Na początku tego roku po raz pierwszy w życiu przygotowałam swoją tablicę inspiracji, czyli vision board. Dodatkowo postanowiłam też wybrać słówko roku, stawiając na “odwagę”. I jako że połowa roku 2018 za nami, pomyślałam, że warto zajrzeć do tamtego wpisu i zdać Wam relację, jak mi idzie realizacja moich planów. Na końcu napiszę, co po tym okresie pół roku sądzę o vision board i “one little word”.
To co mi nie wyszło już na wstępie, to wydrukowanie tablicy w większym rozmiarze. Format A4 okazał się w zupełności wystarczający. Tablica wisi nad kanapą i nie ma dnia, abym na nią nie zerknęła. No i co my tam mamy?
Pierwsze zdjęcie symbolizuję Skandynawię. […] Postanowiłam wtedy, że w 2018 koniecznie muszę odwiedzić jakiś kraj skandynawski.
To jest dość zabawne, bo w momencie tworzenia tablicy miałam już kupione bilety na zimowy wyjazd do Norwegii. Wtedy jednak zupełnie się nie spodziewałam, że za kilka miesięcy znowu odwiedzę ten kraj i zobaczę też, jak prezentuje się podczas cieplejszej pory roku. Teraz za każdym razem, kiedy spoglądam na tablicę, przypominam sobie swoje spacery pomiędzy skandynawskimi domkami w Bergen.
Drugie zdjęcie przedstawia oczywiście zdrowe, kolorowe, obfitujące w zieleninę jedzenie. […]
To zdjęcie miało mi przypominać, aby na co dzień jeść roślinnie i kolorowo. I cóż… Miewam oczywiście jakieś gorsze momenty, kiedy sięgam po “comfort food” w postaci naleśników z serem od mamy, albo zjadam popcorn, ale na pewno w ponad 90% moja dieta jest zdrowa, roślinna i kolorowa, więc wszystko idzie zgodnie z planem.
[…] To zdjęcie symbolizuje miłość i podróże we dwoje, ale też dbanie o relacje. Wszystkie, nie tylko te z partnerem.
Przyznam, że na to zdjęcie jakoś najrzadziej zerkam i najmniej skłania mnie ono do refleksji. W drugiej połowie roku postaram się poświęcić mu więcej uwagi ;). A w styczniu na kolejnej tablicy wyląduje pewnie to zdjęcie:
Bardzo bym chciała w tym roku wyjechać w góry [….] To zdjęcie symbolizuje po prostu podróż w góry.
Podróży w Tatry nie było w planach, kiedy tworzyłam tę tablicę. Pomysł na ten wspólny wyjazd z naszymi mamami zrodził się o wiele później. Być może podświadomie wybrałam ten kierunek właśnie zainspirowana moją tablicą. Najbardziej jednak zależało mi na wyjeździe na narty, którego zimą nie mogłam zrealizować ze względu na problemy z samochodem. Dopiero po zakupie nowego, na samej końcówce sezonu udało nam się na jeden dzień wyskoczyć do Szwajcarii Bałtowskiej i trochę pojeździć. To mi wystarczyło, aby poczuć się na tej płaszczyźnie spełnioną. Do następnego sezonu 😉
Piąte zdjęcie to plaża Złoty Róg w Chorwacji i symbolizuje podróż do tego kraju. […] Jeśli finanse pozwolą, niech to zdjęcie symbolizuje też zakup drona…
Nie no, z tym dronem to chyba mnie poniosło. Zbyt często słucham lub czytam o tym, jak komuś ten sprzęt uległ uszkodzeniu z powodu wiatru lub jakiegoś upadku. Chyba jednak szkoda mi pieniędzy na takie zabawki… Co do Chorwacji mam podobne obawy. Nie wiem, czy wytrzymam ten stres parkowania w wąskich uliczkach moim wychuchanym autkiem… Nie wiem, czy wyjazd do Chorwacji z psem nie przyniesie mi więcej stresu, niż przyjemności. Kiedy patrzę na ten Złoty Róg na mojej tablicy, to myślę po prostu o ciepłym morzu z czystą, przezroczystą wodą… To nie musi być Chorwacja i nie musi to być podróż samochodem. A na co się zdecydujemy to jeszcze czas pokaże.
Kolejne zdjęcie, czyli komputer w pościeli, zdrowe przekąski i pies u boku to dla mnie kwintesencja pracy w domu, którą jak najbardziej chcę kontynuować.
To zdjęcie idealnie odzwierciedla moje poranki 🙂 nic dodać, nic ująć.
- […] to zdjęcie ma też dodatkowe znaczenie symboliczne – aktywne spędzanie lata i wolnego czasu, otwartość na nowe aktywności, robienie tego we dwójkę.
Lato dopiero się zaczęło, ale o ten plan jestem spokojna 🙂
[…] Moje zdjęcie z Poleskiego Parku Narodowego symbolizuje […] spokój i kontakt z naturą. Ale też relaks, w przeróżnej postaci… I wdzięczność […] ten widok ma mi przypominać o postanowieniu noworocznym, którym jest posiadanie większej ilości roślin w moim otoczeniu.
Chyba całkiem skutecznie to działa, bo “więcej roślin” to jedno z nielicznych postanowień, których dotrzymuję 😀
[…] acro yoga w parze to zajawka, którą jak najbardziej chcę kontynuować <3
No i tutaj klops. Za każdym razem, kiedy spoglądam na to zdjęcie, łapie mnie dołek, że zdecydowanie za rzadko ćwiczymy acro i przez to stoimy w miejscu. Jednak nie ma to jak zajęcia zorganizowane, które zmuszają do regularności. Nie mamy jednak możliwości, aby na nie chodzić, bo Wojtek nie ma czasu. Mam nadzieję, że jeszcze to nadrobimy.
Nasze zdjęcie z pierwszego kajakowania z Luną symbolizuje aktywne spędzanie czasu z psem.
Realizuje się 🙂
Kolejna fotka ma mi przypominać o konieczności zmiany samochodu. Zabieram się do tego od kilku lat i już naprawdę czas to wreszcie zrealizować.
Samochód kupiłam w lutym, bo tamten blokował już zbyt wiele moich planów. I z perspektywy czasu powiem, że to była świetna decyzja, która bardzo poprawiła mój komfort życia. I nie chodzi o to, że dały mi go np. elektryczne szyby czy podgrzewane siedzenia, tylko o komfort psychiczny, jaki daje posiadanie nowego samochodu. Jasne, nowe auta też się psują, ale dzieje się to o wiele rzadziej, niż w przypadku aut (osiem)nastoletnich. Teraz na prawie wszystkie propozycje wyjazdów mogę powiedzieć “tak!”. Wcześniej nie wchodziły w grę dalsze podróże, więc nie byłoby mowy np. o rodzinnym wyjeździe do Zakopanego. I z tego właśnie powodu uważam, że to była dobra inwestycja. Samochód ten nie był celem samym w sobie, ale środkiem umożliwiającym mi realizację innych celów, przede wszystkim tych podróżniczych.
To piękne zdjęcie Gosi Mostowskiej pokazuje moje dwa cele w jodze – szpagat i mocniejsze wygięcia do tyłu.
Aktualnie nie stawiam sobie celów w jodze, bo wtedy zaczyna doprowadzać mnie ona do frustracji. Ale na piękne zdjęcie Gosi zawsze przyjemnie popatrzeć 😉
[…] mam nadzieję, że czeka mnie w tym roku wiele satysfakcjonujących chwil na chuście.
Nie korzystam z chusty codziennie, miewam od niej nawet kilkutygodniowe przerwy… Ale i tak uwielbiam ten gadżet! I na pewno będzie mi towarzyszył przez resztę roku.
Vision board i słówko roku – czy to działa?
Czy to działa, to znaczy czy ma realny wpływ na nasze życie… Moim zdaniem tak. Ciągły kontakt (wzrokowy ;)) ze swoją wizją danego roku powoduje, że te wszystkie plany i marzenia lepiej zakorzeniają się w naszej podświadomości. I co za tym idzie – jesteśmy bardziej zmotywowani do działania w danym kierunku. Patrzę na te zdjęcia i chcę tego doświadczać.
O słowie roku myślę wtedy, kiedy mam ochotę stchórzyć. Tak było np. z tym ostatnim wyjazdem na kobiece warsztaty. Czasami o tym słowie zapominam, np. kiedy zaproponowano mi podjazd pod stromą górkę na quadzie ;). Ale chyba muszę poprosić Wojtka, aby w takich sytuacjach przypominał mi motto z mojej tablicy. Nabrałam też odwagi, aby zrobić coś, co kiedyś zaniedbałam i czego nie zrobiłam przez moje tchórzostwo. Poczyniłam już pewne kroki, aby to zrealizować, ale pochwalę Wam się dopiero wtedy, kiedy mi się to uda. Jestem podekscytowana tym, co jeszcze przyniesie mi ten rok! I naprawdę cieszę się, że zrobiłam tę tablicę. Tak na dobrą sprawę, to można ją przygotować w dowolnym momencie, niekoniecznie na początku roku. Dlatego gorąco do tego zachęcam 🙂