Żyjemy w czasach, w których trudno znaleźć usprawiedliwienie dla tkwienia w nielubianej pracy i bycia nieszczęśliwym. Trudno wytłumaczyć pewne rzeczy złym wyborem studiów czy brakiem finansów na edukację. Dziś praktycznie za darmo, inwestując w to wyłącznie swój czas, jesteśmy w stanie spróbować w życiu różnych rzeczy i sami możemy ocenić czy są one dla nas, czy to zupełnie nie nasza bajka. Oczywiście nie mówię o takich zawodach jak prawnik, lekarz czy architekt, bo to profesje wymagające wieloletniego, specjalistycznego przygotowania… I jeśli ktoś marzy o takim zawodzie, zazwyczaj znajduje drogę do jego zdobycia. Mówię o sytuacji kiedy np. pracujemy w zawodzie, który nas nie kręci i kiedy chcielibyśmy spróbować czegoś innego i bardziej satysfakcjonującego. Ludzie z dumą spełniają się teraz w takich rzeczach jak robienie czapek na drutach, szycie psich kocyków, czy malowanie innym paznokci i to jest piękne! Nigdy nie jest za późno na takie zmiany, a Internet daje nam olbrzymie możliwości aby poznawać nowe profesje i uczyć się nowych rzeczy. Dziś każdy może zostać samoukiem.
Tak, jestem samoukiem – moja historia
Wszystkiego czym aktualnie się zajmuję, nauczyłam się sama. Kiedy ok. 6 lat temu Facebook zaistniał jako świetne medium marketingowe, nie było nawet zbyt wielu specjalistów w tej dziedzinie. Teraz oczywiście jest ich zatrzęsienie… Jedni są lepsi, drudzy gorsi, ale nie oszukujmy się – zostanie specjalistą ds. social media to nie jest jakaś wielka filozofia. Nie potrzeba żadnej tajemnej wiedzy i lat doświadczeń, wystarczy trochę pasji, zaangażowania i kreatywności. Wszystkiego można nauczyć się samemu. Ja 5 lat temu po rozstaniu z jednym pracodawcą postanowiłam sobie, że w następnej pracy będę zajmować się właśnie social mediami. Nie miałam wtedy żadnego doświadczenia w tej kwestii i jasne było, że wszystkiego muszę nauczyć się sama. Wiedzę czerpałam głównie z blogów o tej tematyce, ale też śledziłam różnego rodzaju bezpłatne wydarzenia i w miarę możliwości uczestniczyłam w nich. Dodatkowo oczywiście najważniejsza była praktyka, dlatego założyłam na Facebooku fanpage o moim ulubionym wakacyjnym kierunku i sumiennie prowadziłam go budując wokół niego jakąś społeczność, a jednocześnie cały czas zgłębiając tajniki dynamicznie rozwijającego się Facebooka. Po kilku miesiącach samodzielnej nauki bez zażenowania wysyłałam swoje CV na stanowiska specjalistów ds. social media. I co ciekawe – szybko zostałam zaproszona na dwie rozmowy, gdzie miałam ubiegać się o to stanowisko i obie te prace dostałam.
Już w pierwszych tygodniach pracy w agencji marketingowej rzucono mnie na głęboką wodę i musiałam zmierzyć się na przykład z zaprojektowaniem od zera strony internetowej. Nie mówię o projekcie graficznym, tylko o tym co dzieje się jeszcze zanim on powstanie. Wtedy bowiem ktoś musi usiąść, przemyśleć wszystkie treści, funkcjonalności strony, rozrysować to w formie prototypu (najlepiej klikalnego), ocenić usability, potem zaplanować jak to wszystko ma wyglądać graficznie, a na końcu dopilnować aby praca grafika i programisty doprowadziła do tego, że efekt końcowy będzie jeszcze lepszy od tego początkowego zamysłu. Wierzcie mi, kiedy dowiedziałam się jakie stoi przede mną zadanie – byłam przerażona. Nie miałam o tym pojęcia. Miałam jednak do dyspozycji jakieś inne prototypy robione przez moją agencję, a także… tysiące stron internetowych dostępnych w sieci. Chodziłam po stronach, klikałam, patrzyłam co się sprawdza a co nie… I ostatecznie zrobiłam to, efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania, a duma po prostu mnie rozpierała.
Do dziś we wszystkim czym się zajmuję jestem samoukiem. Nikt mnie nie uczył blogować, nikt nie robił mi szkolenia z prowadzenia kanału na YouTube, tworzenia mini-programu czy występowania przed kamerą (no, tu nie do końca bo jedno takie szkolenie miałam, ale chodziło tam bardziej o pełnienie funkcji rzecznika prasowego w sytuacji kryzysowej firmy, dlatego wiedza ta nie przydała mi się podczas pracy nad ZdrowoManią). Wszystkiego uczyłam się sama i póki co radzę sobie nieźle.
Ja mogę opowiedzieć wyłącznie o swojej sytuacji, ale takich historii jak moja jest mnóstwo. O, tu możecie przeczytać jedną z nich, o freelancerze samouku, który odniósł naprawdę duży sukces.
Mnóstwo ludzi zmienia swoje życie zawodowe wyłącznie dzięki wiedzy pozyskanej samodzielnie. Wymaga to od nich dużej samodyscypliny i zaangażowania, ale da się. Kolejnym krokiem może być stworzenie swojej pracy idealnej :). Wystarczy chcieć i wziąć się w garść.
Kim możesz zostać?
Patrząc na dostępność materiałów do nauki to naprawdę jest w czym wybierać. Internet to bardzo głęboka studnia pełna kursów online, tutoriali, podcastów i innych narzędzi sprzyjającym samoukom. Nie musisz być dyplomowanym fryzjerem, aby zajmować się czesaniem włosów i układaniem fryzur. Z filmów na YouTube możesz nauczyć się jak wykonywać różne cuda na głowie, a potem świadczyć tego typu usługi w ramach własnego biznesu. Z blogów włosomaniaczek możesz doszkolić się jeszcze na temat włosów i wspierać swoje klientki również dobrą radą na temat ich pielęgnacji. Możesz oczywiście zgłębić tajniki programów graficznych i zostać grafikiem, albo – jeśli pasjonujesz się robieniem zdjęć – spróbować swoich sił jako fotograf. To czy postawisz na fotografię produktową, kulinarną czy np. dziecięcą to już wyłącznie kwestia tego, w czym będziesz się najlepiej czuć. Jeśli lubisz pisać – pisz. I zostań copywriterem, na rynku cały czas jest na nich zapotrzebowanie. Dekorator wnętrz, organizator ślubów… Jestem pewna, że w i tych zawodach można odnieść sukces bez dyplomu, za to z pasją i doświadczeniem zdobywanym na własną rękę np. współpracując na początku tylko ze znajomymi.
To bez sensu abym rozpisywała się tutaj o wszystkich możliwościach… Sami musicie je dostrzec :).
I w sumie to dobry moment, aby odpowiedzieć na pytanie, które dość często zadaje się freelancerom (też słyszałam/czytałam je nie raz). Co będziesz robić za 5/10/20 lat? Ja nie mam pojęcia. Wątpię, abym zajmowała się tym czym teraz… Ale znajdę sobie coś innego! Coś sobie wypatrzę, czymś się zainspiruję, a potem po prostu się tego nauczę i będę to robić. Kto powiedział, że w wieku 40 lat nie można wyspecjalizować się w czymś nowym… Można nawet później. Dlatego tak bardzo nie martwię się o przyszłość, bo wierzę, że z moim zapałem do nauki zawsze jakoś sobie poradzę.
Jak się uczyć samodzielnie? Gdzie szukać bezpłatnych szkoleń i kursów?
Google it. Jest wiele portali, które w jednym miejscu zbierają liczne kursy online, również te bezpłatne (np. Kursolandia, Akademia PARP, Netakademia). Czasami można trafić też na takie perełki jak bezpłatny kurs copywritingu – W 30 dni od zera do copywritera. Często blogerzy wypuszczają tego typu kursy – to kolejny powód, dla którego warto śledzić blogi z branży, która nas interesuje. Mnie pomogło też znalezienie i obserwowanie w sieci osób, które zajmowały się tym, co ja chciałam robić. Podpatrywanie ich pracy działało na mnie motywująco i inspirująco.
Jeśli również jesteście samoukami – fajnie, jeśli również podzielicie się swoją historią. Komuś może dodać to otuchy :). A za wszystkich samouków oczywiście trzymam kciuki!