Momentami zastanawiam się – czy latem prowadzenie bloga ma sens? Czy ktoś to będzie czytał, kiedy za oknem taka piękna pogoda? Pozostaje mieć nadzieję, że nadrabiacie zaległości wieczorami i robić swoje 🙂
W tym tygodniu mam dla Was sporo zdjęć i podejrzewam, że tak to już latem będzie w przeglądach tygodnia – więcej zdjęć niż linków, z wiadomych powodów. Postaram się też, aby przynajmniej w co drugim PT pojawiała się kategoria “miejsce”, chętnie pokażę Wam moje ulubione miejsca w Warszawie.
Dzisiaj wirtualnie zabieram Was do mojego ulubionego warszawskiego parku. Park Szczęśliwicki zasłużył na to miano z kilku powodów – jest nie tylko bardzo ładny (dużo zieleni + staw), ale też świetnie wyposażony. Znajdują się w nim boiska, siłownia plenerowa, basen, place zabaw dla dzieci, liczne ścieżki dla rolkarzy i rowerzystów, a nawet… górka do zjeżdżania na nartach. Świetne miejsce dla ludzi aktywnych. Dodatkowo w parku jest wiele miejsc, w których można sobie usiąść i coś zjeść – nie brakuje ławek i stolików, a także trawników na których można zrobić piknik.
Przechodzimy do zdjęć i tu może polecę chronologicznie ;).
Poniedziałek, powrót do szarej rzeczywistości po udanym weekendzie… Umilałam sobie ten dzień różnymi pysznościami i widokiem oraz zapachem piwonii przywiezionych od babci…
Korzystając ze sporego zapasu jajek od szczęśliwych kurek, zrobiłam też moje ulubione lody. Robię je w tym roku bardzo często, szczerze mówiąc w ogóle nie kupuję sklepowych bo i tak te są od nich lepsze. Ostatnio mam fazę na kakaowe. Zajadam się nimi używając dużej łyżki, co się będę ograniczać ;). No i jak widać każda okazja do użycia nowego, ulubionego kubka jest dobra 🙂 kubek zakupiłam w ramach współpracy z Westwing i pokochałam go ze względu na skojarzenie z dzieciństwem i wakacjami u babci – tam wszystko piło się z takich blaszanych garnuszków 😀
Pogoda w tym tygodniu za bardzo nas nie rozpieszczała. W piątek wyszłam z domu kiedy było ciepło i słonecznie, a kiedy wyszłam z metra, okazało się że Warszawę nawiedziła niezła ulewa. Trampki to nie jest dobre obuwie na taką pogodę 😉 przemokłam koszmarnie, potem kilka godzin w mokrych butach zrobiło swoje i już wyczuwałam nosem przeziębienie, ale Luna tego wieczoru wyjątkowo upodobała sobie moje stopy i porządnie mi je wygrzała. Pomogło.
Ale weekend… Weekend był idealny!
Zdjęcie z tego balkonu wprowadziło niektóre z Was w błąd 😉 śpieszę więc wyjaśnić, że to nie jest balkon mój, tylko mojej nieformalnej teściowej. Nie zmienia to jednak faktu, że jest na nim baaardzo przyjemnie.
Przy okazji po raz pierwszy ujawniam mojego mężczyznę 😉
Jak to jest, że walczą ze sobą pies z kotem, a ofiary są w ludziach? 😉
W sobotę wieczorem w ramach spaceru z Luną przeszliśmy się na Dni Ursynowa, ale Lunie się nie podobało… Jeszcze Ryśka Rynkowskiego jakoś zniosła, ale Afromental nie trafił w jej gust muzyczny. Trzeba było wracać.,
Ale na zachód słońca jeszcze się załapaliśmy.
Dzisiaj natomiast bardzo podobała jej się samba i muzyka brazylijska w Parku Szczęśliwickim.
A jak pokazywali trening capoeiry to nawet sama dała pokaz….
Ale tak naprawdę to jej do szczęścia potrzebne są tylko patyki i kawałek miejsca aby za nimi poganiać…
Potem zmęczona ciągnie do samochodu…
Gdzie wreszcie może odpocząć 😉
Dzisiejszy wysyp zdjęć Luny spowodowany jest faktem, że tydzień temu nie było jej tu wcale – równowaga musi zostać zachowana ;).
W tym roku jakoś wyjątkowo smakują mi truskawki. Może dlatego, że kupujemy je w miejscu gdzie nie stoją przy ulicy i mogę się nimi zajadać bez większych wyrzutów sumienia.
Tutaj truskawkowy budyń jaglany – pycha!
A tu crumble, które już raz Wam zachwalałam – tym razem pod razową kruszonką kryją się truskawki brzoskwinie i rabarbar, podsmażone w karmelu. Do tego gałka domowych lodów i jesteśmy w niebie…
Zrobiłam też pierwsze w tym roku ogórki małosolne! Przez aparat nie bardzo mogę je ugryźć, ale to nic 😉 grunt, że były gotowe już po 1 dniu.
Sookie jest już ze swoimi nowymi właścicielami! Strasznie się wzruszyłam oglądając filmik z ich powitania. Część z Was zna już tę historię, a jeśli ktoś nie wie o co chodzi, polecam zerknąć tutaj lub tutaj. Mnie ta historia strasznie rozkleja, wzruszam się oglądając każde zdjęcie szczęśliwej Sookie 🙂
No dobra, przyznam się… Uzależniłam się od Mańków… Ogólnie nie jestem wielką fanką YouTube’a i reality show, ani tym bardziej szerzącego się tam lansu, ale Mańków po prostu uwielbiam. Zupełnie przypadkiem trafiłam na ich vlogi i wsiąkłam chyba na godzinę oglądając archiwalne odcinki z ich podróży. Są niesamowicie sympatyczni, zabawni, uroczy, naturalni… I choć pokazują swoją prywatność, robią to ze smakiem i moim zdaniem nie przekraczają pewnej granicy. Miło spędzić z nimi te 10 minut dziennie, czuję się jakbym oglądała dobrych znajomych 🙂
Kilka przydatnych informacji jak jeździć rowerem po mieście. Ja ostatnio odważyłam się pojechać kawałek ulicą tam, gdzie nie było ścieżki rowerowej. Jestem z siebie dumna!
Zerknijcie jaka piękna przygoda. Białe noce, konie, biwak… Coś wspaniałego 🙂
Za całokształt polecam 3 blogi: 1, 2, 3 (plus za wpisy dwujęzyczne!)
Udanego tygodnia!