To ostatni czerwcowy przegląd tygodnia, przez co trochę mi smutno :/ uwielbiam maj i czerwiec i mam wrażenie, że oba te miesiące trochę przeciekły mi przez palce. Lato jakoś powoli się w tym roku rozkręca, a ja przez to mam poczucie, że za słabo je wykorzystuję… Ale nie ma co się dołować, przed nami jeszcze 2 miesiące lata. Trzeba je wycisnąć jak cytrynkę.
Odwiedziłam m.in. koleżankę, która po 2 minutach od mojego przekroczenia progu jej mieszkania zastała mnie siedzącą pod stołem i bawiącą się z kotem i psem jestem psiarą, ale małe kociaki zawsze podbijają moje serce.
A tak przy okazji – pamiętacie o akcji dlaschroniska.pl?
Zaliczyłyśmy też trochę aktywności na świeżym powietrzu, jako że z powodu wiatru niemożliwa była gra w badmin… tfu, kometkę! To spróbowałyśmy czegoś nowego… Improwizując w dodatku, ale teraz jak patrzę na film jak to powinno w rzeczywistości wyglądać to sądzę, że nawet nie szło nam tak źle
Z cyklu jedzenie na mieście: kiedy trzeba zjeść jakiegoś fast fooda, polecam Wam Eat Green. Pełnoziarnista tortilla nafaszerowana masą pysznych rzeczy. Ja wybrałam opcję tuńczyk+awokado, ale w środku był też jarmuż, seler naciowy i wiele innych warzyw. Pełen wypas do tego smoothie jarmużowe i można pędzić dalej.
A po nagraniach do ZdrowoMańki można zgrzeszyć jakimś ciachem w nagrodę za ciężką pracę ;)… Świeżo wyciskany sok dla równowagi.
No i nie mogę nie pochwalić Bobby Burgera za pysznego burgera wegetariańskiego z soczewicy i innych warzyw. Do tego grillowane warzywa, pełnoziarnista buła… Naprawdę pycha! Szkoda tylko, że za wersję wege się dopłaca, zawsze mnie to wkurza.
I na koniec spowiedzi żywieniowej szybki piknik podczas kolejnej wycieczki rowerowej… Nie zdążyliśmy przygotować nic w domu więc skończyło się na szybkich zakupach w Almie…
W tym roku stawiamy na rower… Jeździmy po Warszawie i poza nią, choć za miastem mój rower średnio się sprawdza, niestety
W tym tygodniu nie zabrakło też relaksu na balkonie, wreszcie pogoda temu sprzyja. A tu w roli głównej smoothie grejpfrutowo-truskawkowo-bananowe.
I książka, której recenzji niedługo się spodziewajcie.
W tym pierwszym miałam problem z dźwiękiem i musiałam wyciąć fragment gdzie mówię coś jeszcze o pesymizmie… Otóż tego dnia jechałam na spotkanie z klientem dość negatywnie nastawiona, spodziewałam się ciężkiej przeprawy (wiedziałam, że klient chce wprowadzić jakieś zmiany w naszych działaniach), która mogła skończyć się zakończeniem współpracy… A jak widać na filmie wracam raczej w dobrym humorze, bo spotkanie było sympatyczne a zmiany, które zaproponował klient są bardzo na plus. Śmiać mi się chciało z moich czarnych wizji a ten list to osobna historia… Na awizo były dwa tajemnicze skróty P.O. (co odebrałam jako potwierdzenie odbioru), a przed adresem było D.G. (co zrozumiałam, że chodzi o działalność gospodarczą)… Jak się okazało to ani nie było na firmę, ani nie wymagało potwierdzenia odbioru i ogólnie było to coś pozytywnego… Nie będę tego dalej komentować
A na blogu pojawiły się następujące wpisy:
Coś dla ducha – Mój dekalog szczęśliwego człowieka.
I coś dla podniebienia – Przepis na kotlety jaglane.
Oraz nowa ZdrowoMania z gościem i z przepisem na ciekawie doprawioną sałatkę:
Warto przeczytać – przestań się sabotować.
Dwa wpisy na blogach, które na pewno znacie, ale może ktoś przeoczył…?
Internety wiedzą lepiej – to mniej więcej to o czym mówiłam w moim ostatnim vlogu z drogi – typ człowieka, który opisuje Tomek jest dla blogera niezłą zmorą.
Dzień w którym Alina została hejterką – to trzeba przeczytać jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji.
Polecam też swój własny, archiwalny wpis – 30 rzeczy, które trzeba zrobić latem!
A Wam jak minął tydzień? I jak zapowiada się następny? Tradycyjnie życzę aby wszystko poszło po Waszej myśli