Do poruszania tego tematu zainspirowała mnie jedna z Was na mojej grupie na Facebooku. Problem lęku przed prowadzeniem samochodu dotyczy wielu ludzi i sama znam kilka osób, które albo nie zamierzają nigdy robić prawka, albo już je mają, ale boją się jeździć. O tym, dlaczego warto zrobić prawo jazdy już pisałam, a dziś chciałabym się skupić na sytuacji, w której już to prawo jazdy mamy, ale nie korzystamy z niego z powodu lęku przed prowadzeniem samochodu.
Lęk przed prowadzeniem samochodu to naturalna sprawa
Bo samochód to nie zabawka. Ja wychodzę z założenia, że to łatwo dostępne “narzędzie zbrodni” i że to, co na co dzień niesamowicie ułatwia i uprzyjemnia nam życie, w jednej chwili może stać się naszym przekleństwem. Dlatego ja też bałam się jeździć samochodem i początkowo w ogóle nie planowałam robić prawa jazdy. Ale racjonalne myślenie zwyciężyło i dziś nie wyobrażam sobie życia bez tego kawałka plastiku. I opowiem Wam, jak to się stało, że pokonałam swój lęk przed jazdą samochodem.
Od czego zacząć?
Początki są bardzo stresujące, dlatego warto zadbać o to, aby otoczenie sprzyjało naszej nauce. Jak to zrobić? Na przykład wybrać okolicę, w której czujemy się najbezpieczniej. Może to być ta, po której jeździliśmy z L-ką na dachu, może być ta, którą najlepiej znamy, albo która po prostu jest najspokojniejsza. Ja swoje pierwsze kilometry za kółkiem przejechałam na Ursynowie i do dziś uważam tę dzielnicę za bardzo sprzyjającą początkującym kierowcom. Nie ma tam zbyt dużego ruchu, praktycznie nie ma ulic jednokierunkowych, jest dużo lewoskrętów z osobnymi światłami i niewiele skrzyżowań bez sygnalizacji świetlnej. Warunki idealne! Miałam to szczęście, że podczas tych swoich początków pracowałam na Ursynowie i w tej okolicy starałam się załatwiać też wszystkie inne sprawy – zakupy, zajęcia fitness itp.
Planowanie trasy
Kiedy już wybierzemy sprzyjającą dla siebie dzielnicę, warto wcześniej zaplanować sobie trasy przejazdów do celów, do których chcemy dojechać. Ja robię to do tej pory, kiedy jadę w jakieś nieznane mi rejony. Polega to na tym, że jeszcze w domu włączam sobie mapy Google i sprawdzam, jaką trasę dojazdu rekomenduje mi system. Jeśli po drodze pokazuje mi jakieś skomplikowane skrzyżowania z trudnym dla mnie lewoskrętem, sprawdzam, czy mogę tę trasę zmodyfikować, aby uniknąć przejazdu przez to miejsce. Teraz bardzo rzadko robię takie “uniki”, bo przez te 11 lat jazdy już tyle razy niechcący władowałam się w trudne sytuacje na drodze, że już niewielu rzeczy się boję 😉 ale na początku to planowanie trasy było bardzo pomocne. I tak, starałam się robić to tak, aby było jak najwięcej prawoskrętów, lub lewoskrętów z dedykowanymi światłami. Nie wstydzę się tego, bo tylko dzięki temu udało mi się oswoić z moim autem i nabrać pewności siebie za kółkiem.
Jazda nocą
Przychodzi jednak taki moment, kiedy trzeba wypuścić się dalej w miasto. Jeśli zmierzenie się np. z centrum miasta, z tramwajami, z wielkimi skrzyżowaniami, napawa Was przerażeniem, polecam oswojenie ich nocą. Mówiąc o nocy mam na myśli czas pomiędzy godz. 23:30 a 5:00, bo wtedy zazwyczaj jest najmniejszy ruch. I to wtedy najlepiej przetestować sobie duże skrzyżowania czy mniej znane dzielnice. Na marginesie dodam, że ja taką jazdę kocham najbardziej. Włączam wtedy głośną muzykę i napawam się tym widokiem opustoszałych ulic stolicy. Coś pięknego!
Jeździć samodzielnie, czy z kimś?
Ja na początku nie wsiadałam za kółko bez kogoś u boku. Nie musiał to być doświadczony kierowca, zależało mi tylko na wsparciu jakiejś osoby. Później jednak, po przełamaniu się i spróbowaniu samotnej jazdy doszłam do wniosku, że najlepiej jeździ mi się samodzielnie. Czerpie się wtedy więcej przyjemności z jazdy no i… Nikt nie widzi naszych wpadek, które na początku się zdarzają. Ba, nie tylko na początku! Ja np. notorycznie zahaczam o krawężnik wyjeżdżając z parkingu Lidla na Kabatach :D.
Czy nakleić zielony listek?
Zielony listek to naklejka oznaczająca początkującego kierowcę. Powiem szczerze, że nie wiem, czy teraz jazda z zielonym listkiem jest obowiązkowa, ale ja i tak zachęcam do jego naklejenia. Ten znaczek krzyczy do innych kierowców “uważajcie na mnie, mogę popełniać błędy!”. Mnie posiadanie go dało duży komfort psychiczny i co za tym idzie – większe poczucie bezpieczeństwa. Być może było to irracjonalne, ale przynajmniej skuteczne.