Ajajaj, mocno się opóźnił ten przegląd tygodnia, ale nie chciałam z niego zrezygnować, bo mam fajnego newsa. To co, może zaczniemy od niego?
Od jakiegoś czasu zachęcam Was do korzystania z hashtagu #lifemanagerkainspiruje na Instagramie. Hashtag ten brzmi nieco narcystycznie, wiem 😉 ale najlepiej oddaje to, o co w nim chodzi. A chodzi o to, że używając go pokazujecie rzeczy, do których zainspirował Was mój blog. Jest to potrzebne mnie, jako źródło dodatkowej motywacji i satysfakcji z wykonywanej pracy… I przydatne dla Was, bo możecie tam zobaczyć np. jakie moje przepisy cieszą się największym zainteresowaniem. Od dawna chodzi mi po głowie nagradzanie tych najbardziej zaangażowanych czytelników, którzy korzystają z tego hashtagu i najwyższy czas wprowadzić to w życie. I miło mi poinformować, że w tym miesiącu prezenty dla Was ufundowało Wydawnictwo Czwarta Strona, dzięki któremu na rynek książkowy weszły dwie powieści kryminalne Małgorzaty Łatki. “Kamforę” już kiedyś Wam polecałam, a teraz doczekałam się jej kontynuacji. “Matnia” przedstawia dalsze losy Leny Zamojskiej (specjalistki od mowy ciała) oraz komisarza Jakuba Zagórskiego. Akcja ponownie rozgrywa się w Krakowie i pojawia się w niej nowy wątek kryminalny, ale nie brakuje też nawiązania do przeszłości… Styl pisania Małgorzaty Łatki bardzo mi się podoba, więc mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu. Ja po recenzjach, które Autorka udostępnia na swoim fanpage’u, już nie mogę się doczekać kolejnej części, chociaż jeszcze nie przeczytałam tej 😀
No i bardzo się cieszę, że będę mogła podarować “Matnię” trzem osobom, które korzystały z mojego hashtagu. Nie jest to typowy konkurs, dlatego trudno mi ustalić kryteria wyboru “zwycięzcy” (co nastąpi na przełomie lutego i marca). Jako że książki są 3, to może pierwszą podaruję osobie najbardziej aktywnej, drugą nagrodzę zdjęcie, które najbardziej mi się spodoba, a trzecią osobę może jakoś wylosuję.
Mam nadzieję, że za miesiąc też będę miała dla Was coś fajnego, więc… Korzystajcie z hashtagu #lifemanagerkainspiruje 🙂
Ubiegły tydzień minął mi głównie pod znakiem ogarniania spraw domowych i samochodowych. Uff, z tym drugim jestem już na ostatniej prostej, ale niespodziewany atak jakiegoś wirusa nieco oddalił mnie od zamknięcia tego tematu. A co do spraw domowych, to zmierzyłam się m.in. z moim największym “wrogiem” czyli moją domową “spiżarką”. Cieszę się, że zmusiły mnie do tego poszukiwania siemienia lnianego, a nie mole spożywcze. Przy okazji pozbywałam się zapasów, więc zrobiłam m.in. granolę z patelni. Idealnie wymierzyłam ilość składników 😀
Czas na trochę jedzenia. Choć w tym momencie to nawet ciężko mi się na nie patrzy, więc nie będę się o nim rozpisywać.
W sobotę o świcie spotkała mnie niemiła niespodzianka, coś totalnie zwaliło mnie z nóg. Objawy typowo grypowe, do tego koszmarne mdłości, zero siły, gorączka… Jednym słowem MASAKRA. Dziś stwierdzam, że to raczej grypa żołądkowa, a nie zwykła, co daje mi nadzieję, że niedługo minie… Pamiętam, jak bodajże 2 lata temu zachorowałam na zwykłą grypę i to były 2 tygodnie wyjęte z życia a potem miesiąc dochodzenia do siebie. Co za cholerstwo! Grypa żołądkowa nie jest lepsza, ale nie wierzę, że może trwać 2 tygodnie, bo po tym czasie zostałaby ze mnie skóra i kości ;). Ale i tak doceniam fakt, że rozchorowałam się akurat w weekend i że mogłam i nadal mogę liczyć na pomoc bliskich (mama w tym samym bloku to niesamowity dar od losu <3). Serio nie mam pojęcia, jak w takich sytuacjach radzą sobie matki, które pomimo swojej choroby ogarniają jeszcze dzieci. Zawsze będę twierdzić, że matki to nadludzie.
To zdjęcie po prawej to nie jest pies leżący sobie na poduszkach. To pies leżący centralnie na mnie, na wypadek, gdyby mi w tej chorobie za lekko było ;).
A propos psa to w ubiegłym tygodniu i Lunka musiała zaliczyć wizytę u doktora. Profilaktyczną na szczęście. Ale po stresie z tym związanym trzeba było potem zrelaksować się w savasanie…
Ten pies to naprawdę ma życie…
Kończę na dziś, bo gonią mnie obowiązki (i przyjemności :D), na które przez ostatni dni nie starczyło mi sił 😉 mam nadzieję, że u Was lepiej. Trzymajcie się z daleka od wirusów!