Są takie tygodnie kiedy nic ciekawego się nie dzieje. I teraz będzie ich coraz więcej. Cóż, to efekty mojego własnego wyboru, więc nie narzekam ;).
Ten tydzień uświadomił mi, że są rzeczy, których w jesieni nie lubię. Nie będę silić się tutaj na same pozytywne wpisy i przejmować się tym, że blogerowi nie wypada narzekać ;). Jak wchodzę rano na lajfmenadżerkowego fejsa, zasypują mnie same motywacyjne obrazki i wpisy o początku kolejnego cudownego dnia. Ja też kocham życie i w każdym dniu znajduję wiele pozytywnych rzeczy, ale czasami zwyczajnie po ludzku mam zły nastrój i nie widzę świata w samych różowych barwach. I tak, widzę negatywne strony jesieni, jak chociażby takie, że jest mi ciągle zimno i że szykowanie się na spacer z psem i rozbieranie po nim trwa zazwyczaj dłużej niż sam przeciętny spacer. I nie będę udawać, że to mnie nie rusza :(. To przecież potrwa co najmniej pół roku…
I tu może od razu przejdźmy do zdjęć z tego tygodnia…
Musiałam już wyciągnąć czapkę! I z przerażeniem odkryłam, że gdzieś wsiąkły wszystkie moje rękawiczki.
Bez obaw, nie noszę psa cały czas na rękach, to tylko do zdjęcia 😉
Luna też jest zmarźluchem, ale nie jest wielką fanką swojego wdzianka… Swoją drogą kupiłam je wiosną jak była malutka i okazało się, że urosła na tyle, że wdzianko leży na niej idealnie.
Nasze weekendy będą teraz wyglądać głównie tak... Czyli rodzinne leżakowanie na kanapie i oglądanie jakichś filmów lub seriali…
A do tego jakiś jeden dłuższy spacer w ciągu dnia.
W końcu jest też czas na gotowanie
To akurat zupa z dyni z przepisu Magdy Gessler.
Ja jak już wspominałam we wpisie o zupach – nie jestem wielką fanką zup, a w tych kremowych dodatkowo nie do końca odpowiada mi konsystencja, dlatego nie powinnam bawić się tu w krytyka kulinarnego 😉 ale mnie bardziej smakowała zupa dyniowa z imbirem. Jakoś bardziej mi wchodziła mimo konsystencji kremu. Tutaj chyba nie posmakowało mi połączenie dyni z czosnkiem. Jest ok, ale nie smakowała mi na tyle, abym mogła przymknąć oko na fakt, że to krem ;).
No to skoro już jesteśmy przy jedzeniu…
Koniecznie zapiszcie sobie ten przepis! To genialny sposób na wykorzystanie zbyt dojrzałych bananów. Bardzo proste i smaczne ciasto bananowe z przepisu Eve Marie.
To ciasto ma jedną wadę – za szybko się kończy ;). Ja w tym przepisie nie zmieniłam nic poza zmniejszeniem ilości cukru, ale znowu mam w planach aby następnym razem użyć mąki pełnoziarnistej.
Jeszcze jedną rzecz w tej kategorii mogę polecić. Ryż z indykiem w sosie miętowym. Przepis jest banalny – gotujemy ryż (najlepiej pełnoziarnisty), w tym czasie podsmażamy na niewielkiej ilości tłuszczu kawałki kurczaka lub indyka (można dodać jakieś swoje ulubione przyprawy), przygotowujemy sos z jogurtu naturalnego i posiekanej świeżej mięty (+ sól i pieprz). I tyle 😉 może nie jest to wyszukane danie, ale na szybki obiad, nawet taki na wynos do pracy – jak znalazł.
Ciekawostka – mięso indyka jest zdrowsze od mięsa kurczaka, bo indyki są zwierzętami nieco bardziej wrażliwymi i wymagającymi. Aby zdrowo rosły, potrzebują więc lepszych warunków chowu i lepszej paszy niż faszerowane różnym świństwem kurczaki. Złych warunków po prostu by nie przeżyły, co żadnemu hodowcy się nie opłaca.
I ostatnia potrawa, to tarta z programu Pyszne 25, o którym wspominałam w ubiegłym tygodniu. Ciasto francuskie, bakłażan, cukinia, pomidor, tymianek, ser kozi… Świetne połączenie smaków. Minusem tej tarty jest jej konsystencja, na talerzu się rozwala i nie wygląda już tak apetycznie, dlatego nie jest to danie na wizytę gości ;).
Wpisy na blogach i blogi
Alina zaczyna na swoim blogu świetny cykl, na pewno będę go śledzić i już nie mogę się go doczekać 🙂
Nowe wyzwanie foto u Uli – postanowiłam, że w tym miesiącu wezmę w nim udział.
Mam słabość do rudych kotów. Jeśli wy też jesteście fankami Rysia z Design Your Life, koniecznie poznajcie też Rysia i Marchewkę z bloga Rudo Mi. Wspaniały blog, nie tylko dla wielkich miłośników rudych kotów! Rudo i kocio jest też u Andrzeja :).
Na blogach pojawia się teraz dużo pozytywnych wpisów o przyjaznej stronie jesieni… Ja sobie na tę porę roku ponarzekałam na początku dzisiejszego przeglądu, ale tak abstrahując od tego co niezbyt fajne – ja też widzę pozytywne strony tej pory roku i aż mi się robi cieplej na sercu kiedy czytam o jesieni na blogu Actually, you can.
🙂