W domu pachnie kapustą, bo zrobiłam mój pierwszy w życiu bigos. I chyba pierwszy, z którego nie muszę nic wyławiać, co za luksus! Choinką podobno też pachnie, ale ja nie czuję. Moje nozdrza ogólnie są mało czułe, a podczas kataru to już tylko zapach gotującej się 7 godzin kapuchy może się przez nie przebić.
Wróciłam właśnie z cmentarza, na który regularnie zawożę prawie 90letnią sąsiadkę, która od ok. 30 lat z niezmienną częstotliwością odwiedza tam męża. Wciąż wspomina go tak ciepło… I po drodze zawsze bardzo mądrze mówi o życiu. Wokół grobu zostawiamy orzechy włoskie dla biegających po cmentarzu wiewiórek. Dużo pozytywnej energii czerpię z tych spotkań i rozmowy z tą przybraną babcią (jak każe mi się nazywać) zawsze naprowadzają moje myśli na właściwe tory. Najważniejsze dzieje się tu i teraz :).
Chciałabym…
…z optymizmem spojrzeć na nadchodzący rok. W tym okresie zawsze towarzyszy mi wiele obaw, ale też ekscytacja związana z tą symboliczną “czystą kartką”, czy raczej pustym kalendarzem… Niby to tylko zmiana daty, a jednak jest to jakiś nowy rozdział do zapisania. Zobaczymy co przyniesie los… Nie wymagam wiele, chciałabym aby tylko nie było gorzej ;).
Jestem wdzięczna za…
…cały ten rok. Co prawda jeszcze się nie skończył i nie powinnam chwalić dnia przed zachodem słońca, ale… To był naprawdę dobry rok. Za kilka dni oczywiście tradycyjnie podsumuję go na blogu :).
Potrzebuję…
… dokładnie tego, na co przyszedł teraz czas – kilku dni w gronie najbliższych i z bardzo ograniczoną ilością pracy :).
Czuję się…
…dobrze, choć fizycznie mogłabym być w nieco lepszej formie ;). Ale przeziębienie już “dogasa”, a ja nie narzekam na brak energii.
Uczę się…
…niczego się teraz nie uczę. W grudniu po prostu odpuszczam :).
Pracuję nad…
…planem B. Zakończył się ważny dla mnie projekt, który stanowił moje główne źródło dochodu i pracuję nad znalezieniem alternatywy. Od nowego roku wchodzę na duży ZUS, więc w pierwszej chwili wpadłam w panikę, ale szybko sobie przypomniałam, że dopóki mam sprawne dwie ręce, nogi, oczy i mózg, dopóty będę sobie w takich sytuacjach radzić. Nadmiar czasu na pewno mi nie grozi, bo w styczniu znowu podejmuję wyzwanie codziennego pisania na bloga. Dla Was też będę miała wyzwanie, o szczegółach dowiecie się za kilka dni, mam nadzieję, że się przyłączycie 🙂
Pracuję też nad moją pierwszą w życiu vision board. To działa, na razie zapisuję sobie różne zdjęcia w folderze o tej nazwie i znalazła się tam m.in. fotka czerwonej budki telefonicznej. Niedługo po tym kupiłam bilety do Londynu. Nie spodziewałam się, że plany z tablicy zaczną się realizować tak szybko, jeszcze zanim się ona zmaterializuje ;).
Cieszę się…
…że dzień zaczyna się wydłużać. Idzie wiosna! 😀
Ok, popłynęłam ;). Ale w styczniu na pewno spadnie śnieg i będzie po prostu fajnie. Czuję, że zima w tym roku szybko mi minie.
Tęsknię za…
…śniegiem. Za białymi świętami. Cóż, pewnie jeszcze trochę potęsknię…
Czytam…
Dzisiaj zaczynam czytać kolejne babskie czytadło, które ze względu na tytuł postanowiłam zostawić na okres około-świąteczny. “Garść pierników, szczypta miłości” to lekka, kobieca powieść autorstwa Natalii Sońskiej. Po niej już definitywnie robię sobie przerwę od takich lektur, bo wyjątkowo mi ostatnimi czasy nie leżą. Czytam też ekoporadnik Kingi Rusin. Niedługo opowiem Wam o nim w poście z serii “Biblioteczka…”.
Czekam na…
…pierwszą gwiazdkę, jak dziecko! A tak serio, to od kiedy mieszkam z Wojtkiem, święta są dla mnie naprawdę magiczne. Uwielbiam te rodzinne spotkania, sprawianie sobie radości prezentami i wspólnie spędzonym czasem. Czuję w tym okresie dużo, dużo miłości, pozytywnych emocji i ciepła domowego ogniska. Taka prawdziwa magia świąt. W tym roku wyjątkowo w tym okresie świąteczno-noworocznym jedziemy też do mojej rodziny na wieś, już nie mogę się doczekać!
Kochani, to mój ostatni post przed świętami, dlatego życzę Wam dużo spokoju, radości i bycia “tu i teraz” w tym wyjątkowym okresie!