Jak Wam minął długi weekend? Wyjechaliście gdzieś? Ja, jak już wspominałam przy okazji majówki – lubię spędzać długie weekendy w Warszawie. Wolne dni traktuję jako fajny przerywnik w środku tygodnia i jako dodatkowy dzień na zwiedzanie miasta lub relaks w swoim ulubionym miejscu (zimą najczęściej jest to własna kanapa). Tak było i tym razem… Ten tydzień był dość pracowity, ale udało się go idealnie zrównoważyć aktywnością na zewnątrz.
Przed chwilą skończyłam 1,5-godzinną rozmowę z Alexem o ZdrowoManii i trochę już padam na nos, ale jutro też szykuje się intensywny dzień, więc muszę napisać ten przegląd dzisiaj. To do dzieła!
W czwartek pojechaliśmy na Zawady, po raz pierwszy w tegorocznym sezonie letnim. I trochę mnie ten wypad zasmucił, bo to miejsce nieco się zmieniło. Kiedy kilka lat temu je odkryliśmy, plaża świeciła pustkami. Wzdłuż wału parkowało kilka samochodów, po drodze zdarzało nam się nie spotkać żywej duszy, a na całej baaaardzo rozległej plaży było w sumie kilka-kilkanaście osób. Aktualnie Wilanów bardzo się rozrasta i również na Zawadach przybywa mieszkańców. Naturalne jest więc, że i teren ten odkrywa coraz więcej osób. Aż się boję, jak to będzie wyglądało za kilka lat… W tej kwestii jestem straszną egoistką, chciałabym zachować takie piękne tereny tylko dla siebie 😉
Przypomnieliśmy sobie jak cudownie “relaksujący” jest plażing z psem. Właściwie nie wiem, po co brać ze sobą koc, nie ma różnicy, czy siedzi się na nim, czy na piasku… Poza tym Luna na plaży ma ADHD i NON-STOP chce, żeby jej rzucać patyka, czego oczywiście nie możemy robić, żeby nie padła z przegrzania i zmęczenia. Uspokajanie jej jest naszym głównym zajęciem podczas tych wypadów 😉
Drugim jest robienie zdjęć. Bo na kocu przecież siedzieć się nie da.
Dzień zakończyliśmy wypadem na pizzę. Bo wiecie, dawno nie jedliśmy 😉
Piątek i sobota minęły mi na pracy i spotkaniach z ludźmi, za to niedzielę spędziłam tak, jak lubię najbardziej, czyli aktywnie. No dobra, najpierw trochę poleniuchowałam z książką na hamaku, a dopiero później się ogarnęliśmy i ruszyliśmy na miasto. Mój rower wreszcie wyszedł z rowerowni! Zjechaliśmy kawałek Mokotowa, bo to od tej dzielnicy zaczniemy nasz przewodnik po stolicy.
Następny będzie Ursynów albo Wilanów. Zobaczy się 🙂 południe Warszawy jest mi o wiele lepiej znane, dlatego to te dzielnice pokażemy na początku. Północ najpierw musimy lepiej zwiedzić, a na to potrzeba czasu.
Po powrocie mieliśmy jeszcze trochę energii, więc postanowiliśmy spożytkować ją otwierając sezon na kometkę, czyli badmintona w plenerze. Tęskniłam!
Cieszę się też latem w szklance i na talerzu. W nadchodzącym tygodniu będę szykować 2 letnie przepisy do magazynu “Blogostrefa”, który będziecie mogli przeczytać już w lipcu. Cieszę się, że dorzucę coś od siebie do tego projektu 🙂 a póki co przypominam Wam o pyszności wody z dodatkiem mięty lub bazylii 🙂
I o lodach miętowych, które robiłam razem z Wami na instagramowym LIVE. Wyszły pyszne!
No to łapcie przepis na te lody miętowo-czekoladowe.
Czy skakanie na trampolinach jest dobre dla zdrowia? Polecam ostatni odcinek ZdrowoManii:
Wschodnie wybrzeże Sardynii i Cagliari.
Ostatni vlog z Sardynii:
Taneczna sobota:
Wiem, że umieszczenie tego w tej kategorii to szczyt narcyzmu, ale patrzcie na to! Justyna z Happyholic zrobiła mi wczoraj dzień i długo nie mogłam zebrać szczęki z podłogi po przeczytaniu tego wpisu. Czy można bardziej ucieszyć blogera? Chyba nie <3
Potańcówki w Warszawie! Mam straszną ochotę iść na jakąś, ale aktualnie nie bardzo mam z kim 🙁
Letnie plakaty do druku.
Uciekam już, bo od jutra czekają mnie nowe, zawodowe wyzwania. Zasnę dziś po przyłożeniu głowy do poduszki, jak zwykle ostatnio 😉