Najważniejszą rzeczą, od której właściwie powinniśmy zacząć przygodę ze zdrowym stylem życia, jest odpowiedzenie sobie na pytanie: dlaczego chcę żyć zdrowo, dlaczego mój aktualny styl życia nie do końca jest ok?
Często bodźcem do zmian są problemy ze zdrowiem, ale moim zdaniem nawet w 100% świetne wyniki badań, szczupła sylwetka i dobre samopoczucie nie powinny być usprawiedliwieniem dla niehigienicznego stylu życia. Ale przestawianie się na zdrowsze życie tylko dlatego, że wypada albo że jest to modne, to też nie jest najlepsza motywacja i raczej nie przyniesie ona długotrwałej zmiany… Chociaż nie zaszkodzi spróbować, niewykluczone, że nawet przy takiej motywacji zdrowy styl życia wejdzie komuś w krew. Często jednak obserwuję u ludzi “zrywy” spowodowane np. nadejściem wiosny, szykowaniem się do urlopu czy nowym rokiem. Ktoś kupuje masę zdrowych produktów, zapisuje się na jakieś zajęcia fitness, obwieszcza światu planowaną zmianę… Po czym wrzuca w mediach społecznościowych fotki koktajli, butów do biegania i siebie na siłowni, a potem tych fotek jest coraz mniej i mniej… Aż w końcu zostają wyparte przez zdjęcia zestawów z KFC i opakowań czekoladek. I tak do następnego urlopu lub nowego roku. Nie chcę tu dywagować dlaczego tak się dzieje, bo to indywidualna sprawa, ale wydaje mi się, że wszystko jest kwestią odpowiedniej motywacji. Ta powinna być głęboko w nas, a nie być uzależniona od czynników zewnętrznych. Takim czynnikiem zewnętrznym czasami są inne osoby. Przykładowo – zaczynasz chodzić na siłownię z koleżanką, bo nie chcesz sama… A potem koleżanka rezygnuje i ty oczywiście idziesz w jej ślady… Dlaczego? Dlaczego Twoje życie ma być uzależnione od nastroju i planów Twojej koleżanki? To przecież absurdalne. Posiadając motywację głęboko w sobie nie potrzebujesz towarzystwa do uprawiania sportu czy zdrowego odżywiania. Twój partner może zajadać się parówką z ketchupem, a ty przy tym samym stole możesz jeść sałatkę. Myślę, że to jest istotne również wtedy, kiedy naszym celem jest zrzucenie wagi – ono nie może być celem samym w sobie. Może natomiast być świetnym skutkiem ubocznym zdrowego stylu życia.
Uważam, że każdy człowiek powinien znaleźć chwilę na refleksję nad swoim stanem zdrowia i ciałem przede wszystkim. Często żyjemy w ogóle nie zastanawiając się jak to wszystko funkcjonuje. Serce bije, krew płynie, narządy wewnętrzne pracują… Oczywista oczywistość, dopóki coś nie nawali. Ja często myślę o swoim ciele jako o czymś naprawdę pięknym i wyjątkowym. I nie chodzi tu bynajmniej o zachwyt nad własną osobą. Bardziej chodzi o to, że moje ciało fascynuje mnie jako doskonała maszyna, która robi naprawdę niesamowite rzeczy. Imponuje mi mięsień sercowy, który pracuje dzień i noc przez caluteńkie nasze życie. A oczy? Czy to nie niesamowite, że dzięki nim mogę doświadczać tylu wspaniałych rzeczy? Kiedy się nad tym zastanawiam, naprawdę się tym… jaram ;). Spojrzenie na swoje ciało w ten sposób sprawia, że zwyczajnie czuję potrzebę aby o nie dbać. Jestem za nie odpowiedzialna… Ono służy mi przez całe życie, a od tego jak będę je traktować zależy, jak to życie przeżyję. Widzę bowiem olbrzymi związek pomiędzy moim samopoczuciem fizycznym, a psychicznym. I wszystko to ma duży wpływ na mój komfort życia, na to jak spędzam czas, jakie mam relacje z ludźmi. Idąc jeszcze dalej, a zarazem upraszczając – moje samopoczucie ma wpływ na moje poczucie szczęścia. Chcę być szczęśliwa, jak chyba każdy człowiek, dlatego o siebie dbam. I to jest moja motywacja, absolutnie niepodważalna. Chociaż kiedyś miałam chwile zwątpienia… Kiedy pomimo zdrowego życia odbierałam kolejne kiepskie wyniki badań, miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Ale szybko zrozumiałam, że wyniki wynikami, na pewne rzeczy (np. geny) nie mam wpływu… Jednak jest coś, co jest ważniejsze od wyników – moje samopoczucie. A to zawsze się pogarsza kiedy zalegnę na kanapie albo przesadzę z odstępstwami od zwyczajnej diety (które oczywiście mi się zdarzają).
Podsumowując… Skąd czerpać motywację do zdrowego stylu życia? Widzę tu tylko jedną słuszną odpowiedź – ze swojego wnętrza. Nie z fit-blogów i profili na Instagramie, nie z okoliczności w postaci nowego roku, nie od koleżanki z siłowni czy swojego partnera. Taka motywacja odejdzie wraz z daną osobą lub okolicznością, a przecież zupełnie nie o to w tym chodzi. I co jeszcze warto podkreślić – u osoby z dobrą motywacją zdrowy styl życia w pewnym momencie staje się czymś zupełnie naturalnym i wtedy już nawet motywacja przestaje być potrzebna.
Ciekawa jestem jak to u Was wygląda, czy Wasza motywacja utrzymuje się na stałym poziomie, czy przeciwnie – odnotowujecie jej wzloty i upadki? Komentarze są do Waszej dyspozycji