Zima to zawsze bardzo trudny czas dla włosów i skóry, a tegoroczna dodatkowo daje im w kość dużymi mrozami i rozgrzanymi do czerwoności grzejnikami. Do wiosny został równiutki miesiąc. Już niedługo znowu odsłonimy trochę ciała, a i włosów nie da się już dłużej ukrywać pod czapkami.
Dlatego nie zastanawiałam się długo nad tematem przewodnim mojej współpracy z Triny.pl na luty – to, czego wszyscy teraz potrzebujemy, to solidna regeneracja po zimie. Wybrałam z oferty Triny.pl kilka kosmetyków, których celem jest zadbanie o naszą skórę i włosy. Opowiem Wam o mojej aktualnej pielęgnacji, dzięki której wiosnę planuję powitać bardziej zadbana.
AKCJA REGENERACJA – czyli przedwiosenne wyzwanie
Zanim przejdę do recenzji testowanych ostatnio kosmetyków, chciałabym opisać pokrótce mój przedwiosenny plan pielęgnacji.
Kluczowa wydaje się być REGULARNOŚĆ i to jest dla mnie prawdziwe wyzwanie. Dlatego pomyślałam, że moglibyśmy się w tym wspierać w ramach prostego wyzwania na Instagramie. Zadanie nie jest bardzo trudne – codziennie robimy coś dobrego dla naszej skóry (ciała i twarzy) oraz włosów. Na koniec dnia wrzucamy na Instagram planszę, na której zaznaczamy zrobione danego dnia rzeczy. Zachęcam do tego, aby w ciągu dnia na stories również pochwalić się, jak działacie 🙂 korzystajcie z hashtagu #akcjaregeneracja i oznaczajcie mnie, abym mogła na to popatrzeć i też się motywować. To plansza regeneracyjnego bingo do wykorzystania:
Mój plan jest pozornie prosty, ale naprawdę będzie dla mnie wyzwaniem:
- codziennie balsamowanie ciała przed snem
- peeling ciała za pomocą rękawicy Kessa raz w tygodniu
- peeling enzymatyczny twarzy raz w tygodniu
- codzienne smarowanie stóp
- regeneracja popękanych dłoni (za pomocą maści Dernilan, opowiadałam Wam ostatnio na stories, że uratowała moje popękane pięty).
- olejowanie włosów min. 2x/tydzień
- peeling skóry głowy raz w tygodniu
- mycie włosów metodą OMO (odżywka – mycie – odżywka) za każdym razem
- maseczka oczyszczająca na twarz raz w tygodniu
- wizyta u kosmetologa 1 lub 2 razy w miesiącu
- picie odpowiedniej ilości wody
- zdrowe odżywianie w min. 80% posiłków w ciągu dnia
- codzienna aktywność fizyczna, choćby spacer dłuższy niż dookoła bloku
Recenzje kosmetyków
7 oils Nacomi
Pierwsze pozytywne zaskoczenie związane z tym olejkiem to jego opakowanie. Jest szklane. Drugie to zapach – bardzo przyjemny. Bardzo dobrze się go nakłada, wydaje się wydajny. Staram się stosować ten olejek tak, jak sugeruje producent, czyli nasmarowane nim włosy otulam ciepłym ręcznikiem, albo spędzam czas w gorącej kąpieli. Nigdy nie zostawiałam go na noc, te min. 30 minut przed myciem wydaje mi się wystarczające. Jeśli chodzi o działanie – na pewno jest to jeden z lepszych olejków do włosów, jakich używałam. Niestety używanie tego oleju nie uwolniło mnie od elektryzowania, ale włosy nie są też napuszone i łatwo się układają. Będę używać go dalej z przyjemnością.
Sleeping Beauty Anwen
To kolejny produkt do włosów Anwen, który jest przeznaczony do włosów o mojej porowatości, ale nie widzę tu działania, które odróżniałoby go od zwykłych masek czy odżywek. Podoba mi się tutaj gęsta, kremowa konsystencja, dzięki której maska nie spływa z włosów. Pachnie przyjemnie i bardzo delikatnie. Jeśli natomiast chodzi o działanie… Nie chcę być dla tego produktu zbyt surowa – jest naprawdę OK, ale spodziewałam się większego efektu WOW. Można stosować tę maskę na kilka sposobów i ja wybieram wykorzystanie jej jako pierwszego “O” w metodzie “OMO”, albo stosuję ją już po myciu. Nie do końca odpowiada mi nakładanie tej odżywki na noc (rano wychodzę z psem, więc myję włosy później), dlatego eksperymentalnie zrobiłam to tylko dwa razy – pierwszy i ostatni ;). Przez maskę nie mogłam rano rozczesać włosów przed myciem, co przy mojej długości i gęstości stanowi duży problem. Po umyciu musiałam użyć dużo olejku z silikonami, aby doprowadzić je do ładu, więc nawet nie mogę ocenić działania maski. Pozostanę przy używaniu jej w tradycyjny sposób.
Beauty.lab Miya
To serum to mój ulubiony produkt z ostatniej dostawy z Triny.pl. Jest naprawdę super! Moim zdaniem spełnia obietnice producenta – wygładza, uspokaja skórę, bardzo delikatnie zmniejsza widoczność porów. Używam go 1-2 razy dziennie pod krem nawilżający – szybko się wchłąnia, nie mam poczucia obciążania skóry. Bardzo ładnie (choć mało naturalnie) pachnie i naprawdę przyjemnie się go używa. Zdecydowanie polecam!
Balsam w sztyfcie Ministerstwo Dobrego Mydła
To z kolei największe rozczarowanie… Taki balsam do ciała w sztyfcie nie należy do najtańszych, więc miałam wobec niego spore oczekiwania. Może nie liczyłam na cud w postaci wyleczenia przesuszonych dłoni i stóp, ale też na pewno nie tego, że efektów działania tego kosmetyku nie zobaczę wcale. Jestem tym bardzo zaskoczona, ponieważ ma naprawdę dobry skład! I wydawało mi się, że będzie bardzo mocno odżywczy i nawilżający. Ale po użyciu go na noc rano nie widzę, aby skóra była w lepszym stanie. Dodatkowo forma sztyftu okazała się dla mnie bardzo niewygodna. Jest on dość twardy, więc smarowanie nim skóry bezpośrednio z opakowania jest nieprzyjemne, bo ją naciąga… A rozgrzewanie go najpierw w dłoniach i nakładanie potem na skórę jest niewygodne. Jedyny plus tego kosmetyku to cudowny zapach i poręczne opakowanie. Ja wykorzystam go tak, że będę nosić ten balsam przy sobie w torebce – przyda się czasem, jak będąc poza domem zobaczę na skórze jakieś przesuszone miejsca, albo zabraknie mi czegoś natłuszczającego do ust. Na chwilę ten balsam przynosi ukojenie, więc w roli takiego szybkiego S.O.S. powinien sprawdzić się bardzo dobrze.
Masło jaśminowe Ajeden
To masło jaśminowe jest bardzo przyjemne w użyciu. Po pierwsze – pięknie i naturalnie pachnie jaśminem. Po drugie jest miękkie i aksamitne, bardzo dobrze się rozsmarowuje. Opakowanie może nie jest największe, ale to dla mnie trochę taki kosmetyk premium, używam go kiedy chcę się rozpieścić tym pięknym zapachem. Jeśli chodzi o działanie – przy normalnej skórze powinno być w zupełności wystarczające. Przy mojej przesuszonej jest jednak trochę za delikatne.
Masło Shea Bioline
O tym maśle shea już raz Wam wspominałam, ale warto o nim przypomnieć w kontekście regeneracji. To naprawdę fajny kosmetyk regeneracyjny. Jego użycie nie jest niestety tak przyjemne, jak smarowanie się masłem jaśminowym, bo jest twarde i bezzapachowe, ale moim zdaniem bardziej odżywcze i natłuszczające, niż tamto. Z trzech prezentowanych w tym wpisie kosmetyków do ciała, ten jest zdecydowanie najskuteczniejszy.
To już wszystko, jeśli chodzi o moje ostatnie testy.