Muszę przyznać, że ten tydzień pod pewnymi względami mocno dał mi w kość. Ale zrobiłam też dwie bardzo ważne rzeczy. Przede wszystkim wróciłam do nauki hiszpańskiego, a raczej póki co – odświeżenia swojej wiedzy. Zdawałam z tego języka maturę, później w ogóle nie miałam okazji aby go używać i teraz już nic nie pamiętam. Dzięki Duolingo połączyłam naukę z zabawą. Uwielbiam zdobywać kolejne puchary 😉 a że codziennie późnym wieczorem ze względu na pracę muszę spędzać kilka godzin przed kompem, poświęcam ten czas również na naukę. Dziękuję Happyholic za motywację!
Drugą rzeczą była pierwsza konsultacja u ortodonty. Do założenia aparatu tak na poważnie przymierzam się od około roku, to było moje postanowienie na 2013. Dlaczego w końcu się na to zdecydowałam, mimo że przez wiele lat nie przejmowałam się wadą zgryzu? O tym jeszcze napiszę, bo tematu aparatu ortodontycznego na pewno nie zostanie na blogu pominięty. Na razie jednak muszę się do aparatu przygotować, co zajmie trochę czasu i nie wiem czy z założeniem go wyrobię się w tym roku :(. Ale już nie mogę się doczekać!
Wpisy na blogach
A raczej jeden wpis… Niestety, tak wyszło, może za tydzień będzie lepiej.
Pamiętacie jak namawiałam Was do robienia własnych zdjęć na bloga i zaprzestania bezprawnego “pożyczania” sobie zdjęć z sieci? Paulina podpowiada jak legalnie wykorzystywać zdjęcia np. z Pinterest. Przyznam, że sama nigdy z tej opcji nie korzystałam, ale może kiedyś mi się przyda.
Jedzenie
TO jest coś bardzo dobrego i w dodatku nie-niezdrowego. Ale bliżej przedstawię Wam TO w jednym z kolejnych wpisów 🙂
Zdjęcia
Jest coraz gorzej… Coraz mniej światła, coraz mniej okazji do robienia zdjęć… Bo w sumie co tu pstrykać – prozę życia? Przemieszczanie się z punktu A do punktu B w celu załatwienia jakichś spraw? Nie lubię tego w zimie, bardzo… Dobrze, że chociaż mam w domu taką modelkę, to na niej mogę rozruszać czasem aparat…
Późny wieczór, jeden z najprzyjemniejszych momentów w ciągu dnia, kiedy można zamknąć komputer i przytulić się do mojego małego śpiocha…
A to Luna z jedną ze swoich cioć. Jak widać na kolanach cioci – podejmowała wcześniej próby wymuszenia rzucania jej zabawek, ale ciocia po kilkunastu minutach zabawy naprawdę miała już dość. Zrezygnowany pies położył się w pobliżu, w oczekiwaniu, że ciocia jeszcze zmieni zdanie i jednak porzuca.
No i nie dajcie się zwieść tym zdjęciom, że niby mój pies zapada w jakiś sen zimowy. Mamy z nią teraz urwanie głowy – ma mniej aktywności fizycznej niż latem i energia ją wprost roznosi. Jest kapryśna, nerwowa, momentami nieznośna. Cofnęliśmy się trochę do okresu szczenięcego – podkrada nam rzeczy, drapie kanapę itp. Oj, to będzie ciężka zima 😉