To był dobry tydzień! Po długim czasie wreszcie wróciłam do swojej pełnej aktywności, bo w końcu wyjaśniły się wszystkie kwestie związane z moim zdrowiem. Dość już tego cackania się ze sobą… I teraz kto nie lubi gadania o problemach zdrowotnych ten niech pominie poniższy akapit… Ale na początku grudnia powiedziałam “A” to teraz powiem “B” i opowiem Wam co właściwie się działo przez ostatni czas.
Zacznijmy od tego, że ból w okolicy żebra męczący mnie od listopada, w końcu niemal całkowicie ustąpił! Nadal nie wiadomo co to było, ale najprawdopodobniej skutek uboczny zapalenia oskrzeli i długotrwałego kaszlu. To trwało bite dwa miesiące, serio. Dwa miesiące niepewności i kiepskiego samopoczucia. W międzyczasie pojawiły się jakieś zawroty głowy, wyszła mi też glukoza w moczu… Konieczne było powtórzenie badań + zrobienie dodatkowych mających na celu m.in. ewentualne wykluczenie cukrzycy. I teraz już wszystko wiem. Kiedy pierwszy raz poszłam do lekarza z tym żebrem, założono, że to problem z układem pokarmowym i zalecono mi dietę lekkostrawną. To nic, że przy mojej insulinooporności białe bułeczki i mocno oczyszczony makaronik naprawdę nie są najlepszą opcją… Ale ok. Zastosowałam się. Jeszcze tego samego dnia poszłam na kolację do mamy, ona nakarmiła mnie mięciutkimi, pyszniutkimi kajzereczkami… Następnego dnia rano zrobiłam badanie krwi i moczu i okazało się, że w moczu jest glukoza. Wyjaśnienie jest proste – organizm nie radzi sobie ze zbijaniem poziomu cukru we krwi, dlatego wydala ten cukier z moczem. Może to być jednym z objawów cukrzycy. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęłam mieć zawroty głowy i naprawdę czułam się mocno osłabiona i zaniepokojona. Zmieniłam lekarza i nowy kazał wrócić do swojej normalnej diety, a po jakimś czasie powtórzyć badania. Tak oczywiście zrobiłam… Wróciłam do zdrowego jedzenia i do aktywności… Na początku tylko do bardzo łagodnej jogi w domu i do slow joggingu. Po nowym roku miałam już karnet OK system i wróciłam do szkoły jogi i na taniec… I wszystko się poukładało. Ból w okolicy żebra ustąpił niemal w 100%, zawroty głowy minęły… Jedyne co mi teraz doskwiera to zakwasy ;). Ale co najważniejsze – powtórzyłam badania i wyniki są wzorowe. Piszę o tym wszystkim dlatego, że ta krótka historia jest najlepszym dowodem na to, że JEDZENIE MA ZNACZENIE. To tak w kontekście naszego miesiąca dla zdrowia ;). Aha! A propos miesiąca dla zdrowia – jutro post pojawi się trochę później niż o 9, chcę dać temu przeglądowi tygodnia swoje 5 minut na głównej ;).
Nagrania łyżew do ZdrowoManii przypomniały mi, że daaaawno nie jeździłam. Prawie rok! Chociaż przyznam, że teraz jakoś mniej mnie ciągnie na łyżwy, bo boję się, że powybijam sobie moje “nowe” zęby :D. Ale muszę sprawdzić to lodowisko na którym nagrywaliśmy (na Wilanowie na Gubinowskiej 28/30) bo podobno bywa dość opustoszałe. Brak ciągle przecinających mi drogę ludzi to +10 do poczucia bezpieczeństwa na lodzie.
Zabawy z GoPro…
Wyglądam jak czubek i prawie nic nie widzę z tą czapką na oczach, ale i tak jest fajnie 😉
Jestem operatorem 😉
Tydzień powrotów… Powrót do formy oznacza też powrót na squasha.
Jak mówiłam na snapie (nick: lifemanagerka) – to jedyna aktywność, podczas której niecierpliwie zerkam na zegarek i ZAWSZE mam wrażenie, że działa on jakoś wolniej, albo że się zepsuł.
W piątek po południu zasypało stolicę i teraz wygląda prze-pięk-nie! Tylko świeży śnieg ma taki urok, więc cieszę się jak dziecko. W sobotę trzeba było wyskoczyć na jakiś dalszy spacer.
Gdzie jest Luna?
Luna ma nowe wdzianko. Ciut za duże, ale rozmiar mniejszy był za mały i trzeba było wracać i wymieniać 😉
Jest i kaptur z futerkiem, naprawdę uroczy, ale totalnie niepraktyczny 😉
A dzisiaj pogoda nie była już tak cudowna, bo zabrakło słońca… Ale i tak udało mi się wyciągnąć mamę na jej pierwszy spacer z kijkami :). Więcej we vlogu, który linkuję w “przegapionych”
Burger z przepisu Elwiry! Prosty w wykonaniu a taki pyszny 🙂 ja nie miałam whisky, więc mój sos był uboższy o ten składnik. A jeśli chodzi o paprykę to dodałam pół na pół ostrą i słodką. Użyłam pieczarek portabello.
Zacznijmy od YouTuba
Nie linkowałam tu najnowszej ZdrowoMańki, więc mogliście ją przegapić:
A na blogowy kanał właśnie wjechał vlog z tego (cudownego!) weekendu:
Posty na blogu:
Jak poznać słabe strony swojego organizmu?
Właściwości kurkumy i przepis na złote mleko.
Moje spożywcze “must have” (+video)
Jedna z Was pod jednym z postów zapytała mnie o stosunek do kupowania ekologicznych warzyw i owoców… Przypadkiem wpadł mi w oko artykuł, który dobrze oddaje moje podejście do tematu. Dlaczego warto jeść warzywa z supermarketu zamiast żadnych?
Korzyści z zimowych spacerów 🙂
Jeśli nie macie pomysłu co zrobić ze swoim 1% podatku… Nie oddawajcie go fiskusowi.
99 rzeczy, które możesz wyrzucić już teraz. – zdecydowanie powinnam się zastosować 😉
Mam nadzieję, że Wasz tydzień był równie udany… U mnie zapowiada się pracowity poniedziałek, więc teraz zbieram siły 🙂 do przeczytania jutro, tak jak wspomniałam na początku – wyjątkowo trochę później niż o 9.