Pewnie dodam ten przegląd o nieprzyzwoitej porze, ale trudno. To był intensywny weekend, jutro od rana mobilizacja w pracy i to jedyny moment kiedy mogę do niego przysiąść. W sumie to to był dobry tydzień, lubię takie podsumowywać. Był dobrze zrównoważony, choć trochę zabrakło mi w nim jogi. Ale była intensywna praca i odpowiednia porcja totalnego lenistwa. Spotkania towarzyskie i czas z rodziną. Trochę smutku i zadumy nad przykrymi wydarzeniami i dużo myślenia o tym, że życie jest piękne.
15 sierpnia to jak co roku święto i pokaz wojska polskiego… Nie znoszę tłumu, więc unikam tego typu imprez na mieście, ale nie mogę się oprzeć podziwianiu latających nad głowami wojskowych samolotów. Jestem wdzięczna, że to dla nas tak niecodzienny widok i zawsze przypominają mi się opowieści babci o II wojnie światowej, kiedy dźwięk nadlatującego samolotu napawał przerażeniem.
My w ten wolny dzień postanowiliśmy wybrać się gdzieś na łono natury, a że zebraliśmy się z domu późno – wyjazd za miasto za bardzo nie wchodził w grę. Postawiliśmy więc na miejsce, któremu postanowiłam poświęcić osobny post 🙂 tak więc na razie tylko kilka fotek “na zachętę”. Rozbraja mnie mina Luny na tym zdjęciu!
Baba ghanoush – pychotka!
Moja modelka <3
W tym tygodniu zaliczyłam dwa dni bardzo intensywnej pracy. W środę nagrałam 7 odcinków ZdrowoManii i do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Może się wydawać, że takie kilkanaście minut (x7) przed kamerą to nic trudnego i że to żaden wyczyn… Ale abstrahując od tego, że nagrywanie tych kilkunastu minut trwa znacznie dłużej, to jeszcze według mnie kamera jest wampirem energetycznym. Podczas siódmego w tym dniu wywiadu byłam już tak zmęczona, że przestałam mówić po polsku (co niestety usłyszycie w jutrzejszym odcinku).
Mało tego. Po nagraniach spotkałam się z koleżanką i obie byłyśmy tak “przytomne”, że wyszłyśmy z knajpki bez zapłacenia rachunku. Inna kwestia, że w kawiarniach jestem przyzwyczajona do płacenia z góry, a w tej funkcjonowały inne zasady… Na szczęście otrzeźwiałam chwilę przed wejściem do metra i zdążyłam wrócić i uregulować rachunek ;).
Żeby nie było, że jem na mieście same niezdrowe rzeczy 😉 obiad w Ósmej Kolonii, czyli dobrym miejscu na lunch na Żoliborzu (obok Secret Life Cafe)
W piątek zarządziłam sobie prawie-urlop. Leżakowałam na balkonie, czytałam, spacerowałam z psem… Idealny wstęp do weekendu.
Pierwsza połowa soboty wyglądała podobnie jak piątek, a po południu wybraliśmy się na rowerową wycieczkę po Warszawie. Przyznam, ze zazwyczaj strasznie ciężko mi się do tego zebrać… Myślę o bolącym tyłku i buntujących się kolanach i mam ochotę znowu pojechać gdzieś autem. Ale jak już wsiądę na ten rower i pogoda dopisuje, to mam ochotę jechać i jechać! Zaczęliśmy od wizyty w Vegestacji, wegańskiej lodziarni na Puławskiej 36. I bardzo Wam to miejsce polecam! Lody są pyszne, bardzo kremowe, w ogóle nie czuć, że są wegańskie.
Kolejny przystanek – ul. Tamka i pizza sprzedawana “na kawałki”. Brakuje w Warszawie takich miejsc.
Po uzupełnieniu węgli można ruszać w drogę 😉
Ale jeszcze warto poświęcić choć chwilę na chłonięcie atmosfery lata w mieście… Poniatówka jest do tego idealnym miejscem.
I dalej w drogę, czyli przeprawa na lewy brzeg Wisły i wycieczka na północ.
Aż do Plaży Żoliborz?
Nieeee, dalej! Tak chociaż do Mostu Grota Roweckiego 🙂
Jednym z moich wakacyjnych planów było odkrycie kolejnej uroczej miejscówki nad Wisłą… Podczas tej wycieczki znalazłam ich wiele 🙂
Zrobiliśmy w sumie około 40 km po mieście, a ja mimo to czułam niedosyt. Na niedzielę jednak mieliśmy zupełnie inne plany, a mianowicie wizytę na wsi. Sprawdziłam co tam słychać u kociaków poznanych podczas lipcowej wizyty.
Rano pogoda była ładna, ale w drodze powrotnej towarzyszyła nam koszmarna ulewa… I znowu czuję wdzięczność, że udało nam się wrócić w całości ;).
Od czwartku w Lidlu kurtki typu softshell. Moim zdaniem takie okrycie wierzchnie to “must have” na jesień, a jeśli nie jesteście bardzo wymagający (tzn. nie poszukujecie odzieży na częsty i deszczowy trekking w górach), to te kurtki powinny Wam się świetnie sprawdzić.
Joga Iyengara, Vinyasa, Ashtanga, Bikram… Brzmi egzotycznie? Eliza Wierkowska z Jogiczni podpowie Wam co się kryje pod tymi hasłami 🙂
Łono natury, pyszny deser, fajna atmosfera, mysz podkradająca nam jedzenie… W ZdrowoManii grilluję z… moim sąsiadem :).
A u Tomka 3 przepisy na sosy, do grilla i nie tylko. Ten z orzeszków był obłędny. P.s. To ja montowałam ten film i zajęło mi to jedynie 12 godzin 😀
Jak w tej chwili wygląda mój balkon?
Po co mówić o okresie? Podpisuję się pod tekstem Pauliny, bo sama nie rozumiem, po co robić tabu z czegoś tak oczywistego i naturalnego.
Postanowiłam dodać tę rubrykę do przeglądu tygodnia, bo chcę czasami podsunąć Wam pomysł jak zagospodarować kilka wolnych złotówek. Jedną z najfajniejszych rzeczy w blogowaniu jest to, że mam swoje medium, na którym mogę promować bliskie mojemu sercu akcje charytatywne. Wy sami zdecydujecie, które najbardziej do Was przemawiają, ale bardzo bym chciała abyście zapoznali się z każdą z nich… I jeśli wygospodarujecie te kilka złotych – abyście pomogli. Bo ten świat jest czasami do dupy i tylko dobrzy ludzie mogą sprawić, że będzie nieco lepszy. Pokażmy, że jest nas więcej niż tych, którzy działają destrukcyjnie… Na innych ludzi, na planetę, na zwierzęta…
- Zwierzaki w schroniskach potrzebują środków na kleszcze. Przy aktualnym klimacie kleszcze mają się świetnie właściwie przez cały rok, ale w świadomości ludzi funkcjonuje przekonanie, że to sezonowe zagrożenie. Schroniska muszą uzbierać tych preparatów tyle, aby starczyło dla wszystkich zwierzaków na niemalże cały rok. I naprawdę potrzebują w tym naszej pomocy.
- Warto pomagać również bezdomnym. Wielu ludzi odwraca od nich wzrok traktując ich jak istoty gorszej kategorii… A tak naprawdę nie mamy pojęcia kim są ci ludzie i jaka historia kryje się pod ich brudnym ubraniem. Fundacja Daj Herbatę zajmuje się pomocą osobom bezdomnym, ubogim i wykluczonym społecznie. Dla wielu z nich jest nadzieja na lepsze życie, ale potrzebują pomocnej dłoni, kogoś, kto w nich uwierzy i pomoże wyjść na prostą.
- Nadal można zafundować jednodniowe wakacje ubogim osobom starszym. Zerknijcie tylko na te zdjęcia. Gwarantuję, że jeszcze przyjemniej patrzy się na nie ze świadomością, że któryś z tych wspaniałych uśmiechów jest zawdzięczany Wam 🙂
Tak więc zostawiam Was dzisiaj z olbrzymią ilością zdjęć i mam nadzieję odrobiną refleksji nad wymienionymi wyżej problemami… Które nie dotyczą nas, ale my mamy moc aby dołożyć choć cegiełkę do ich rozwiązania. Mam nadzieję, że się skusicie. A tymczasem życzę Wam udanego tygodnia!