Dziś przegląd tygodnia wyjątkowo przesunięty o jeden dzień, bo i ubiegły tydzień poniekąd nam się wydłużył 🙂
Jak zwykle trochę mi przykro, że już praktycznie po świętach… I tradycyjnie – po tych dwóch dniach turlam się niczym kuleczka. Cieszę się, że wczoraj i w sobotę rano udało mi się pobiegać, a dzisiaj zaliczyć dwa długie spacery po lesie. Dzięki temu mam ciut mniejsze wyrzuty sumienia po najedzeniu się tymi wszystkimi pysznościami.
Nie licząc wczorajszego dnia (od południa załamanie pogody) natura była dla nas bardzo łaskawa i słońcem i ciepłem zrekompensowała nam zeszłorocznego wielkanocnego psikusa. Święta uważam za udane 🙂
Jako że zaczyna się sezon na wędrówki po mieście i odkrywanie nowych miejsc, z przyjemnością reanimuję tę kategorię. Pewnie nie w każdym przeglądzie tygodnia się ona pojawi, ale na pewno teraz częściej będzie okazja do prezentowania tutaj różnych fajnych miejscówek. Na pierwszy ogień idą okolice Fortu Włochy. Odkryliśmy je jakiś czas temu przy okazji wizyty na pobliskim cmentarzu, a tym razem postanowiliśmy wybrać się tam z Luną.
To całkiem spory teren zielony pełen różnych pagórków i wąwozów. Całkiem fajne miejsce na spacery czy jakieś piknikowanie, to nic, że jest położone pomiędzy dwoma dużymi cmentarzami ;). Nie przeszkadza to w delektowaniu się urokami tej okolicy.
W tym tygodniu po raz pierwszy robiłam gofry! Rozsmakowałam się w nich strasznie, lada dzień podzielę się z Wami sprawdzonym przepisem 🙂
Kilka dni temu w moje ręce trafiła dosłownie jeszcze ciepła, prosto z drukarni i Wydawnictwa Otwartego, książka Beaty Sadowskiej “I jak tu nie biegać”. Kiedy jakiś czas temu zobaczyłam gdzieś tę książkę, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Pochłonęłam ją jako lekturę do poduszki i niedługo podzielę się tutaj swoją opinią na jej temat.
Podczas spaceru w okolicy fortu Włochy spotkaliśmy takiego pieska. Przypomina Wam on kogoś?
Nie? To może teraz?
Minio, bo tak się nazywa ten maluch, zakochał się w Lunie od pierwszego wejrzenia. A może raczej powąchania 😉 (nie)stety ona nie odwzajemniła tej miłości i pozostawiła popiskującego z tęsknoty Minia nawet się za nim nie oglądając.
Moja córunia 😉 podobna? (zajebistą mam fryzurę, wiem, wiatrem czesana ;))
Słaba ze mnie pani domu, jak zwykle obudziłam się z ręką w nocniku i okazało się, że nie mam co włożyć do święconki. Pomyślałam oczywiście o symbolicznych pokarmach, ale nie wpadłam na to, że koszyczek wypadałoby jakoś przystroić. Ignorancja totalna. 5 minut przed wyjściem do kościoła wysłałam faceta żeby kupił coś do ozdoby. A że wszystko było już totalnie przebrane, wrócił do domu z wątpliwej jakości baziami, zieleniną i kiczowatymi kurczakami za 50 gr 😉
A ja znalazłam w szafce jakąś wstążkę w bardzo niewielkanocnym kolorze 😉 sytuację ratuje fakt, że przypadkowo dopasowała się ona kolorystycznie do mojego outfitu 😉
No dobra, skoro już jesteśmy przy świątecznym jedzeniu… Znowu muszę się pozachwycać tym, co zrobiła siostra mojego mężczyzny. Uwielbiam jej słodkości i nie wiem co musiałoby się stać, abym sobie ich odmówiła 😉
Tym razem najbardziej posmakował mi tort malinowy z białą czekoladą, przepis pochodzi z bloga Moje Wypieki.
No dobra to w temacie świąt jeszcze coś ze świątecznego spaceru
I zoom na moje świąteczne paznokcie – miałam ochotę na pastele, ale zupełnie nie mogłam się zdecydować które chcę 😉
Proces odgruzowywania balkonu został rozpoczęty. I już zaczyna się moja rywalizacja z Luną o nasze krzesło. Ona ma obsesję na punkcie “opalania się” na nim, czasami już rano jak zobaczy że świeci słońce to piszczy aby ją wypuścić na balkon 😉 strasznie poszła we mnie z tą miłością do wygrzewania się… 😉
Wiosna <3 i już niemal w ostatniej chwili udało mi się upolować kwiaty na tym drzewie pod moim blokiem, za chwilę zostaną na nim już tylko liście.
A to jeszcze jakiś wiosenny widoczek 😉
I las już tak pięknie się zazielenił!
Jeszcze w temacie maratonu sprzed tygodnia… Kasia poruszyła ważną kwestię i zachęca do wykorzystywania takich biegów aby zrobić coś nie tylko dla siebie.
Jeśli tęsknicie za latem, koniecznie zerknijcie do Małgosi i podziwiajcie jej fotki z Taby. Przygotowała dwie świetne fotorelacje: 1 i 2
To mnie rozbawiło. Cała prawda o awokado i o Marchewce z bloga Rudo Mi.
Lubicie eksperymentować, czy raczej trzymacie się tego co sprawdzone, bezpieczne? Fajny tekst Marty na ten temat 🙂
Gdzie na weekend – ciekawa inicjatywa pary kochającej podróże 🙂
Time4body.pl – kolejny fajny blog, na którym będę częstym gościem 🙂 o zdrowym stylu życia oczywiście 🙂
Na dziś to tyle, mam nadzieję, że wypoczęliście w święta i macie energię na nowy tydzień. Ja tak średnio, ale może jutro będzie lepiej 😉