Tak naprawdę ten tytuł to ściema, to będzie przegląd weekendu a nie tygodnia. Ten tydzień totalnie zdominowały sprawy związane z firmą. Cały ten proces zakładania DG nie jest skomplikowany, ale jednak nieco zajmujący. Kiedy dołożymy do tego gorący okres końca miesiąca i publikację kolejnego odcinka ZdrowoManii to… To był naprawdę ciężki tydzień, a następny wcale nie zapowiada się lżej. Pierwszy miesiąc tego roku zleciał mi błyskawicznie i serio – czuję, że wiosna jest tuż za rogiem. Nawet nie pod względem meteorologicznym 😉 tylko czasowo – nie zdążę się obejrzeć i ona zaraz tu będzie. A z nadejściem wiosny spodziewam się nowej energii, choć trudno mi uwierzyć, że mogę mieć jej więcej niż teraz – początek roku dał mi solidnego kopa, na którym frunę do dziś.
Ale to tak psychicznie, bo fizycznie jestem już trochę zmęczona… I choć mnie jako zimowej domatorce się to nie zdarza – zaczynam myśleć o jakimś weekendowym wyjeździe aby trochę się zregenerować. Może uda mi się w lutym wyskoczyć chociaż na jakiś weekend albo jedną sobotę do rodziny na wieś.
Trochę mi ostatnio brakowało problemów, więc podczas PMSu wyłam z powodu mojej szczęki. W zasadzie to jest ona dla mnie sporym problemem… Dylemat z ostatniego pamiętnika aparatki cały czas na tapecie… Jedno jest pewne – obecnego stanu nie (za)akceptuję, a usuwać zębów nie chcę, bo bardzo się boję skutków ubocznych. I serio spędza mi to sen z powiek, choć powinnam poczekać z tym stresem do wizyty u ortodonty – może się okazać, że po odstawieniu wyciągów zęby faktycznie mocno się wysunęły i usuwanie to już nie jest mój wybór, tylko konieczność…
Cholera, co mi po tym równym uśmiechu za kilkanaście tysi, jeśli jest on osadzony na paskudnie rozrośniętej i wysuniętej szczęce. Po raz pierwszy mam taki kryzys, że trochę żałuję założenia aparatu. Na chwilę obecną zapowiada się, że po jego zdjęciu dalej będę miała kompleksy, a nie po to zainwestowałam w cały ten interes… Nie wiem po co w ogóle nosiłam aparat na dole, skoro nie ruszył on szczęki ani o milimetr a chyba miał ją dostosować do góry. Jestem załamana i wściekła.
Jeszcze może wyjaśnię – uśmiech na tym zdjęciu jest w miarę ok, ale weźcie pod uwagę, że dolna warga zatrzymuje mi się na aparacie. Jak go zdejmę, podczas szerokiego uśmiechu górne zęby będą mocno wystawać ponad dolną wargę.
Dobra, dość tych frustracji… Chociaż zaraz, jest coś jeszcze co mnie frustruje… Pogoda. Pseudo śnieg, 3 raz w tym sezonie 1cm warstwa “śniegu” która pewnie znowu zniknie po 1 dniu. Jak patrzę na dzieci które rozpaczliwie próbują ulepić bałwana, który w większości składa się z ukrytego pod “śniegiem” syfu, to aż mi przykro… Tym bardziej, kiedy wiem co się pod tym “śniegiem” kryje… Ja sprzątam po psie, ale 3/4 osiedla ma na to wywalone.
Od kilku lat najlepsze zimowe (a raczej całoroczne) buty na świecie.
Ja marzę o TAKIEJ zimie. Też chcę zrobić takie piękne, zimowe zdjęcia! Ale szczerze mówiąc wątpię aby w tym roku mi się to udało.
Luna dała się wczoraj namówić na dłuższy spacer i nawet trochę pobiegała za patykiem, wow.
Dzisiejszy poranek był idealny – wyszło dawno nie widziane słońce, zrobiłam pyszne śniadanie, dokończyłam czytać książkę, na którą brakowało mi ostatnio czasu.
Potem poranny rozruch… A to krajobraz po treningu… Nie wiem czemu ten pies się łudzi, że jak nie reaguję na jednego misia, to na pewno przyniesienie kolejnej zabawki sprawi, że będę chętna do zabawy.
Później w poszukiwaniu zimy pojechaliśmy na skraj miasta… Ale i tam szału nie ma.
Cóż, jaka zima, taki bałwan.
Ale i tak było pięknie! Tak tylko trochę się droczę, taka kiepska zima też ma swoje plusy 🙂
Lunie nie podobał się ten spacer… Fanką zimy to ona nie jest. Za każdym razem kiedy widzi słońce, myśli że przyszła wiosna 😉 męczy aby wypuścić ją na balkon, ale kiedy to robię – po chwili wraca rozczarowana.
5 sposobów na domowy chleb na zakwasie. Jeszcze nie testowałam, ale mam taki zamiar 🙂
Dużo ciekawych sposobów na ćwiczenie mówienia w języku obcym.
I na koniec kolejny fajny blog do kolekcji 🙂
Życzę Wam udanego pierwszego tygodnia lutego. U mnie zapowiada się cudownie, bo zaczynam go od wizyty u dentysty 😉 dobrze, że już mnie to nie rusza tak jak kiedyś.