Zapraszam Was dzisiaj na kolejną porcję ekologicznych newsów oraz recenzji produktów ułatwiających zdrowy i ekologiczny styl życia.
Ekologiczne newsy
Ostatnio sporo dobrych wieści wpada na moją skrzynkę w informacjach prasowych od marki Carrefour. Przykładowo – w Carrefour Bio na Bemowie pojawiła się testowa stacja refillingowa, w której można napełnić własne opakowania różnego rodzaju kosmetykami marki Yope. Chciałabym, aby tego typu urządzenia się przyjęły i w efekcie pojawiły też w innych marketach tej sieci (i nie tylko, niech inne też biorą przykład!).
Być może słyszeliście, że IKEA w Szwecji planuje otworzyć pierwszy sklep ze swoimi używanymi meblami i akcesoriami, które zostaną wcześniej poddane ewentualnej naprawie i renowacji. To również traktowane jest jako rozwiązanie testowe i póki co jest mowa o tylko jednym takim miejscu, ale sam fakt, że marka otworzyła się na taki eksperyment, świadczy o otwartości na proekologiczne zmiany. Inną taką inicjatywą IKEA jest wycofanie się ze sprzedaży jednorazowych baterii paluszków, na rzecz akumulatorków wielokrotnego użytku. Ciekawa akcja szykuje się też w okolicy Black Friday – IKEA planuje odkupywać używane meble… Ale nie są jeszcze znane szczegóły akcji i to, czy będzie organizowana również w Polsce.
Podobne wieści płyną z Niemiec, gdzie w Berlinie powstał cały dom handlowy z rzeczami z drugiej ręki. Można tam kupić meble, ubrania, sprzęty czy zabawki. Otwarto również restaurację serwującą pierogi z farszem z “uratowanych produktów”. W sklepie zaplanowano także różnego rodzaju wydarzenia, np. warsztaty zero-waste.
Wygląda na to, że dawanie drugiego życia przedmiotom i tym samym ograniczanie produkcji, staje się coraz popularniejszym nurtem. Żyjemy w bardzo trudnych, ale i ciekawych czasach, w których kult konsumpcjonizmu powoli staje się coraz bardziej passé. Jestem bardzo ciekawa, czy to się przyjmie i jak się dalej potoczy.
Ekologiczne akcesoria i kosmetyki
Przejdźmy teraz do recenzji ekologicznych kosmetyków i akcesoriów. Ta część wpisu jest realizowana dzięki sklepowi Triny.pl, w którym znajdziecie olbrzymi wybór tego typu produktów w korzystnych cenach i z szybką wysyłką. Kupicie tam wszystkie z poniższych rzeczy. Nagłówki z nazwami produktów przenoszą Was bezpośrednio do sklepu, gdzie możecie znaleźć więcej informacji i cenę.
Najpierw dwa produkty z jeszcze poprzedniej dostawy, na przetestowanie których potrzebowałam więcej czasu.
Ultralekki krem z filtrem Make Me Bio
Miałam bardzo duże obawy w związku z tym kremem, gdyż opinie na jego temat były podzielone, a moja skóra twarzy bardzo nie lubi się z ochroną przeciwsłoneczną. Zaryzykowałam, zabrałam ten krem do Chorwacji… I sprawdził się świetnie! Ale nie powiedziałabym o nim raczej, że jest ultralekki. Faktycznie lżejszy od innych kremów z filtrem, ale jest odczuwalny i widoczny na skórze. Na wakacjach nie przeszkadzało mi to, że delikatnie bieli i tym samym zmienia nieco odcień twarzy… Ale w Warszawie miałabym już problem, aby wyjść z domu z twarzą posmarowaną tylko tym kremem. Myślę jednak, że sprawdzi się również pod podkład, choć dla mojej skóry to mogłoby być już za dużo.
Jeśli chodzi o skuteczność, to oceniam ją wysoko. Mimo że jest to filtr tylko SPF30, po użyciu tego kremu skóra twarzy nie opalała się, nawet kiedy nie nakładałam go ponownie po morskich kąpielach. Muszę jednak zaznaczyć, że nigdy nie spędzałam całego dnia na słońcu – często noszę też czapkę z daszkiem i chowam się w cieniu.
Po dłuższych testach i obserwacji stwierdzam, że te gąbki niewiele różnią się od tradycyjnych. Mnie zmywa się nimi bardzo dobrze, a trwałość też jest zbliżona do gąbek tradycyjnych. Będę je kupować.
Opinie na temat pozostałych rzeczy z tego zdjęcia znajdziecie w tym wpisie. Przejdźmy teraz do recenzji części rzeczy z tego zdjęcia.
Najbardziej interesował Was dezodorant La-Le i przyznaję, że ja też tego byłam najbardziej ciekawa. I co tu dużo mówić – dla mnie ten dezodorant okazał się rewelacyjny! Na początku podchodziłam do niego z rezerwą, nie miałam odwagi użyć go na przykład przed zajęciami tańca… Najpierw postanowiłam przetestować go “w ruchu” podczas biegania i zdał egzamin na piątkę z plusem. Później odważyłam się wyjść po jego użyciu między ludzi i użyłam go na zajęcia. I też byłam bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem. Poległ raz, kiedy byłam na dwóch godzinach zajęć z rzędu. Podczas drugiej godziny zaczęłam odczuwać, że dezodorant działa słabiej.
Zapach (ja mam zieloną herbatę) jest bardzo przyjemny, a konsystencja lepsza od innego typu dezodorantu, który raz miałam okazję przetestować u Magdy. Bardzo dobrze rozciera się go w dłoniach, nie zostawia dużych grudek, wygodnie się go rozsmarowuje. Wydaje się też bardzo wydajny. Dla mnie hit!
Oczywiście z dezodorantami naturalnymi jest tak, że to bardzo indywidualna kwestia, u kogo będzie on działał, ale ja bardzo zachęcam Was do przetestowania.
Podoba mi się jego delikatny kolor i gęsta, treściwa konsystencja oraz dobry, mający właściwości nawilżające skład. Pozytywnie oceniam też jego trwałość, to na pewno jeden z najtrwalszych błyszczyków jakie miałam. Jedyne zastrzeżenie mam do wielkości opakowania, mogłoby być troszkę większe.
Zamówiłam go, bo skończył mi się poprzedni hydrolat różany tej samej firmy. Bardzo go lubiłam za ładny zapach i szklane opakowanie. Niestety tym razem zapach okazał się mało przyjemny, lekko octowy. Zaskoczyło mnie to i następnym razem wybiorę hydrolat różany innej firmy.
Bardzo lubię masło shea, bo to mocno nawilżający i odżywczy kosmetyk, a właśnie czegoś takiego po lecie potrzebuje moja skóra. Minusem czystego masła shea jest to, że ciężko się je rozsmarowuje i jest bardzo tłuste, ale moim zdaniem warto zmierzyć się z tą niedogodnością. To masło z Bioline bardzo polecam – jest w 100% naturalne, ma czysty skład i certyfikaty.
To chyba najfajniejsze rękawice domowe, jakie miałam. Są wygodne i bardzo solidnie wykonane, mam wrażenie, że będą bardzo trwałe (jeśli zmienię zdanie, dam znać w kolejnym wpisie z tej serii). Są wykonane z kauczuku pochodzącego ze zrównoważonych plantacji i podobno są kompostowalne. Zdecydowanie warte uwagi!
Prosiliście mnie o przetestowanie tego produktu, więc go zamówiłam… Ale już przy pierwszym użyciu uznałam, że testy mnie przerastają 😉 potrzymałam tabletkę przez chwilę w ustach, licząc, że szybko zamieni się w coś o konsystencji pasty, ale tak się nie stało. Ta konieczność wymieszania tabletki ze śliną w celu rozpuszczenia jej wydała mi się lekko obrzydliwa i ostatecznie ją wyplułam. Dopiero za trzecim razem po chwili zaczęłam tabletkę rozgryzać i wtedy zaczęła ona nadawać się do czyszczenia zębów za pomocą szczoteczki. Ostatecznie uznałam, że to fajny, ekologiczny produkt do użycia np. po zjedzeniu czegoś w ciągu dnia lub na mieście (można nosić ze sobą kilka tabletek, aby zawsze mieć je pod ręką), natomiast na pewno nie zastąpiłabym tym zwykłej pasty do zębów.
Tusz Lily Lolo, mydło Ajeden i hydrolat do włosów muszą poczekać na recenzję, bo jeszcze albo ich nie otworzyłam (tusz i mydło), albo potrzebuję więcej czasu na testy (hydrolat).
Ten produkt kupiłam już dość dawno i wiem, że wiele z Was czeka na jego recenzję. Nie powiem, aby była to moja ulubiona odżywka do włosów, bo nie jest ona dla mnie zbyt komfortowa w stosowaniu. Moczymy ją w ciepłej wodzie, a następnie pocieramy w dłoniach kilka-kilkanaście razy, aby wytworzyć emulsję, którą następnie nakładamy na włosy. Irytujące w tym procesie jest to, że ta emulsja jest niemalże niewyczuwalna i niewidoczna. Mamy więc wrażenie, że to wszystko pic na wodę fotomontaż i że nie mamy czego na te włosy nałożyć. Ale to nieprawda. Ta odżywka faktycznie się wytwarza i jeśli chodzi o działanie, niczym się nie różni od zwykłych odżywek. Mało tego – naprawdę wygładza włosy! Jest wydajna podobnie, jak szampon i myślę, że będę ją jeszcze kupować, choć moje pierwsze wrażenie nie było zbyt pozytywne.
Ekologiczne rozwiązania
Aplikacja Plantswapp to świetne rozwiązanie dla miłośników roślin domowych, którzy chcieliby oddać lub przygarnąć jakiegoś zielonego domownika. Znajdują się w niej ogłoszenia z wyraźnie oznaczoną intencją – czy dana osoba chce roślinkę, oddać, sprzedać, czy zamienić.
Ekologiczna spowiedź
Niewiele mam w tej rubryce do wpisania, bo w kwestii wprowadzania eko-zmian jestem na etapie stabilizacji. Jest jednak coś, co w ostatnim czasie mi się udało i jest to zamiana dotychczasowych kosmetyków kolorowych na minimalistyczny zestaw kosmetyków z dobrym składem i cruelty free.
Pomimo jesiennej aury kontynuuję też postanowienie unikania pustych przebiegów autem. Rower poszedł już w odstawkę (nie lubię jeździć, kiedy jest zimno), ale chętnie korzystam z hulajnogi i przepraszam się z komunikacją miejską. Uprzedzając pytania – mam hulajnogę EX Power e-orange 4Swiss i jest tak samo komfortowa, jak jej poprzedniczka, tylko ma większy zasięg (do 40 km).
Korzystając z komunikacji miejskiej kupuję tylko bilety elektroniczne za pomocą aplikacji Mobilet. Nie generuję dzięki temu dodatkowych śmieci.