Cóż za wyjątkowy, chilloutowy poranek. Zupełnie inny od wszystkich zeszłotygodniowych. Za mną ciężki tydzień zwieńczony wyjazdem do rodziny na wieś i totalnym oderwaniem od rzeczywistości. A w tym tygodniu mam znacznie więcej pracy w kuchni i w terenie niż przy biurku – prawie codziennie nagrania do Zdrowomańki… A poza tym może wreszcie będę miała czas aby trochę się oswoić z moim nowym narzędziem pracy, bo jeszcze nigdy tyle razy nie rzucałam mięsem siedząc przy komputerze, jak w ciągu ostatniego 1,5 tygodnia. Macowski system doprowadza mnie do szału, najbardziej doskwiera mi brak Irfan View, więc jeśli znacie dla mnie jakieś wybawienie to będę wdzięczna za wskazówki… Poszukuję programu do przeglądania zdjęć, w którym podczas przeglądania będę mogła je szybko i sprawnie zmniejszać i zapisywać z inną nazwą nie tracąc pliku źródłowego. W sieci sporo jest tych alternatyw dla Irfan View, ale poszukuję czegoś sprawdzonego. Póki co lubię swojego macbooka tylko za piękny wygląd, szybkość działania i za iMovie – montowanie filmów nagle stało się proste, szybkie i przyjemne. Co prawda mówiłam we vlogu, że będąc na wsi coś sobie ponagrywam aby potem się pobawić przy montażu, ale jak to zwykle bywa podczas takich wyjazdów – nie wiem po co w ogóle brałam aparat, bo nawet nie chciało mi się go wyjąć z torby ;).
Właśnie, vlog. Forma vlogów z drogi jest dla mnie bardzo wygodna, więc cieszę się, że przypadła Wam do gustu. Mam nadzieję, że w kolejnych uda mi się zamykać w 10 minutach… W tym tygodniu na pewno też coś wrzucę, bo będę miała kilka okazji aby coś nagrać. Filmy na bieżąco wrzucam na YouTube i udostępniam je na FB, a na blogu będą pojawiać się tylko w przeglądach tygodnia, w rubryce “przegapione”. Chciałam dodawać max 1 film tygodniowo, ale nie będę sobie jednak narzucać ograniczeń i jeśli częściej będę miała okazję coś nagrać i będę miała coś do przekazania, to po prostu będę to robić. Po co się spinać ;).
Mam jeszcze małe ogłoszenie… Powinien tu być bannerek “Ogłoszenie”, ale jeszcze nie wiem jak go zrobić nie mając Photoshopa. Miło mi poinformować Was o świetnej blogerskiej akcji, w której będę miała przyjemność wziąć udział.
Będziemy promować polskie superjedzenie! To nieco zapomniane, może nawet trochę demonizowane (ziemniaki), a już na pewno niedoceniane… W akcji oprócz mnie udział wezmą: After Korpo, Health and the city, Vi&Raw, Naturalnie zdrowy. W czerwcu i w lipcu na naszych blogach regularnie będą publikowane przepisy z polskim superjedzeniem. Na bieżąco będziemy Was informować o grafiku publikacji, a pierwszego przepisu szukajcie na blogu After Korpo (lada moment!).
We wtorek miałam przyjemność zadebiutować przy mikrofonie jako gość podcastu. Mówiłam o idei mojego bloga, zarządzaniu życiem, szczęściu i takich tam teraz oczywiście pluję sobie w brodę, że w niektórych kwestiach źle się wyraziłam, a o niektórych zapomniałam powiedzieć… No trudno, pozostaje czekać na efekt i najwyżej na etapie autoryzacji skrócić to jeszcze o połowę
Czy mówiłam już, że uwielbiam samotnie jeździć w trasę moją ulubioną drogą krajową nr 7 na południe od Warszawy?
Jeżeli istnieje choroba polegająca na przesadnej empatii w stosunku do zwierząt, to ja na nią choruję. Przynajmniej według mojej dalszej rodziny, bo w tej najbliższej na szczęście znajduję zrozumienie i wsparcie. Serce mnie boli, kiedy patrzę jak są traktowane wiejskie psy i od zawsze mam z tym duży problem. Nie wiem jak to jest na innych podwórkach, ale na tym u mojej rodziny na szczęście już od wielu lat nie ma zwyczaju przywiązywania psów łańcuchami do budy. Niemniej nadal wiele spraw jest zaniedbywanych… Tym razem pojechałam więc na wieś z misją odpchlenia dwóch psów mieszkających na podwórku babci i brata ciotecznego. Chcę tym samym dać dobry przykład moim bratankom, ale chyba poniosę klęskę na tej płaszczyźnie… Serio nie pojmuję jak można spokojnie patrzeć na to, jak te psy przeraźliwie się drapią. Ja może mam na to ponad przeciętną wrażliwość, ale autentycznie serce mi pęka. No w każdym razie zrobiłam co w mojej mocy i mam nadzieję, że chociaż na jakiś czas ulżę tym dwóm futrzakom. Za miesiąc jadę z misją odrobaczania… BTW – pamiętacie tego niedźwiadka? Z małej, puszystej kulki wyrasta na wysokiego kawalera
No i te truskawki z jogurtem zrobione przez mamę… Smak dzieciństwa, w miejscu skąd pochodzi 90% moich wspomnień z tego okresu… poezja teraz czekam na bób. Sprawdzałam w ogródku, jeszcze sobie poczekam :(.
Po więcej takich codziennych, prywatnych zdjęć zapraszam na mój Instagram
Barcelona – parki, ulice, Park Guell, Sagrada Familia… Prawdopodobnie jutro dodam obiecany post z informacjami praktycznymi na temat wyjazdu do Barcelony.
Ostatnia ZdrowoMania – znowu w pięknych okolicznościach przyrody, z gościem i z przepisem na chłodnik.
Wskazówki na temat zdrowego grillowania + kilka przepisów na grilla bez mięsa.
No i obiecany vlog z drogi, a w nim moja opinia na temat późnego macierzyństwa (lub jego braku) i kilka bieżących informacji :). Polecam też wpis o kupowaniu okularów przeciwsłonecznych, o którym mówię w filmie.
Uff, trochę się działo na blogu w tym zeszłym tygodniu
Zaparzę ci herbatę, Jaskółczarnia i Rozterki Startuperki
Wiem, że część z Was je zna bo widuję Was w komentarzach, ale na pewno dla kogoś też będą odkryciem
To tyle na dziś, mam nadzieję, że u Was nowy tydzień też zaczął się przyjemnie