Postanowiłam poruszyć dziś trochę nietypowy temat… Zdecydowałam się o tym napisać, ponieważ wciąż obserwuję, że ludzie popełniają w tej kwestii sporo błędów. Podstawowym z nich jest dokarmianie ptaków wyłącznie chlebem (ten spożywany w zbyt dużej ilości może być nawet szkodliwy!). Nie każdy o tym wie, dlatego apeluję aby chociaż te uświadomione osoby nie szły na łatwiznę i postawiły na bardziej zróżnicowany pokarm. Nie powinno się też karmić ptaków resztkami z obiadu (ponieważ często są one przyprawione) i innymi solonymi przysmakami, np. orzeszkami z puszki. Nie podajemy im też produktów spleśniałych i ewidentnie zepsutych – to wciąż żywe stworzenia a nie maszynki do przetwarzania odpadów.
Czym więc karmić ptaki?
Tych pokarmów jest naprawdę sporo. Wymienię te, po które nie trzeba udawać się do specjalnych sklepów, a można kupić je przy okazji zakupów dla siebie lub nawet wykorzystać resztki z lodówki czy spiżarki.
- owoce – np. jabłka, ale też inne jeśli wiemy, że nie zdążymy ich zjeść i nam się zepsują. Można podawać im również rodzynki, ale po uprzednim ich namoczeniu
- ziarna kukurydzy – najlepiej delikatnie popękane
- orzechy – najlepiej wykładać je do karmnika już rozłupane, ponieważ nie wszystkie ptaki poradzą sobie z dostaniem się do środka
- ziarna słonecznika – łuskanego lub nie
- słonina lub inny tego typu tłuszcz – do nabycia w sklepie mięsnym. Tłuszcz to dla wielu ptaków bardzo ważny pokarm, który pomaga im przetrwać zimę. W takim tłuszczu można zatopić też inne dodatki i zrobić z nich smakowite “kolby” dla ptaków
- siemię lniane
- gotowe mieszanki ziaren – ja moją kupiłam w Castoramie, więc nie musiałam w tym celu iść do żadnego sklepu zoologicznego czy dla rolników 😉
- ptaki pływające takie jak kaczki i łabędzie można dokarmiać np. gotowanymi warzywami, takimi jak ziemniaki czy marchew, a także płatkami owsianymi.
Wiemy już co, więc teraz zastanówmy się jak…
Zacznijmy może od tego, że ptaków nie można zacząć dokarmiać zbyt wcześnie. One muszą radzić sobie same! Jest to szczególnie ważne w przypadku ptaków pływających, np. łabędzi, które nie powinny zimować w Polsce. Przyzwyczajone do dokarmiania przez ludzi nie zmieniają miejsca zamieszkania na sezon zimowy, a jest to nie do końca zgodne z ich naturą. Poza tym problem zaczyna się wtedy, kiedy przychodzą duże mrozy i ludzie przestają chodzić do parków. Przyzwyczajone do ludzkiej pomocy ptaki nagle muszą zacząć radzić sobie same, co przy tak niskich temperaturach wymaga od nich sporego nakładu energii.
Ptaki zaczynamy karmić wtedy, kiedy spadnie śnieg albo kiedy mróz skuje ziemię i jesienne pozostałości liści do tego stopnia, że poszukiwanie w nich pokarmu będzie bardzo utrudnione. Kiedy zaczniemy już wykładać pokarm, robimy to regularnie, a nie kiedy akurat nam się przypomni. Dokarmianie kończymy wraz z nadejściem wiosny. Ważne też aby wykładać małe porcje, aby ptaki zjadały świeże pożywienie.
Karmnik
Można go zbudować lub kupić. W marketach budowlanych mamy do wyboru po kilka modeli. Ja zdecydowałam się na dokarmianie często odwiedzających mnie sikorek, a mój mężczyzna chciał się wykazać i samodzielnie zrobić dla nich karmnik. Osobiście jednak nie polecam tego rozwiązania – zaoszczędza się tylko kilka złotych, a roboty jest całkiem sporo.
To o czym należy pamiętać, to aby karmnik spełniał kilka warunków:
- posiadał daszek
- nie był zbyt “przewiewny”
- posiadał wyjmowalną, łatwą do czyszczenia podłogę (aby ptaki przy okazji nie zjadały swoich odchodów – tak tak, karmnik powinien być czyszczony!)
- dawał ptakom swobodę ruchu i umożliwiał ucieczkę kiedy poczują się zagrożone
Podsumowując – do dokarmiania ptaków zimą oczywiście bardzo zachęcam. Apeluję jednak o nie traktowanie naszych skrzydlatych przyjaciół jak odkurzaczy sprzątających odpady, a podzielić się z nimi tym, co dla nich najlepsze. Tak niewiele potrzeba aby na co dzień zrobić coś dobrego 🙂
Dokarmiacie ptaki zimą?