Ten czerwiec ogłosiłam w swoim życiu miesiącem spełniania marzeń 😉 już za 2 tygodnie spełnię jedno, które chodzi za mną od bardzo dawna. Odliczam, nie mogę się doczekać! Postanowiłam nie żałować sobie też realizacji marzeń mniejszych… Myśląc o swoich marzeniach poczułam się zainspirowana do napisania tego wpisu.
Znacie powiedzenie “Uważaj o czym marzysz, bo marzenia się spełniają”? Jest takie prawdziwe… Już nie raz miałam taką sytuację, że o czymś marzyłam, a potem znienacka się to spełniło i… był problem ;).
Żeby zobrazować ten “problem” podam przykład – 2 lata temu szukałam pracy, postanowiłam sobie wtedy, że chcę pracować na konkretnym stanowisku, chociaż nie miałam na nim doświadczenia. Podczas moich poszukiwań znalazłam tylko dwa ogłoszenia, które mi w 100% odpowiadały. Jedna z firm była zupełnie nowa, a druga już jakiś czas istniała na rynku. Wchodziłam więc na fanpage tej drugiej i wzdychałam do niego, jak to ja bym chciała tam pracować itd. Szczęśliwie do obu firm zostałam zaproszona na rozmowę. I w obu dostałam pracę… Ktoś Na Górze chyba źle mnie wtedy zrozumiał, bo marzyłam o tych dwóch posadach, ale osobno, a nie obu na raz ;). I stanęłam wtedy przed typowym dla klęski urodzaju trudnym wyborem. Wybrałam tę firmę, do której wzdychałam na Facebooku ;). I pracuję w niej do dziś.
O spełnionych marzeniach mogłabym pisać godzinami, bo w moim życiu ich nie brakowało. Ja chyba tak podświadomie marzę głównie o rzeczach realnych do spełnienia i takich zależnych przede wszystkim ode mnie.
Marzenia sobie wizualizuję. Kiedy nie miałam pracy, nie jedną chwilę spędziłam na wyobrażaniu sobie jak to będę pracować w tym wymarzonym miejscu. Marząc o podróży do Chorwacji naoglądałam się zdjęć i wyobrażałam sobie siebie w tych miejscach. Kiedy szukałam drugiego samochodu i wymarzyłam sobie konkretny kolor i model (co jest trudne do realizacji kiedy szuka się używanego auta w ograniczonym budżecie), też oczyma wyobraźni widziałam siebie siedzącą za kółkiem tej upragnionej srebrnej strzały ;).
Realizacji marzeń, które są uzależnione od nas, nie można wiecznie odkładać na później. Pewnie, jeśli marzę o miesięcznej podróży po USA, a teraz nie mam na to ani czasu ani odpowiednich zasobów finansowych, to wiadomo że to musi poczekać. Ale jest też cała masa marzeń, których spełnienie zależy wyłącznie od nas – od naszej decyzji, samozaparcia… Tych nie można odkładać na później, bo… tego “później” może nie być…
Mam wrażenie, że czasem blokadą dla naszych marzeń jesteśmy my sami. I znowu podam przykład ze swojego życia – po odejściu mojego 15letniego psa postanowiłam sobie, że jak tylko wyprowadzę się na swoje, będę miała innego psa. Marzyłam o tym. Z domu rodzinnego wyprowadziłam się dwa lata temu, a psa mam od 4 miesięcy. Dlaczego? Bo sama blokowałam realizację tego marzenia, wmawiając sobie, że pies ogranicza wolność, że trzeba sprzątać po nim kupki, że w mieszkaniu jest pełno sierści… Musiałam dostać obuchem w łeb (czyli stracić kogoś bliskiego w wypadku), aby uświadomić sobie, że życie jest strasznie kruche i marzeń nie można odkładać na później albo co gorsza rezygnować z nich.
Tak więc namawiam wszystkich – pomyślcie o swoich marzeniach i realizujcie je! To niezbędne to dobrego samopoczucia psychicznego 🙂
I na koniec 2 zdjęcia jednego z moich zrealizowanych marzeń. No powiedzcie – czy nie było warto? 🙂