Ten post jest kontynuacją wpisu o zdrowym stylu życia w związku, w którym ja i moja druga połówka odpowiedzieliśmy na Wasze pytanie powiązane z tym tematem. Tamten post wyszedł dość długi, a w odpowiedzi na ostatnie pytanie Wojtek się rozpisał, dlatego postanowiłam je odseparować i opublikować oddzielnie.
Przypomnę, jak brzmiało pytanie:
Jak przekonać drugą połówkę do zdrowego odżywiania, zażywania suplementów i dodawania do posiłków wartościowych składników (np. czarnuszka do kanapki, jarmuż do koktajlu, nasiona chia do jogurtu), jednocześnie nie ingerując na siłę w to, jaka ta osoba jest i nie próbując jej zbyt mocno tego narzucać? Czy masz może w tej kwestii jakieś porady lub własne doświadczenia? Zależy mi na zdrowiu mojego partnera, który nie odżywia się bardzo źle, ale zwykle jego posiłki są ubogie w witaminy i wartościowe składniki.
Ja odpowiedziałam na nie w tamtym poście, a oto odpowiedź Wojtka:
W poprzednim wpisie już o tym pisałem – można i trzeba trafiać do rozumu przez żołądek. To nie jest tak, że zdrowe odżywianie jest niesmaczne, ale niestety takie mylne przekonanie wciąż panuje w społeczeństwie, a na pewno wśród wielu facetów. Może trudno przekonać mężczyznę do koktajlu z jarmużem (bo tu oczekuje się słodkiego smaku, a jarmuż na pewno się z nim nie kojarzy), ale jeśli dodasz ten jarmuż do gulaszu, a czarnuszkę wsypiesz do domowego chleba, to raczej nikt nie będzie protestował. Wydaje mi się też (i wiem to z doświadczenia), że człowiek przekonuje się do takich smaków, ale na to potrzeba czasu i na początku trzeba się przemęczyć. Niestety ze zmianą przekonań faceta jest naprawdę ciężko, jeśli on sam nie ma takich potrzeb. Tu bez świadomości wiele się niestety nie wskóra. Myślę, że mądry facet wcześniej czy później zacznie o siebie dbać i zwracać uwagę na to co i po co je… Jedzenie ma być źródłem przyjemności, ale jego podstawową funkcją jest jednak odżywianie organizmu. Być może kobieta powinna przejąć w związku tę rolę uświadamiającą, czyli informować partnera o wartościach odżywczych tego, do czego chce go przekonać. Największe rezultaty przynosi unaocznienie, że wysiłek włożony w dbałość o zdrowie po prostu się opłaca.
Efekty jednak nie nadejdą szybko, jeśli nie połączy się zdrowego odżywiania ze sportem. Jeśli facet zobaczy, że tłuszczyku nieco ubyło, mięśnie się powiększyły, forma się poprawiła, ma więcej chęci do działania i energii starcza na cały dzień, to do sportu i zdrowego jedzenia nie będzie trzeba go przekonywać. Najgorsze są początki – nie dość, że brakuje wiedzy jak trenować i co jeść, to jeszcze łatwo o rezygnację, kiedy kilka treningów się zrobiło, a efektów nie widać. Trzeba sobie dać szansę i po prostu zacisnąć zęby, przepracować chociaż miesiąc, żeby móc cokolwiek oceniać. Można spróbować wejść facetowi na ambicję, ale tu zależnie od charakteru – skutek niestety może być wręcz odwrotny od zamierzonego – niczego nie można na drugiej osobie wymuszać, ale odpowiednia dawka mobilizacji może być w przypadku niektórych osób kluczowa. Osobiście polecam zaczynać jakiekolwiek treningi z kolegą lub kilkoma na podobnym poziomie sprawności – w takim wypadku pojawia się poczucie obowiązku, pozytywne współzawodnictwo i zwiększona motywacja do nie zaprzestawania treningów. Bo nawet jeśli jednej osobie się nie chce, to pozostałe będą motywowały do działania i tym sposobem trening odbywa się nawet wtedy, kiedy nie ma się na niego ochoty. Poza tym my faceci lubujemy się w sportach drużynowych, kręci nas rywalizacja. Jeśli Twój partner przebąkuje, że chciałby iść na piłkę, może podsuń mu namiary na jakieś rozgrywki, gdzie może dołączyć do drużyny? Do suplementacji natomiast mogą go przekonać unaocznione niedobory. Wiem, że wielu z nas ciężko zaciągnąć do lekarza, ale może jak sprezentujesz mu takie badania na dzień faceta lub urodziny, to zrobi je z czystej przyzwoitości i poczucia obowiązku. Mnie jako dawcę krwi nic nigdy tak nie zmotywowało do brania witamin, jak fakt, że raz po badaniu kwalifikującym do oddania krwi odprawiono mnie z kwitkiem z powodu złych wyników.
Wojtek wczuł się w rolę i napisał nie tylko o odżywianiu, ale zgadzam się z nim, że powinno ono iść w parze z innymi działaniami, bo wtedy facet szybciej odczuje pozytywne efekty dbania o zdrowie.