Pierwszy tydzień nowego roku za nami… Dnia i słońca zaczyna przybywać… Niedługo będzie z górki do wiosny 😉 cieszycie się?
Promowaniem zdrowego stylu życia i marketingiem społecznościowym. To pierwsze robię przede wszystkim prowadząc tego bloga, kanał na YouTube i Instagram, a to drugie realizując działania marketingowe dla moich klientów. Przez działania marketingowe mam tu na myśli prowadzenie mediów społecznościowych, pośredniczenie we współpracy z blogerami, tworzenie różnego rodzaju treści na kanały komunikacyjne klientów itp.
Po pracowitym grudniu i intensywnej końcówce roku wiedziałam, że nowy rok będę chciała powitać w piżamie. Moje przypuszczenia były bardzo trafne – w sylwestra po całym dniu pracy byłam tak zmęczona, że…. Nie wytrzymałam do północy 😀 co jest dość zabawne, bo na co dzień chodzę spać zazwyczaj właśnie około godziny zero ;).
Rok zaczął nam się od lekkiego stresu, bo w środę Luna miała umówione czyszczenie zębów i szczegółowe badania kontrolne. Bardzo nie lubię zostawiać jej u weterynarza, bo wiem, że jest to dla niej bardzo trudne i stresujące przeżycie… Ale cóż, czasami trzeba. Wyniki badań może nie wyszły książkowe i pewne rzeczy musimy monitorować, ale ogólnie nie jest źle. Przynajmniej jeden kamień spadł mi z serca.
Od jakiegoś czasu marzył mi się ramen. W tym tygodniu wreszcie udało mi się spełnić tę zachciankę i…. O rany, ale to było pyszne! Bardzo polecam wegetariański ramen w Arigator(ze). Porcja jest ogromna, ale udało mi się zjeść więcej, niż planowałam, bo nie mogłam się od niego oderwać.
Domowe jedzenie u mnie bez zmian.
A tak poza tym to przyszła zima. Nawet nieśmiało zaczęło pojawiać się słońce, ale wciąż jeszcze zdecydowanie za szybko znika! Szkoda, tęsknię za moimi okularami przeciwsłonecznymi.
Moja cera miała ostatnio trochę gorszy czas, na co może wpływać kilka różnych czynników… Ale to nic, Natalia na pewno to ogarnie 🙂
Dziś byłam w jakimś wyjątkowo antyspołecznym nastroju, ale pomimo to udało mi się spędzić miły dzień w towarzystwie rodziny. Ten drewniany domek dla lalek z Lidla to prawdziwy sztos, jeszcze nie widziałam, żeby coś na tak długo zajęło moją bratanicę 🙂
Początek roku rządzi się swoimi prawami, u mnie oznacza to wysyp noworocznych treści 😉 ale z tej działki zostali mi już chyba tylko ulubieńcy roku, a poza tym w nadchodzącym tygodniu wracam już z innymi postami!