Świąteczny tydzień minął zdecydowanie za szybko, tym bardziej że był naprawdę wspaniały. Tak generalnie to nie wierzę w żadną magię świąt. Uważam, że te 3 dni w roku powinny być naprawdę magiczne – nie powinny zdarzać się żadne wypadki ani dziać złe rzeczy. Ale takich cudów nie ma, więc opowieści o świątecznej magii można włożyć między bajki. Ale świąteczny klimat to coś innego i za to odpowiadają przede wszystkim ludzie. U mnie w tym roku było wspaniale, chociaż święta były mocno zagrożone odwołaniem ;). Jeszcze we wtorek wieczorem zasypiałam w mieszkaniu śmierdzącym farbą, a na podłodze trudno było znaleźć miejsce na postawienie stopy. Koszmar, tym bardziej, że tak wyglądał cały ostatni miesiąc. Dzień Wigilii był szalony, wszystko robiłam w biegu, na nic nie miałam czasu… Kiedy wreszcie stanęłam w posprzątanym mieszkaniu i popatrzyłam na ubraną dosłownie w ostatniej chwili i w biegu choinkę – wszystkie złe emocje opadły. Zapanował ład i nagle wróciła do domu pozytywna energia. Nagle też odzyskaliśmy czas dla siebie, którego bardzo nam brakowało przez ostatni miesiąc. Uff. Święta zostały uratowane!
Przy okazji dziękuję wszystkim, którzy drogą mailową złożyli mi świąteczne życzenia. Jednocześnie przepraszam, że nie odpisałam, ale tak naprawdę dopiero dzisiaj je odczytałam. Przed świętami w ogóle nie było na to czasu, a potem zafundowałam sobie kilka dni wolnego od pracy i co za tym idzie – nawet nie sprawdzałam maili. Co za dziwne, a zarazem wspaniałe uczucie! Tyle tylko, że teraz głupio mi odpisywać na maile sprzed prawie tygodnia…
Tydzień zaczął się pracowicie, a w przygotowania do świąt musiałam wcisnąć też prawie cały dzień na planie części kulinarnej ZdrowoManii.
Pakowanie prezentów też “last minute”, jak wszystko w tym roku. Nie ma to jak na 2h przed Wigilią zorientować się, że nie ma się papieru do pakowania prezentów 🙂 na szczęście znalazłam resztki jakiegoś niezbyt trafiającego w mój gust. Jak się nie ma co się lubi… 🙂
Kilka fotek z drugiej Wigilii
Luna sama rozpakowała swoje prezenty i od razu wszystkie oskubała z żółtego futerka. Tyle radości!
Potem padła, oczywiście miejsca na sen wybrała sobie idealne.
Po raz kolejny jestem bardzo zadowolona z prezentów, bo prawie każdy zapoznał się z moją listą życzeń. W pierwszy dzień świąt pomiędzy wizytami u rodziców i na cmentarzu udało się znaleźć chwilę na relaks i delektowanie się nowymi nabytkami.
P.s. Nie mogę przeboleć, że w tym roku nie znalazłam godnego zastępstwa dla tej pstrokatej tapety. Jak chłop odetchnie po łazience to będzie trzeba się za to wziąć.
Dawno nie zaznaliśmy luksusu wylegiwania się w łóżku co najmniej do południa. Nadrobione!
Nie mam szczęścia w grach, wiem to od jakiegoś czasu… Nawet w scrabble przegrywam, bo np. losuję same spółgłoski. Co z tego, że moje litery były tak wysoko punktowane, skoro bez samogłosek nie da się z nich nic złożyć?
W drugi dzień świąt pogoda zrobiła nam niespodziankę i spadł śnieg. Może nie jakaś oszałamiająca ilość, ale klimat był. Radocha też 🙂
Na koniec, aby pozostać w klimacie świątecznym – trochę fotek świątecznej Warszawy.
Jak pewnie się domyślacie – w tygodniu prawie-offline trudno o jakieś nowe linki, dlatego na tym dziś kończę. Mam nadzieję, że Wasze święta również były bardzo udane. Dajcie znać jak się czujecie przed poniedziałkiem 🙂
P.s. Zapomniałabym! Pytanie do blogerek z Warszawy – czy któraś ma ochotę na spotkanie 5 stycznia? Prawdopodobnie spotkam się tego dnia z Dr Lifestyle i pomyślałyśmy, że jeśli jeszcze ktoś ma ochotę to fajnie 🙂 tylko oczywiście musimy wiedzieć wcześniej czy będzie więcej osób, bo ma to wpływ na wybór miejsca spotkania. Dajcie znać, w komentarzu lub w mailu :).