Kolejny dobry rok za mną! Dobry, bo nikogo mi nie zabrał, a to uważam za najważniejsze. Poza tym to był rok stabilizacji, a ja lubię stabilizację. Inni mogą odbierać to jako nudę, a dla mnie to poczucie bezpieczeństwa, które ma dla mnie w życiu duże znaczenie. Zrobiłam w tym roku też trochę życiowych porządków, wyeliminowałam kilka źródeł stresu, ograniczyłam pewne relacje. Było naprawdę dobrze.
Ale chyba najważniejszym wydarzeniem roku został mój nowy uśmiech! Do dziś czasami nie dowierzam, kiedy widzę siebie na filmie, w lustrze lub na zdjęciach – to naprawdę ja? Co za tym idzie – osiągnęłam poziom samoakceptacji, którego do tej pory chyba w życiu nie doświadczyłam.
Chociaż to zawdzięczam też drugiej rzeczy, a mianowicie… Pracy przed kamerą. Przez całe życie nie napatrzyłam się na siebie tyle, co w tym roku podczas montażu filmów lub kontroli odcinków ZM-ki przed publikacją. W takiej sytuacji nie ma się wyjścia – trzeba albo siebie w 100% zaakceptować, albo zaczyna się nie cierpieć swojej pracy. Wolałam tę pierwszą opcję.
I skoro jesteśmy przy tej pracy z kamerą… Odnalazłam kolejną pasję, czyli zamiłowanie do tworzenia video. Mam nadzieję, że nie znudzi mi się to zbyt szybko i że rok 2016 będzie rokiem rozwoju w tej dziedzinie.
Miło wspominam też tegoroczne podróże, a najbardziej mój tygodniowy urlop nad ukochanym jeziorem. Całotygodniowy urlop to dla freelancera luksus 😉
No właśnie. Freelance. To był rok upragnionej stabilizacji, ale też wejścia na wyższy stopień wtajemniczenia, czyli założenia działalności. Niedługo podsumuję ten czas w jakimś poniedziałku freelancera.
To był też rok pracy nad blogiem, którego sukces mierzę nie w ilości publikacji na mój temat, statystykach czy współpracach, ale w ilości wiadomości od Was, że to miejsce do czegoś Was inspiruje. Dziękuję Wam za każdy feedback! Blogowanie to też możliwość poznania nowych ludzi i uczestniczenia w różnych wydarzeniach np. ciekawych warsztatach. Nie stanowi to trzonu mojej działalności zawodowej, ale jest miłym dodatkiem wspomagającym rozwój.
Ze zdrowiem bywało różnie, druga połowa roku trochę dała mi w kość… Ale póki co cieszę się z decyzji o zmianie endokrynologa i odstawieniu hormonów. Generalnie nie mam sobie nic do zarzucenia. Było aktywnie, choć gdybym miała kartę Multisport, na pewno byłoby pod tym względem jeszcze lepiej. Marzy mi się np. pole dance, którego w 2015 roku tylko spróbowałam.
Ogólnie za sprawą ZdrowoManii spróbowałam wielu nowych rzeczy, np. tańca brzucha, wspinaczki, crossfitu, streetworkoutu. Praca nad ZdrowoManią to w ogóle odrębny temat, dzięki niej miałam okazję poznać wielu wspaniałych ludzi z pasją i olbrzymią wiedzą.
A prywatnie był squash, joga, slow jogging, rolki, rower, długie spacery z psem…
Nie wiem czy pamiętacie, ale to był też niesamowicie ciepły rok! To zdjęcie z lutego:
To z marca:
Początek kwietnia:
A w drugiej połowie kwietnia było już tak:
Lato też było upalne…
Jesień też całkiem spoko 🙂
A jeśli interesują Was moi ulubieńcy (dotyczący zdrowego stylu życia) 2015 roku to zapraszam na nowy film na moim blogowym kanale:
A jaki będzie 2016 rok? Tego oczywiście nikt nie wie. Ja mam co do niego złe przeczucia, ale może to wynikać z moich ostatnich problemów – po prostu chwilowo (?) trudno mi wykrzesać z siebie jakiś optymizm. W każdym razie kiedy inni snują wielkie i ambitne plany rozwojowe, ja podchodzę do tego trochę inaczej i życzę sobie przede wszystkim stabilizacji. Wiadomo, że w tym roku jak w każdym poprzednim nauczę się i doświadczę czegoś nowego… Na pewno odniosę jakieś mniejsze lub większe sukcesy, poznam nowych ludzi i miejsca… Na pewno będzie wspaniale, ale żeby tak było musi się spełnić tylko jedna rzecz – musimy być zdrowi. Ja, moi najbliżsi, mój pies, którego wkrótce czeka długo przez nas odkładana operacja. Jeśli zdrowie nam wszystkim dopisze, to na 100% będziemy szczęśliwi, bo wszystko inne mamy w wystarczającej ilości.
Dlatego Wam też oczywiście życzę zdrowia, motywacji i dużo uśmiechu w codziennym życiu. Niech 2016 rok będzie jednym z najwspanialszych w Waszym życiu 🙂