Najwyższa pora podsumować maj… Choć przyznam, że nie miałam w tym miesiącu zbyt wielu ulubieńców. Rzeczy, które Wam pokażę to to, co faktycznie było przeze mnie często używane i co bardzo polubiłam. Ale nie są to przedmioty bardzo uniwersalne, niektóre mogą zainteresować bardzo wąskie grono odbiorców.
Dla chętnych film:
Dla pozostałych tekst:
Przestawiam się na w miarę możliwości jak najbardziej naturalną pielęgnację, dlatego jakiś czas temu w odstawkę poszły wszystkie kremy, nawet te z dobrym składem. Jedynym gotowcem jaki mi pozostał jest żel z wysokim filtrem, ale jeśli chodzi o pozostałą pielęgnację, to używam tylko wspomnianego już raz płynu z żyworódki lub hydrolatu oczarowego, a funkcję kremów zaczęły pełnić u mnie olejki. Odważyłam się na ich zakup za sprawą Nissiax83 i muszę przyznać, że polecane przez nią oleje do skóry trądzikowej u mnie okazały się strzałem w 10tkę. Olejek tamanu miałam już wcześniej, a w maju do pielęgnacji włączyłam też olej z pestek malin i jojoba. Początkowo mieszałam je z żelem hialuronowym, ale lepiej skóra wygląda po zastosowaniu ich solo. Nic mnie nie wysypało, skóra jest nawilżona… Więcej na mojej oszpeconej bliznami i skłonnej do trądziku skórze nie jestem w stanie osiągnąć, ale pewnie u osób z normalną cerą takie olejki potrafią zdziałać cuda.
Przetestowałam też kolejną myjkę do twarzy. Po masakrze spowodowanej przez szczoteczkę miałam przed tym duże opory, ale ten mały silikonowy gadżet okazał się być przyjaźniejszy dla mojej skóry. Jest mniejszy, więc precyzyjniej mogę omijać problematyczne okolice i dzięki temu nie roznoszę bakterii. Myjka czyści skórę lepiej niż palce, ale jest też bardzo delikatna. Dla osób przyzwyczajonych do mycia szczoteczką może okazać się niewystarczająca. Kupiłam ją w Rossmannie za mniej niż 10 zł.
Ostatnią rzeczą dla ciała jest moja nowa mata do jogi, którą kupiłam z myślą o podróżach i ćwiczeniu w plenerze. Manduka eKO Super Lite ma grubość 1,5 mm i waży niecały kilogram. Te parametry sprawiają, że jest bardzo wygodna do przenoszenia – mieści się w bagażu podręcznym albo w większej damskiej torebce. Wielkim jej plusem jest to, że można ją złożyć w kostkę, jak ręcznik! Oprócz tego jest wykonana z naturalnego kauczuku z troską o środowisko i zapewnia dobrą przyczepność dłoni. Ze względu na swoją grubość (czy raczej cienkość ;)) nie nadaje się do korzystania z niej na co dzień na podłodze, ale w plenerze np. na trawie sprawdza się świetnie. Mata śmierdzi kauczukiem, ale podobno kiedyś wywietrzeje… Kosztowała 160 zł, kupiłam ją tutaj.
Miesiąc temu pokazywałam moją kamerkę sportową, a dziś chciałam polecić gadżety, dzięki którym korzystanie z niej stało się jeszcze przyjemniejsze.
Obudowę wodoodporną kupiłam oczywiście z myślą o wakacjach… We Włoszech niestety nie udało mi się nagrać pod wodą nic spektakularnego, bo morze nie było spokojne i co za tym idzie – woda nie była przejrzysta. Ale nie odmówiłam sobie przetestowania tej zabaweczki, zanurzyłam kamerę w wodzie i… Przeżyła. Dlatego jeśli poszukujecie takiego bajeru to tę obudowę Kingma mogę polecić.
To było takie bardziej odkrycie, a teraz czas na prawdziwego ulubieńca. Na moich vlogach z Włoch nie słyszeliście odgłosów wiatru, co zawdzięczam piance, którą sklep Fajnie i tanio podarował mi w podziękowaniu za to, że miesiąc temu ich podlinkowałam. Windslayer naprawdę działa i chwała mu za to, ale ma jeden minus – pobrudził mi kamerkę ;). Cóż, coś za coś.
Ostatni gadżet kupiłam już dawno temu, ale dopiero teraz zaczęłam z niego intensywnie korzystać. Gorilla Pod to statyw, który możecie postawić lub przyczepić niemalże w każdym miejscu. To z jego pomocą robiłam zdjęcia z praktyki jogi w parku, które mogliście zobaczyć w ostatnich wpisach. Bardzo przydatny gadżet dla blogerów i vlogerów :). Nie pamiętam już gdzie go kupiłam, ale kosztował ok. 130 zł.
O tego typu gadżetach chyba stworzę osobny post, bo teraz latem więcej osób sięga po kamerę i może komuś przydadzą się moje doświadczenia z tego typu sprzętem.
Nie mogę pominąć, ale też nie chcę się już powtarzać… O Cinque Terre możecie poczytać pod tym tagiem.
Tak jak napisałam – ulubieńcy chyba mało uniwersalni, ale mam nadzieję, że znajdziecie w nich coś dla siebie 🙂 w czerwcu będzie lepiej!