Kocham soczewicę od kiedy po raz pierwszy spróbowałam tego warzywa. Nie pamiętam w jakich to było okolicznościach, ale pamiętam, że byłam nią zachwycona. W ogóle nie kojarzę tego warzywa z rodzinnego domu, wydaje mi się, że zaczęłam je odkrywać dopiero w swojej własnej kuchni. A okazało się, że jest co odkrywać, bo są różne rodzaje soczewicy i każdy z nich smakuje trochę inaczej i sprawdza się w innych okolicznościach lub potrawach.
Od kiedy w moje ręce trafiła książka “Strączki”, odkryłam wiele trików związanych z przygotowywaniem soczewicy i dużo się o niej dowiedziałam. Troszkę tej wiedzy przybliżę Wam w dzisiejszym wpisie i dla chętnych w filmie 🙂
Rodzaje soczewicy
Czerwona – to soczewica brązowa pozbawiona łupin. Warto zawsze mieć ją w domu, ponieważ przygotowuje się ją najszybciej i nie trzeba jej namaczać. Można dorzucić ją do zupy, gulaszu, sosu, dodając im tym samym gęstości, sytości i wartości odżywczych. Potrzebuje tylko trochę płynu i około 15-20 minut aby ugotować się do miękkości.
Żółta – kolejna delikatna odmiana, która podobnie jak czerwona nie wymaga namaczania i szybko się gotuje. W przepisach można ją stosować zamiennie z czerwoną, gdyż przygotowuje się je podobnie.
Zielona – to już nieco twardsza odmiana, dobrze jest ją namoczyć przed gotowaniem (ok. pół godziny), ale jeśli nie macie na to czasu – śmiało możecie od razu ją ugotować, będzie to po prostu trwało chwilę dłużej. Ja zieloną soczewicę najczęściej stosuję w pasztetach. Ze względu na swoją strukturę (nie rozpadającą się tak, jak te delikatniejsze odmiany), dobrze sprawdzi się też w sałatkach
Brązowa – tej soczewicy nie ma w mojej kuchni, więc tylko na podstawie tego co wyczytałam w książce mogę powiedzieć, że to najbardziej “wymagająca” odmiana, którą najdłużej się namacza (kilka godzin) i najdłużej gotuje (prawie godzinę). Jest też najbardziej intensywna w smaku. Ugotowana strukturą przypomina soczewicę zieloną, więc je też można stosować zamiennie.
Czarna – również nie wymaga namaczania, gotuje się na sypko w ciągu około 25 minut-30 minut. Ładnie się prezentuje, nie rozpada, podobnie jak poprzednie dwie odmiany dobrze sprawdzi się w farszach i sałatkach.
Jak ugotować soczewicę?
Każdą soczewicę najpierw trzeba przepłukać i później w zależności od odmiany – namoczyć lub nie. Gotuje się ją w podwójnej ilości wody (1 porcja soczewicy – 2 porcje wody, choć ja zawsze dodaję tej wody trochę więcej, bo wolę potem trochę odlać niż przypalić), podczas gotowania co najmniej podwójnie zwiększa swoją objętość (więc jeśli w przepisie macie np. 300 g ugotowanej soczewicy, to potrzebujecie 100-150 g suchej).
Soczewicę wrzucamy do wrzątku, solimy dopiero pod koniec (ja nigdy nie solę, ale ja mam pod tym względem nieco inny smak), podczas gotowania można zdejmować brudną pianę z powierzchni wody. Maria Banach podpowiada, że soczewicę można ugotować też w bulionie, albo w wodzie z dodatkiem sosu sojowego lub dowolnych przypraw, będzie wtedy miała trochę inny smak.
Właściwości soczewicy
Na szczęście soczewica jest nie tylko bardzo smaczna i uniwersalna w kuchni, ale też bardzo zdrowa. Może odrobinkę ciężkostrawna, ale nie tak jak inne strączki (np. fasola), więc jeśli nie macie poważnych problemów z układem pokarmowym, nie ma powodów, aby całkowicie z niej rezygnować,
- jest źródłem dobrze przyswajalnego białka roślinnego
- zawiera kwas foliowy, żelazo, cynk, magnez i wiele innych witamin i składników mineralnych.
- ma niski indeks glikemiczny, więc może być spożywana przez osoby z cukrzycą i insulinoopornością, nie podnosi nam gwałtownie poziomu cukru we krwi, syci na dłużej
- nie zawiera glutenu
- zawiera dużo błonnika
No i jak tu jej nie kochać? 🙂
Cztery przepisy z soczewicą
Mam dla Was też 4 różne przepisy z dodatkiem soczewicy. Trzy z nich nie są mojego autorstwa, ale chętnie przekażę je dalej z podaniem źródła. Dobrem trzeba się dzielić. 🙂
Wegetariańska wersja sloppy joe, czyli “niechlujnego Joego” baaaardzo przypadła mi do gustu. Na pewno często będzie gościć na moim talerzu. Przepis pochodzi z wyżej wymienionej książki “Strączki”.
- 200 g soczewicy czarnej
- 4 bułki
- 4 łyżki syropu klonowego
- 2 łyżki octu jabłkowego
- 150 g kukurydzy
- 400 ml passaty pomidorowej
- 4 łyżki szczypiorku
- 1 cebula
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżeczka musztardy
- 1 łyżeczka ostrej papryki
- olej do smażenia
- sól i pieprz
- Soczewicę płuczemy i gotujemy al dente, ok. 25 -30 minut.
- Na patelni rozgrzewamy olej i podsmażamy na niej drobno pokrojoną cebulę i czosnek.
- Kiedy cebula nabierze rumieńców 😉 dodajemy syrop klonowy i mieszamy czekając, aż lekko się to skarmelizuje.
- Dodajemy ocet, musztardę, ostrą paprykę i passatę.
- Wszystko dokładnie mieszamy i gotujemy na małym ogniu ok. 15 minut.
- Po tym czasie dodajemy ugotowaną soczewicę i kukurydzę. Gotujemy tak długo, aż całość zgęstnieje i doprawiamy to solą i pieprzem.
- Bułki warto lekko podgrzać w środku np. na patelni grillowej. Później faszerujemy je soczewicą i podajemy z posiekanym szczypiorkiem.
- 2 szklanki czarnej soczewicy moczonej przez godzinę w gorącej wodzie
- 4 szklanki wody
- 500 g dyni hokkaido
- 2 łodygi selera naciowego
- 1 czerwona cebula
- 1 pęczek jarmużu (5 liści)
- 2 ząbki czosnku
- 2 puszki pomidorów
- 2 liście laurowe
- 1,5 łyżeczki wędzonej papryki
- 3/4 łyżeczki chili
- 1/4 łyżeczki cynamonu
- kilka łyżek oleju
- sól i pieprz
- Soczewicę odcedzamy, zalewamy wodą i gotujemy do miękkości ok. 30-45 minut.
- Dynię oczyszczamy z pestek i kroimy w ok. 1-2 cm kostkę.
- Cebulę kroimy w kostkę, selera na cienkie plasterki, z jarmużu wycinamy twarde łodygi i kroimy go na małe kawałki, czosnek siekamy.
- W garnku o grubym dnie rozgrzewamy olej, wrzucamy pokrojone warzywa i liście laurowe. Dusimy to ok. 10-15 minut.
- Dorzucamy czosnek, pomidory i pozostałe przyprawy i dusimy kolejne 10 minut.
- Na końcu dodajemy soczewicę, mieszamy i gotujemy jeszcze ok. 10 minut. Na końcu doprawiamy solą i pieprzem.
- Zamieściłam oryginalny przepis, ale ja mam do niego drobne uwagi :). Z moich doświadczeń wynika, że soczewica czarna nie wymaga namaczania i gotowania aż 45 minut. Radzę na to uważać, bo według mnie przygotowywana według tego przepisu wychodzi rozgotowana.
Moją zupę z 3 rodzajami soczewicy, jarmużem i marchewką może już znacie, bo niedawno prezentowałam ją na blogu i w ZdrowoManii 🙂
- 1 duży ząbek czosnku
- 1 cebula
- 1 duża marchewka lub 2 małe
- 3 garście jarmużu
- po ok. 1/4 - 1/2 szklanki soczewicy czerwonej, zielonej i czarnej
- ok. 500 ml bulionu warzywnego + woda do ewentualnego dalszego rozrzedzania zupy
- ok. szklanka passaty/przecieru pomidorowego (latem 3-4 pokrojone pomidory)
- Przyprawy do wyboru, albo
- - 1 łyżeczka garam masala
- - 1-2 cm startego imbiru (lub łyżeczka sproszkowanego)
- - 1 łyżeczka kurkumy
- albo
- - 2 łyżki dowolnej mieszanki ziół (np. prowansalskich)
- W obu wersjach sól, pieprz i ok. pół łyżeczki chili do smaku
- Zaczynamy od namoczenia zielonej soczewicy, trzeba to zrobić około pół godziny wcześniej.
- W garnku rozgrzewamy ok. łyżkę dowolnego oleju i wrzucamy na to posiekaną cebulę i czosnek.
- Kiedy się zeszklą, dodajemy pokrojoną w (pół)talarki marchewkę, zieloną soczewicę i jarmuż.
- W osobnym naczyniu przygotowujemy bulion (w moim przypadku trzeba go rozmrozić) i zalewamy nim zawartość garnka.
- Po ok. 5 minutach gotowania możemy dodać soczewicę czerwoną i czarną (po uprzednim wypłukaniu ich).
- Dodajemy też passatę lub przecier pomidorowy. Jeśli zupa jest bardzo gęsta, możemy dodać do niej też wody. To możemy robić na każdym późniejszym etapie, bo przy 500 ml bulionu może ona wyjść bardzo gęsta i nie każdemu będzie to odpowiadało. W każdej chwili można dodać do niej trochę wody i tym samym zwiększyć ilość zupy. Nastawiamy timer na ok. 20 minut i w tym czasie gotujemy zupę pod przykryciem na małym ogniu.
- Po tym czasie doprawiamy ją zgodnie z wybraną przez nas wersją smakową, dodajemy też sól, pieprz i chili.
- Po ok. 10 minutach sprawdzamy czy warzywa są miękkie i jeśli tak, to zupa jest gotowa 🙂
- Spokojnie możecie użyć też innych kolorów soczewicy, np. któryś pominąć, albo zamiast niego dodać żółtą. Nie polecam brązowej, bo najdłużej się gotuje.
- Do zupy tej możecie dodać też pokrojone w kostkę bataty, kalarepę lub np. seler naciowy. Eksperymentujcie 😉