Pierwszy tydzień nowego roku za nami, tylko patrzeć, jak przyjdzie wiosna ;). Póki co jednak cieszę się słońcem i zimową aurą, na którą długo czekałam. Nowy rok może nie zaczął się dla mnie najlepiej, ale nauczona doświadczeniem wiem, że to żadna tragedia i to o niczym nie świadczy. Pomimo kiepskiego początku to może być najlepszy rok mojego życia. Najgorszy oczywiście też 😉 nie oceniam, po prostu cierpliwie czekam, co przyniesie los. W tym tygodniu przyniósł trochę przykrości, m.in. zerwanie współpracy z księgowością, informację o śmierci mojego klienta, upadek i złamaną rękę mojej mamy, kiepskie samopoczucie Luny… Ale też dużo pozytywnej energii od Was, dużo dobrych myśli z powodu wyzwania wdzięczności i dużo treści na blogu – w tym miesiącu od pon. do pt. piszę codziennie! Mam nadzieję, że wystarczy mi tematów 🙂
Grudzień upłynął mi pod znakiem przygotowań do świąt, teraz czas na przygotowania do zimy. Kompletuję zimową garderobę, tę sportową. Jeśli chodzi o codzienną, to moje cztery sweterki na krzyż mi wystarczą ;). Nie wiem kiedy to się stało, że sportowe ubrania i obuwie wyparły z mojej szafy “zwykłe” rzeczy. Śmieszy mnie, kiedy czytam gdzieś, że po 30tce nie wypada nosić dresów, trampek itp. Cholerka, u mnie wszystko wskazuje na to, że chyba będę chodzić w dresie i w trampkach nawet jako babcia! Nie czuję upływającego czasu, wciąż czuję się, jakbym miała 20 lat i nie dam się włożyć w żadne ramy co wypada, a czego nie wypada robić i nosić w pewnym wieku. Ludzie czasami są tacy śmieszni, sami siebie ograniczają.
Cieszę się tą zimą jak dziecko, albo jakby to miała być ostatnia zima w moim życiu… Śnieg, ślizgawki, mróz szczypiący w policzki (oj, moje naczynka mnie nienawidzą), iskierki słońca w tym białym puchu… Chyba na głowę upadłam, że tak niesamowicie jarają mnie takie rzeczy! Przecież ja jestem istotą (bardzo) ciepłolubną!
A tak serio, to jest bosko 😉 fajnie być aktywnym pomimo kilkunastu stopni na minusie.
Luna niestety najszczęśliwsza nie jest, bo marzną jej łapki. I ta cholerna sól… Spacer uliczkami osiedla w ogóle nie ma sensu, pies się męczy i w ogóle nie chce chodzić. Dopiero na śniegu trochę odżywa.
A wczoraj na stawie zrobiliśmy sobie ślizgawkę! Pochłonęła nas na dobre kilkanaście minut. Moja mama z tą swoją złamaną ręką pewnie złapałaby się za głowę, że ja na własne życzenie tak ryzykuję 😉 ale moim zdaniem to ważne, aby ćwiczyć kontrolowane upadki, równowagę na lodzie, wzmacniać centrum ciała itd.
Przypomniało mi to o moim małym marzeniu z dzieciństwa… Nie miałam łyżew, a zawsze marzyłam o tym, aby w mroźny dzień iść sobie pojeździć na zamarzniętym stawie. Olśniło mnie, że mogę zrealizować to teraz. Autentycznie nie mogłam się doczekać niedzieli ;).
Wyszalałam się na łyżwach i na ślizgawce.
A potem wróciłam, weszłam na FB i przeczytałam ostrzeżenia, aby nie wychodzić dziś z domu z powodu smogu przekraczającego normy o ponad 1000%. Gdybym przeczytała o tym rano, pewnie nie poszłabym na te łyżwy, pełna frustracji zostałabym w domu na kanapie… I serio, nie wiem co gorsze. Gdzie jest złoty środek w tym wszystkim? Powietrze w domu podobno jest czystsze tylko o ok. 10%. Więc czy zamykanie się w czterech ścianach jest rozwiązaniem tego problemu? Jak sobie z tym radzicie? Ja przyznam, że nie żałuję tych łyżew.
Długi weekend obfitował też w takie chwile… Uwielbiam takie leniwe poranki, a nie zawsze mam na nie czas.
Kolejna porcja polskich, jogowych kanałów na YouTube, czyli z kim ćwiczyć jogę w domu.
Wasz poniedziałek freelancera – historia Darii.
Petycja przeciwko zabijaniu żubrów.
W Lidlu od 12.01 będzie dostępny blender do koktajli. Ten, na który ja długo polowałam. Ostatecznie “upolowałam” trochę inny, z większą mocą, ale poza tą drobną różnicą one są niemal identyczne.
Post skierowany do rodziców – jakie zagrożenie niesie za sobą naklejanie imion dziecka na szybę samochodu?
Jeśli chodzisz do psychologa to znaczy, że już jest źle – warto przeczytać ten wpis Edyty.
Diagnostyka insulinooporności – jakie zrobić badania?
Julia przedstawia alternatywę dla pigułek, czyli naturalne metody antykoncepcji.
Monika to kolejna osoba, która pokonała trądzik przy pomocy diety. Warto zerknąć 🙂
Na dziś to tyle 🙂 uciekam jeszcze na obiad do nieformalnej teściowej i na małe zakupy spożywcze. Mam ochotę przygotować w przyszłym tygodniu coś pysznego z książki, którą ostatnio przeczytałam. Mam nadzieję, że opowiem Wam o niej na dniach :). Udanego tygodnia!