Moje tu i teraz to pociąg na trasie Poznań-Warszawa. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tęskniłam za jazdą pociągiem. Słucham stukotu kół i jak zaczarowana ciągle gapię się przez okno… Wypatrzyłam już m.in. stado saren, hasającego po polach lisa i zajadającego trawkę zająca. Podziwiam tę prze-pięk-ną wiosnę w naszym kraju i…
Czuję się…
… bardzo szczęśliwa, że mogę tego doświadczać. Że Olga przekonała mnie do tego wyjazdu i że mogłam sobie na niego pozwolić. Kiedy temat wypłynął, ja akurat byłam totalnie spłukana po zakupie auta i nie wiedziałam, czy do kwietnia jakoś się odkuję. Dlatego….
Jestem wdzięczna za…
…to, że się udało. I że mogłam się spotkać z tyloma świetnymi ludźmi, których nie ma w moim codziennym życiu. Są tylko wirtualnie, ale nic nie zastąpi kontaktu na żywo, który zazwyczaj generuje mnóstwo śmiechu i pozytywnej energii. Fajnie, ze udało się znowu spotkać z Karoliną, poznać Martę i Kasię… I ogólnie – zobaczyć kilka innych osób.
Cieszę się…
… że te ponad 5 lat temu założyłam bloga, bo przyniosło to wiele dobrego w moim życiu. Częściowo stało się moją pracą, poznałam świetnych ludzi, zwiedziłam kilka pięknych miejsc… To wszystko pobudza apetyt na więcej. Dlatego też….
Chciałabym…
…aby mój blog cały czas się rozwijał i aby dalej przynosił mi tyle fantastycznych doświadczeń. Tylko to ma też swoją ciemną stronę. Kilka dni temu ktoś na moim Facebooku napisał, że ilość reklam na moim blogu przekroczyła jego granice akceptacji. Przyznam, że typowy hejt olewam, ale każdą krytykę analizuję pod kątem jej słuszności (i wyniosłam z takich komentarzy już kilka fajnych, wartościowych dla mojej działalności lekcji). I skoro już coś analizuję, to podzielę się z Wami moimi odczuciami… Otóż zaskoczył mnie ten komentarz (choć też rozbawił, bo było to pod zdjęciem promującym jazdę na rowerze, co na blogu o zdrowym stylu życia nie powinno nikogo dziwić), bo na 74 napisane w tym roku posty ok. 5 zostało stworzonych w ramach współpracy. Czy to naprawdę tak dużo? Są przecież blogi, na których ponad połowa postów to te napisane w ramach współpracy z marką, mniej lub bardziej dopasowaną do tematyki bloga. Ja w tym roku podjęłam się np. świetnej moim zdaniem współpracy z Citi Handlowy, w ramach której robię to, co robię też bez współprac – promuję jazdę na rowerze, informuję Was o różnych wartych uwagi akcjach, w tym przypadku konkursie połączonym z grą miejską. Efektem tej współpracy był post z 3 fajnymi trasami rowerowymi po Warszawie, z których korzystacie i które bardzo Wam się podobają. Jednym z głównych kryteriów doboru współprac jest właśnie to, aby pokazywać w ich ramach tylko to, co pokazałabym też bez otrzymania za to wynagrodzenia. Ja czuję się z tym ok (choć robię to kosztem czegoś, bo odrzucam sporo dobrze płatnych propozycji) i trochę mi przykro, że ktoś patrząc na moją działalność blogową widzi tylko reklamy, których przecież jest bardzo niewiele (przykładowo przez cały styczeń i luty pisałam prawie codziennie, a nie miałam ani jednej współpracy). Dodatkowo rowery z logo Citi Handlowy będziecie oglądać na moim blogu i IG jeszcze długo po zakończeniu tej współpracy, bo zwyczajnie przez cały sezon prywatnie z nich korzystam i chętnie promuję to na Instagramie. Ba, robiłam to w poprzednich latach, kiedy o współpracy z CH nawet nie śniłam! Swoją drogą nawet sobie nie wyobrażacie, jak się cieszyłam z tej propozycji współpracy… Dla mnie to jedna z tych najlepiej dopasowanych do mojej działalności i najprzyjemniejszych.
I tak sobie myślę, że cały czas rosną wobec mnie oczekiwania, prosicie o coraz więcej postów, również tych bardzo pracochłonnych, wymagających wielogodzinnego researchu w badaniach naukowych… A jednocześnie funkcjonuje (tylko wśród niektórych oczywiście) problem ze zrozumieniem, że ja piszę bloga kosztem pracy zawodowej, dlatego albo będę pisać np. raz w tygodniu, albo blog musi być częścią mojej pracy i przynosić dochody. A że blogowanie jest moją największą pasją i co za tym idzie chciałabym poświęcać mu jak najwięcej czasu – na moim blogu będą pojawiały się posty pisane w ramach współprac. I będzie ich tyle, ile uznam za słuszne, bo nie widzę powodu aby odmawiać promowania rzeczy, z których prywatnie korzystam i które po prostu chcę polecać. Czasami przez 3 miesiące nie pojawi się nic, a potem w jakimś miesiącu może być 5 takich wpisów (ale wtedy będę mogła sobie pozwolić też na więcej niesponsorowanych). Chcę, aby każdy stały Czytelnik miał tego świadomość i nie miał do mnie pretensji o zarabianie na życie w uczciwy sposób.
I jak to zazwyczaj bywa – krytyczny komentarz okazał się dobrą inspiracją. Postanowiłam przygotować post, w którym na podstawie moich kilkuletnich doświadczeń wyliczę swoje średnie wynagrodzenie miesięczne i stawkę godzinową na moim blogerskim etacie. Policzę też ile z tych prawie 1000 opublikowanych na blogu postów powstało w ramach współpracy. Sama jestem ciekawa wyników 🙂
Pracuję nad…
…blogiem oczywiście. Blog Conference Poznań, z którego wracam, okazało się bardzo inspirującym i motywującym wydarzeniem. Wracam więc z głową pełną postanowień i pomysłów… Ale też z dużą wdzięcznością za moją fantastyczną społeczność (bo jednak 99% jest fantastyczna). I dacie wiarę, że znowu trafiłam do rankingu Share Week? Bardzo mnie to cieszy, bo mam świadomość, jak wiele jest świetnych blogów i jak trudno jest się wyróżnić na ich tle… To wspaniałe uczucie, że inni blogerzy też inspirują się moją działalnością.
Mam wyrzuty sumienia, że nie daję już rady odpisywać na wszystkie wiadomości i komentarze, że czasami o czymś zapomnę, że na niektóre posty długo musicie czekać… Ale jednocześnie nie biczuję siebie za to, bo jestem tylko człowiekiem i też bywam roztrzepana, zmęczona, albo po prostu leniwa ;).
Tęsknię za…
… och, jak podczas każdej podróży już strasznie tęsknię za Lunaskiem. Wiem, że po powrocie da mi popalić i będzie przez kilka dni nieznośna, ale i tak za nią tęsknię ;).
Czytam…
…”Beduinki na Instagramie”. Czytam i momentami nie dowierzam. I znowu tak zerkam za to pociągowe okno i myślę, jaką jestem szczęściarą, że żyję w Polsce. To wspaniały kraj w którym mamy to co najcenniejsze – wolność. Nie musimy podporządkowywać się jakimś chorym zasadom, nie musimy prowadzić podwójnego życia, możemy być po prostu sobą. Dlaczego tak wiele osób na co dzień tego nie docenia?
Czekam na…
… weekend, bo ten ubiegły był bardzo intensywny i dla introwertyka trochę wyczerpujący. Mam w tym tygodniu sporo pracy, więc ten weekend jawi mi się jako wymarzona nagroda za ten intensywny czas.
Potrzebuję…
… więc teraz dużo energii. I jogi, bo ostatnio jakoś jej u mnie mało i chyba najwyższy czas wrócić na zajęcia do szkoły jogi.