Ten weekend był chyba pierwszym takim wyczekiwanym weekendem w moim życiu freelancera. Ten tydzień strasznie dał mi w kość! Niby nic strasznego się nie stało, ale musiałam zmierzyć się z problemem, który początkowo mnie przerósł. Ostatecznie jednak – jak zwykle – zmobilizowałam się i poradziłam sobie. I znowu jestem mądrzejsza o kolejne doświadczenie…
Powoli odkopuję się też z mojej pracy około-blogowej, która zajmuje mi mnóstwo czasu, a której Wy pewnie nawet nie widzicie. Mam tu na myśli m.in porządkowanie i podmianę zdjęć głównych w starych wpisach. Nie wiem czy jestem choć w połowie tej żmudnej roboty, ale przynajmniej zaczynam dostrzegać światełko w tunelu. A część starych postów po prostu ukrywam, bo nie spełniają moich aktualnych norm jakościowych. Mam nadzieję, że uporam się z tym wszystkim jeszcze w kwietniu i od maja będę mogła poświęcić więcej czasu na to, co w blogowaniu najważniejsze, czyli tworzenie nowych treści.
wiem co zrobiłam przy nim źle, ale nie jestem pewna czy uda się to zmontować tak, aby nie wprowadzić nikogo w błąd. Mam kolejny dowód na to, że powinnam nagrywać więcej przepisów na mój blogowy kanał i w ten sposób nabierać wprawy. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wygospodarować na to czas.
Przyznacie jednak, że nowa zdrowomaniowa kuchnia jest bardzo ładna i jak pięknie położona! Latem będę miała owoce i warzywa prosto z ogródka
a niewykluczone, że w kilku odcinkach wystąpi ze mną również właścicielka tego pięknego domu – reprezentuje inne pokolenie, ma niesamowitą wiedzę, wspaniale gotuje i jestem pewna, że ją polubicie
Temat odcinka tym razem bez gościa. Umieram z ciekawości co tym razem powiedziałam od rzeczy. Nie przestaję siebie pod tym względem zaskakiwać. A swoją drogą nie wyobrażacie sobie jak ja tam zmarzłam! Musiałam siedzieć w cieniu aby nie zmieniało się światło i teraz zastanawiam się, czy na materiale nie będzie widać jak cała się trzęsę i jak szczękam zębami. Bo że wywiało mi mózg to na pewno zauważycie, albo raczej usłyszycie
Mimo że pogoda jakoś szczególnie nie rozpieszcza, kwiecień i tak jest super, bo całkowicie zmienia krajobraz dookoła.
Z jakimi komentarzami pod swoim adresem muszą radzić sobie blogerzy podróżujący po świecie i żyjący w niestandardowy sposób? Warto zerknąć, choć można się załamać tym, co się przeczyta.
Magister albo nikt? Ach, ciągle mam przed oczami komentarz mojej niegdyś dobrej koleżanki z liceum, która wiedząc, że nie poszłam po maturze na studia przy okazji jakiejś dyskusji napisała, że nie będzie ze mną rozmawiać dopóki nie pokażę jej indeksu. Wtedy może było mi trochę przykro a dziś sama nie wiem czy tacy ograniczeni ludzie bardziej budzą we mnie odrazę czy współczucie.
Fajny artykuł o tym, czy stać nas na podróżowanie… Najczęściej to nie jest kwestia braku pieniędzy, tylko tego co wybieramy – mieć czy być? Ja przyznam, że dla mnie podróże nigdy nie były jakąś szczególną pasją (oczywiście lubię je, ale nie na tyle aby były dla mnie priorytetem), dlatego wiecznie spycham je na dalszy plan. I generalnie nie przeszkadza mi to jakoś szczególnie, ale jednak coś z tego powodu tracę. Chcę to zmienić, dlatego w tym roku na pewno nie odłożę wakacji na “za rok”.
1. Nowa ZdrowoMania z przepisem
2. Zachęcam do niesienia w świat dobrego słowa i pozytywnego feedbacku
Gratis coś archiwalnego
Jak przestać jeść sklepowe słodycze
Tradycyjnie już życzę Wam udanego tygodnia i miłej drugiej połowy niedzieli… Wpadnijcie jutro na poniedziałek freelancera. Będzie o tym jakie znaczenie w moim życiu (zawodowym i nie tylko) ma ten blog. Do jutra!
Chcesz być na bieżąco?