Za mną kolejny tydzień trwania w wyzwaniu codziennego pisania. To był dobry pomysł, aby w ten sposób wypełnić sobie lukę po zakończonym projekcie, bo ja dzięki temu nadal mam wypełniony czas, a dodatkowo zyskuje na tym blog. Podoba mi się to. Uwielbiam pracę nad blogiem i blogowym kanałem na YouTube i chciałabym czasami, aby miała ona większy udział w mojej działalności. Mam teraz trochę więcej czasu, więc zobaczę, jak to się u mnie sprawdzi.
Styczeń mija w zastraszającym tempie, ale właśnie zaczyna się najbardziej ciągnący się czas w roku. Też macie takie wrażenie, że mniej więcej pod koniec stycznia, na 2 miesiące przed nadejściem wiosny czas jakby zwalnia i zaczyna się niemiłosiernie dłużyć?
Trochę w tym tygodniu się stresowałam, że zarażę się od Wojtka grypą. Na szczęście udało się tego uniknąć, ból mięśni, który dokuczał mi jednego dnia, był po prostu efektem ubocznym jogi z Anią. W tym roku zimowy “czas domatora” ma zastosowanie też w mojej praktyce jogi. W sezonie rowerowym kupuję karnet “no limit” i staram się jeździć na zajęcia prawie codziennie. Zimą nie uśmiechają i nie opłacają mi się codzienne dojazdy komunikacją miejską, a mój samochód o tej porze roku jest mało przyjaznym urządzeniem. No i ten smog. Lepiej się czuję ze świadomością, że się do niego nie przyczyniam. Stawiam więc na ćwiczenia w domu, chociaż o wiele bardziej wolę te w szkole. W domu się lenię. Nie wychodzę poza strefę mojego komfortu, ćwiczę mniej, krócej, mam problem z wygospodarowaniem na to czasu, nie uczę się nowych asan, nie utrwalam tych, które jeszcze sprawiają mi jakąś trudność… Ale są i plusy. Oszczędzam czas, pieniądze i poznaję nowe filmy na YouTube. I nie tylko, bo zaczynam testować też internetowe studio Portal Yogi. Byle do wiosny 🙂
Oto jeden z powodów, dla których wolę ćwiczyć jogę w szkole 😉 kocham mojego psa, ale czasami fajnie byłoby zrobić psa z głową w dół bez zostania polizanym po twarzy.
Pieniądze oszczędzane na karnetach wydaję na ubrania sportowe. Wpadłam chyba w nałóg, ale wierzcie mi, że nic nie leży nieużywane, a wręcz wciąż czegoś mi brakuje 😉 w poniedziałek w ofercie jogowej były tak genialne rzeczy, że już marzę, aby wróciły. Niestety wybór był tragiczny, więc nie mogłam sobie kupić np. więcej legginsów. Jako że są wykonane z bardzo miękkiego i delikatnego materiału, boję się, że szybko się zniszczą.
Ale nie samymi sportowymi ciuchami żyje człowiek ;). Wczoraj wreszcie zrobiłam domową pizzę! Nie wygląda zbyt pięknie, bo na niej znalazły się lodówkowe resztki, ale dla mnie i tak była pyszna.
Wczoraj dopadła mnie straszna tęsknota za babcią. 21 stycznia zawsze był naszym wspólnym świętem, bo ja tego dnia miałam imieniny. Piszę w czasie przeszłym, bo po śmierci babci ten dzień stał się dla mnie jednym z najsmutniejszych dni w roku i przestałam obchodzić swoje święto. Co prawda mam jeszcze jedną babcię, a od niedawna mam też babcię przybraną, dla której wczoraj usmażyłam naleśniki i której posprzątałam w mieszkaniu 😉 ale ta babcia była mi bardzo bliska, więc zawsze będzie miała w moim sercu specjalne miejsce.
To z nią kojarzą mi się te wszystkie typowo babcine rzeczy. Jedyna w swoim rodzaju babcina kuchnia. Pierogi, ciasto drożdżowe, zupa ogórkowa… Typowa dla babć troska… Owszem, mam jeszcze drugą babcię i tę “przybraną”, ale obie mają już po 90 lat i to bardziej one potrzebują troski, pomocy i ugotowania im czegoś. Lata, kiedy to ja przychodziłam do babci na ciasto i herbatkę, minęły bezpowrotnie. Ale strasznie za nimi tęsknię i żałuję każdej chwili, kiedy nie poświęciłam mojej babci tyle uwagi, na ile zasługiwała. Widywałam się z nią codziennie, więc nie doceniałam tych wspólnych chwil. Bywałam w stosunku do niej opryskliwa, zarzucając jej na przykład, że źle karmi mojego psa (nie doceniając tego, że każdego dnia rano jeszcze przed moim wyjściem do szkoły przychodziła i zabierała psa na spacer, abym ja nie musiała wcześniej wstawać). Wyrzucam sobie, że kiedy powoli gasła i kiedy opiekowałam się nią w jej ostatnich miesiącach życia, byłam jeszcze strasznie niedojrzała. Nie zdobyłam się wtedy na to, aby za pewne rzeczy ją przeprosić, a za pewne podziękować. Zawsze miałam problem z mówieniem o uczuciach i cały czas się tego uczę. Gdyby ona odchodziła teraz, kiedy jestem trochę mądrzejsza, powiedziałabym jej wszystko to, co teraz mogę powiedzieć tylko w myślach, albo na grobie. Mam nadzieję, że to słyszy.
Wracjąc jednak do imienin, bo znowu się rozklejam… Ja ich nie obchodzę, ale moi bliscy nie przestali ;). A ja stałam się do bólu praktyczna. Kiedy mój tata zapytał co chcę dostać, powiedziałam, że… Owoce ;). Dawniej cieszyła mnie dobra bombonierka i kwiaty, potem dobre wino, a teraz kilka kilogramów owoców…
Przegląd tygodnia, a w nim tylko jedno zdjęcie w świetle dziennym… Ech, wiosno, przybywaj ;).
Czego nauczyło mnie prowadzenie firmy.
Do czego wykorzystać poduszkę sensoryczną.
Biblioteczka zdrowego człowieka.
Fizjotrening w ZdrowoManii
Do czego może przydać się soda oczyszczona w kontekście zdrowia i urody.
5 mitów dotyczących medytacji.
5 rzeczy, na które masz wpływ, nawet kiedy los Ci nie sprzyja.
Jutro planuję zacząć dzień od nagrania Q&A, na większość pytań będę odpowiadać w formie video, więc jeśli ktoś chce jeszcze zadać jakieś pytanie, to to jest ostatni moment, aby na ten filmik się załapać 🙂
A na dziś to tyle, tradycyjnie życzę udanego tygodnia i do przeczytania jutro!