Przegląd tygodnia w poniedziałek przed południem… Yeah, zaczynam wychodzić na prostą i odkopywać się spod zaległości! Naprawdę nie sądziłam, że nawet podczas moich wakacji od zleceń marketingowych, doświadczę takiego zapracowania :). Ci z Was, którzy znają mnie trochę dłużej wiedzą, że daleka jestem od gloryfikacji zajętości i życie w niedoczasie nie jest dla mnie powodem do dumy. Tym bardziej, kiedy na moją skrzynkę wpływają maile z przypominajkami o jakichś działaniach, bo to znaczy, że zaczynam już coś zawalać…
Przez ostatnie dni zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak, że do tego stopnia nie ogarniam… I wtedy uświadomiłam sobie, że w moim przypadku wyjazdy nie tylko na chwilę wyłączają mnie z pracy, ale też dużo jej generują. Montaż vlogów i przygotowanie wpisu z relacją zajmują mnóstwo czasu, a lubię robić to od razu po przyjeździe, na gorąco. I jak sobie to uświadomiłam, od razu poczułam się lepiej. To nie jest tak, że nie ogarniam. Ja tylko trochę zatracam się w tym, co robię. Uwielbiam to, czerpię z tego dużo satysfakcji i dlatego nie widzę nic złego w tym, że zamiast rozpakowywać walizkę czy ogarniać mieszkanie, ja przez bite kilkanaście godzin siedzę przed komputerem i montuję. I nie wiem co by było, gdyby nie pies, który codziennie zmusza mnie do minimum jednego spaceru. Uważam, że pies to najlepszy strażnik zdrowego stylu życia każdego pracującego w domu freelancera 🙂 sprawdza się zarówno wtedy, kiedy trzeba się zaktywizować, jak i wtedy, kiedy jest czas na totalny chillout.
A tak ogólnie, to zeszły tydzień był bardzo udany, ale nie mogło być inaczej, skoro zaczął się tak…
Poza tym trwa sezon na przeróżne pyszności, więc nieustannie jestem w ciąży spożywczej. No trudno. Jak spotkacie mnie gdzieś na mieście i Waszą uwagę zwróci mój brzuch, to nie puszczajcie dalej żadnych plotek. To nie potomek, tylko kilogram bobu.
I tu zgrabnie przejdę (po raz kolejny) do zachwytu nad moją hulajnogą. Ależ ona mi ułatwia zaopatrzenie lodówki w te wszystkie pyszności!
Przez ostatnie dwa tygodnie moją główną aktywnością było nabijanie kilometrów na opasce Xiaomi. Wracam jednak na dobrą drogę, czyli do REGULARNEJ jogi.
Przejdźmy teraz do weekendu… Był on przeze mnie bardzo wyczekiwany, bo już bardzo tęskniłam za wolnymi dniami spędzonymi w Warszawie. Wykorzystaliśmy je na maxa! M.in. spotykając z się z Worqshopami.
Zwiedzając kolejne wege knajpki…
Świętując Dzień Jogi…
I wreszcie totalnie chillując, czy to na hamaczku, czy na balkonie u nieformalnej teściowej.
Tydzień temu nie było przeglądu, więc zbiorę swoje publikacje z dwóch tygodni. Chyba trochę się tego uzbierało 🙂
Vloga z Tatr musiałam podzielić na dwie części. Jeśli macie obejrzeć tylko jedną, to zdecydowanie bardziej polecam tę drugą 🙂 ze względu na widoki.
Kamila jak zwykle wnikliwie i szczegółowo o diecie przy PCOS.
Dlaczego warto jeździć rowerem do pracy – 8 naprawdę sensownych powodów.
Ciekawy wywiad o dużej otyłości z Arturem, który przeszedł operację zmniejszenia żołądka.
Film, dzięki któremu możemy uratować komuś życie.
Kończę ten przegląd, bo mam wenę i chcę ją wykorzystać na napisanie kilku postów na bloga, trzeba kuć żelazo póki gorące ;). Udanego tygodnia!