Powoli zaczynamy wybudzać się z zimowego snu. W tym tygodniu zawitało u nas już nawet lato! Ale nawet kiedy wracają wczesno-wiosenne temperatury, powietrze ma zupełnie inny zapach, jest przyjemnie rześkie i pobudzające do życia. Jestem wdzięczna, że nie zmagam się z żadną alergią i mogę się tym wszystkim cieszyć bez nieprzyjemnych dolegliwości. Jestem wdzięczna, że mam psa, dzięki któremu codziennie mam okazję wyjść i podziwiać jak zmienia się nasze otoczenie. Jestem nieprzyzwoicie wdzięczna za moją codzienną energię do działania, dzięki której mogę z tego wszystkiego korzystać, mogę pracować, mogę prowadzić to miejsce w sieci i nawiązywać relacje z Wami. Czasami nachodzą mnie różne czarne myśli, które sprawiają, że boję się przyszłości… Ale wtedy jeszcze bardziej jestem wdzięczna za teraźniejszość.
Powiedzcie mi kiedy to się stało? Kiedy żywopłoty tak się zazieleniły? Moc pierwszego wiosennego deszczu jest ogromna! Za to kocham kwiecień 🙂
I już nawet forsycje zaczynają przekwitać…
To był ciężki tydzień, niespodziewanie podwoiła mi się ilość zaplanowanej na ten okres pracy i miałam duży problem aby zmieścić to w jakichś przyzwoitych godzinach. Czasem tak bywa, ale najważniejsze, że wyszłam na prostą. Mimo wszystko udało mi się w tym tygodniu 4 razy jechać na jogę i zaliczyć jeden dłuższy “rodzinny” spacer z psem.
Marcheweczki + hummus ulubioną awaryjną przekąską spacerową. Niestety ten z Biedronki nie zachwyca składem, mogłoby być lepiej… Ale przeglądając różne sklepowe hummusy jeszcze nie trafiłam na taki, który nie zawierałbym benzoesanu sodu. Konserwant ten występuje naturalnie np. w jagodach lub żurawinie, więc teoretycznie nie ma powodów do paniki, to nie trucizna. Czytałam jednak, że benzoesan sodu w połączeniu z witaminą C może tworzyć benzen, związek chemiczny uznawany za rakotwórczy. Hmmm… Jak rozumiem, nie dotyczy to występowania razem w naturze, bo przecież nie podejrzewamy jagód czy żurawiny o działanie kancerogenne, wręcz przeciwnie (antyoksydanty!). Warto jednak uważać na to połączenie w takich produktach jak syropy (często konserwowane właśnie benzoesanem a dodatkowo wzbogacane wit. C) czy napoje gazowane lub wody smakowe. Ja ogólnie wychodzę z założenia, że nic (poza tak oczywistymi truciznami jak arszenik czy cyjanek oczywiście ;)) nie zaszkodzi, jeśli zjemy to okazjonalnie, ale jeśli chcemy zajadać się hummusem codziennie, zdecydowanie lepiej zrobić własny. BTW, ten Biedronkowy pomidorowy smakuje niemal identycznie jak druga pasta kanapkowa, którą prezentowałam w tym wpisie.
Po ciężkim tygodniu większość mojego weekendu prezentowała się tak…
I uważam, że spędzanie w ten sposób czasu jest OK, pod warunkiem, że sprawia nam to przyjemność (w myśl zasady “the time you enjoy wasting is not wasted time”). Mnie jednak ten weekend jakoś nie naładował pozytywnie, nienawidzę się czuć tak, jak się czułam… Całkowicie pozbawiona energii, z poczuciem zmarnowanego czasu… Nie miałam siły absolutnie na nic (to dla mnie typowe po kilku dniach bardzo intensywnej pracy, nawet jeśli tę pracę bardzo lubię) i czułam się jak kapeć. Szczerze mówiąc już nie mogę doczekać się jutra i wyzwań, które czekają mnie w tym tygodniu.
Wiem, że jeśli ktoś z Was ma teraz gorszy moment w życiu i marzy jedynie o tym aby zakopać się pod kołdrą i to przespać, moje słowa mogą wydać się irytujące. Ale wierzcie mi, że ja doskonale znam to uczucie, kiedy nic się człowiekowi nie chce, tak wyglądała większa część mojego życia… Nie miałam powodów do narzekań, byłam zdrowa, w moim otoczeniu nie działo się nic złego, a ja byłam ciągle zdołowana. Całe popołudnia i weekendy spędzałam siedząc na łóżku w swoim pokoju i oglądając polskie seriale w TV. Bywały i okresy, że na myśl o poniedziałku załamana byłam już w sobotę wieczorem. To wszystko dawniej odbierało mi radość życia i za bardzo nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak wymarzona praca czy życie z pasją. Nie wiedziałam, dopóki sama nie postanowiłam zmienić swojego życia. Dziś też oczywiście miewam gorsze momenty (jak ten kończący się właśnie weekend), ale wiem, że jutro będzie fajny dzień. Nie używając budzika wstanę wcześnie, pojadę na 10tą na jogę, potem zajmę się tym co lubię (blog + praca) i po prostu będę czuć się dobrze. Absolutnie nie jak kapeć.
Ubolewałam kiedyś nad tym, że jestem człowiekiem bez pasji. Nie miałam żadnych talentów, nie było mnie też stać na rozwijanie niektórych zainteresowań, więc z góry nawet nie dopuszczałam do siebie myśli o nich… Później odkryłam, że pasją może być moja codzienność. Stał się nią zdrowy styl życia, czyli wszystko to co robię na co dzień i czemu poświęcam się również pisząc tego bloga. Ba, ja nawet w swojej pracy staram się realizować działania marketingowe tylko dla zdrowych produktów. Dzięki temu pasja towarzyszy mi naprawdę codziennie i w każdej dziedzinie życia. Ale żeby dojść do takiego momentu, musiałam bardzo wiele zmienić, przede wszystkim w swoim myśleniu… Nie było łatwo, ale było warto. Dlatego nie wkurzajcie się tym, że jakaś blogerka obnosi się ze swoją ekscytacją życiem codziennym, tylko częstujcie się energią, jaką staram się przez to miejsce przekazać każdemu, komu jej brakuje. Każdemu życzę, aby odnalazł w sobie pasję do swojego codziennego życia.
O kurczę, co to się porobiło, z przeglądu zrobił się jakiś “motywacyjny poniedziałek”… Wybaczcie, już wracam na właściwe tory ;).
Medytacja – początki, trudności, ćwiczenia.
Video poradnik jak wybrać rower dla siebie.
Poradnik Dobrego Jedzenia Fundacji Szkoła na widelcu – bardzo fajnie opracowane i streszczone kompedium wiedzy na temat zdrowego odżywiania.
Dlaczego warto założyć bloga – Kasia napisała chyba wszystko na ten temat 🙂
Blog tygodnia – Gburrek, jak pisze o nim autorka – kobiecy blog z pazurkiem. Do poczytania, o życiu w korpo i nie tylko.
Nie pozostaje mi nic innego jak tradycyjnie życzyć Wam udanego tygodnia 🙂