W poprzednim przeglądzie tygodnia narzekałam, że mam mało zdjęć i że z tego powodu nie przepadam za zimą, a w tym tygodniu chyba dla równowagi fotek uzbierało mi się całkiem sporo.
Ma na to wpływ również pogoda – to dopiero pierwszy tydzień lutego, a zrobiło się tak wiosennie. No, w Warszawie jeszcze nie do końca, bo leży śnieg, ale wczoraj ulicami osiedla zaczęły płynąć rwące potoki, więc niedługo nie będzie po nim śladu… Przyznam, że o ile uwielbiam wiosnę, tak w tym roku nie chcę jeszcze aby przychodziła. Ile było tej zimy, dwa tygodnie? Nie zdążyłam zrobić nawet połowy rzeczy z mojej listy i trochę mnie to frustruje. Mam więc nadzieję, że ten śnieg pięknie stopnieje, ale jeszcze spadnie nowy, świeży. I umożliwi mi wybranie się na biegówki. Chociaż jakaś część mnie tęskni już za bieganiem i rolkami, to jednak wiem, że tym jeszcze zdążę się nacieszyć…
OK, nie przedłużając wstępu bo i tak w tym tygodniu podpisy do zdjęć wyszły mi strasznie długie… Zapraszam na przegląd ostatniego tygodnia 🙂
Od jakiegoś czasu męczyła mnie straszna ochota na sushi, choć muszę przyznać, że nie jestem jego wielką fanką 😉 w dodatku toleruję tylko takie z pieczoną rybą… Ale jako że sushi jest zdrowe i stanowi ciekawe urozmaicenie codziennej diety – czasami najdzie mnie na nie chęć. Dlatego kiedy poproszono mnie o przetestowanie portalu Foodpanda (edit: teraz to Pizza Portal), od razu wiedziałam, co zamówię ;).
A skoro już przy zamawianiu jedzenia jesteśmy – należę do osób, które nie znoszą składać zamówienia przez telefon. Ogólnie nie lubię telefonicznego załatwiania różnych spraw. Wiem jednak, że nie jestem jedyna z tym swoim dziwactwem 😉 ujawnijcie się, jeśli jest Was więcej :D. Pamiętam jak czasami w biurze zamawialiśmy jedzenie dla kilkunastu osób i w efekcie trzeba było dzwonić do knajpy nawet po kilka razy, bo osoba dzwoniąca coś źle zrozumiała i inni uświadomili ją o tym dopiero kiedy zakończyła rozmowę ;). Na szczęście teraz w sieci można zamówić wszystko w prostszy sposób, bez długiego poszukiwania odpowiedniego lokalu, dopytywania o czas dostawy itp. Polecam Foodpandę nie tylko osobom unikającym telefonu 😉
A swoją drogą wiecie, że nawet McDonald’s zaczął dowozić jedzenie do domu? Nie żebym Was namawiała do skorzystania, piszę o tym jako o ciekawostce ;).
A sushi zasłużyło na tytuł “jedzenia tygodnia”, bo na jednym się w końcu nie skończyło 😉
Hmm, od czego by tu zacząć… Może od dupereli 😉 mniej lub bardziej kosztownych dupereli, które bardzo poprawiły mi w tym tygodniu humor. Pierwsza to karnet na taniec. Tęskniłam, strasznie! W tym miesiącu tańczymy bachatę, która obok samby jest chyba najmniej lubianym przeze mnie tańcem, ale liczy się sam fakt powrotu na zajęcia. Są endorfinki 😉
Druga rzecz – ligaturki! Ostatnio mój mężczyzna zrobił na obiad swoje popisowe danie z kurkumą w składzie i moje białe ligaturki zmieniły kolor na kanarkowy :/. Czym prędzej zakupiłam sobie wymarzone, różowe gumki i pobiegłam z nimi do ortodonty. Teraz paradoksalnie aparat dużo mniej rzuca się w oczy i ja czuję się z nim o wiele lepiej (choć do miłości do niego mi jeszcze daleko ;))
A tak prezentuje się moje rusztowanie w całej okazałości 😉
Ale to nie tak, że nagle zaczęłam się tylko szczerzyć do zdjęć 😉
Powtórzę to po raz sama-nie-wiem-który – kalosze to zimowy niezbędnik! Nawet Luna mi ich zazdrości.
To zdjęcie jest totalnie niepoprawne technicznie pod względem oświetlenia, ale i tak mi się podoba 😉
Trochę zimowej Luny 😉 która nie znosi roztopów, ale dzielnie z nimi walczy. A swoją drogą – DZIŚ mija dokładnie rok od kiedy Luna jest z nami 🙂 dlatego dzisiaj świętujemy spędzając cały dzień we trójkę.
A jutro będzie z tej okazji specjalny wpis o psiej tematyce i trochę zdjęć mojego brzdąca 😉
Luna nadal nosi piłkę w dość niekonwencjonalny sposób.
Widzicie ten mocny chwyt i zaciętą minę? Tak, to zdjęcie oddaje charakterek tego psa.
A skoro jesteśmy przy spacerach – w tym tygodniu pogoda im sprzyjała 🙂
A ja postanowiłam w końcu wyjąć ramki i wybrać do nich zdjęcia. Ramki wyjęłam. Zdjęcia też wybrałam. Ale to chyba wciąż za mało…
Zgodnie z moim lutowym wyzwaniem – robię przysiady! Włączam sobie energetyczną muzykę i jazda! Can’t get better than this 😉
Robię 3 serie po 60, w tym tygodniu chcę tę ilość zwiększyć. I tu mam pytanie do tych z Was, które lepiej się na tym znają. Lepiej teraz zwiększać ilość powtórzeń, czy może skoro bez problemu robię ich ok. 200, to włączyć jakieś obciążenie?
Zawsze rozbraja mnie ten widok. Rozkładam matę i idę np. włączyć muzykę, a kiedy wracam, na mojej macie do ćwiczeń czekają na mnie już Luny zabawki 😉 niewiarygodne, że jeszcze się nie nauczyła, że moje treningi to nie jest zaproszenie jej do zabawy.
A kto to mi wszedł w kadr?
W tym tygodniu mam dla Was dosłownie garstkę linków, ale może znajdziecie coś dla siebie.
Królowa Karo fajnie podsumowała kalendarz badań profilaktycznych – zerknijcie na tę listę i sprawdźcie, czy czegoś ważnego nie pomijacie.
Z cyklu “muszę to zrobić” – rosół wegetariański. Jadłonomia to mój ulubiony blog kulinarny, a na widok tego i wielu innych przepisów autorki po prostu ślinka mi cieknie.
A to temat do przemyślenia 😉 czyli z czego właściwie zrobione są frytki z McDonald’s?
Biegająca Panna Anna opowiada jak rzuciła palenie. Może komuś się przyda 😉
Ok. To tyle jeśli chodzi o przegląd 😉 teraz uciekam do nieformalnej teściowej, gdzie mamy zaplanowane wieelkie świętowanie Międzynarodowego Dnia Pizzy 🙂 a Wy celebrujecie ten dzień?