Na początku sierpnia pisałam, że powinnam zamienić podsumowanie miesiąca na cykl tygodniowy, bo na końcu miesiąca mam zbyt dużo zdjęć do przebrania. Ale tak naprawdę, to nie tylko o zdjęcia tu chodzi. Chcę się dzielić różnymi fajnymi odkryciami, tymi z sieci i nie tylko, ale ciągle mi one gdzieś umykają. Postanowione – muszę zacząć dzielić się nimi na bieżąco. Stąd cykl – przegląd tygodnia, a będzie to przegląd zdjęć, linków, miejsc, potraw itp – wszystkiego, co zwróciło ostatnio moją uwagę. Dziś startuję bez żadnej ściągi, kolejne wpisy mam nadzieję będą lepiej przygotowane, bo będę na bieżąco robić sobie do nich notatki.
Blogi
Blog Ani Stachurskiej, a teraz już chyba Lewandowskiej – w sumie nie wiem, nie jestem za bardzo w temacie jeśli chodzi o życie celebrytów 😉 Ale podejrzewam, że Anię znacie, bo oprócz tego, że jest żoną znanego piłkarza, sama jest także bardzo aktywną kobietą. Na swoim blogu pisze o zdrowym stylu życia, sporcie, odżywianiu, motywacji itp. A ja się przyznam, że na bloga Ani wchodzę nie tyle po to aby poczytać, ale żeby na nią popatrzeć bo jest naprawdę śliczną kobietą ;).
Wpisy na blogach
(dziś jeden, bo jak już wspomniałam – piszę z pamięci, ale w kolejnych przeglądach tygodnia będzie tych linków więcej)
Kobieto, czy poradzisz sobie ze zmianą koła w samochodzie? 😉 – jeśli masz co do tego wątpliwości, na wszelki wypadek zapisz sobie gdzieś w telefonie wpis z bloga “Filozofia Jazdy” – z nim na pewno sobie poradzisz :). Swoją drogą brawa za świetnie przygotowany wpis na bloga 🙂 pełna profeska :).
Miejsca
Wał Zawadowski, za którym Wisła nadal zaskakuje bardzo niskim poziomem wody i co za tym idzie – udostępnia tereny zazwyczaj niedostępne. My pozwiedzaliśmy sobie dno Wisły, a to dowód 😉
Odkrywając tym samym kolejną pustynię i świetne miejsce na pikniki, sesje zdjęciowe itp. A wszystko to zaledwie 8km od domu i podobną odległość od centrum miasta (które zresztą można podziwiać stojąc na środku rzeki ;))
Trzeba się jednak liczyć z tym, że aby się tam dostać trzeba najpierw przedrzeć się przez sawannę
Potem przez dżunglę
Aby docelowo dotrzeć na kuwetę… Tzn. pustynię!
No ok, przegięłam z tą pustynią, jest woda, więc to raczej plaża 😉
W dodatku pokonując na niej kolejne kilometry natknęliśmy się też na fragment odwiedzany przez naturystów i było to dość specyficzne doświadczenie. Abstrahując jednak od naturystów – to miejsce w stolicy bardzo polecam :).
Jedzenie
Zawsze byłam wielką miłośniczką ziemniaków, ale ze względu na ich wysoki IG musiałam je mocno ograniczyć w swojej diecie. Czasami jednak pozwalam sobie na rozpustę i tak w tym tygodniu moje podniebienie podbiły… domowe, pieczone frytki 🙂. Pokrojone, podgotowane na parze, potem wymieszane z odrobiną oleju, posypane przyprawami (zioła, ostra papryka) i upieczone do zarumienienia (temp. 200 stopni, termoobieg). Nie-bo w gębie, szczególnie takiej, która na co dzień jest na ziemniaczanym odwyku :). Zdjęcia nie ma, bo były tak pyszne, że zniknęły w kilka minut i nie zdążyłam ich sfotografować. Aha, po podgotowaniu ich na parze można je zamrozić i wykorzystać później.
Zdjęcia
W tym podsumowaniu ich nie będzie, bo nie mam nic ciekawego poza tym, co jest już na blogu i instagramie 🙂
Udanej niedzieli!