Dziś bez zbędnych wstępów, bo nie wiem co napisać, aby znowu nie odnosić się do upływającego czasu. Ale to niewiarygodne, że już prawie połowa lutego, prawda?
Trafił się w tym tygodniu chyba jeden dzień ze słońcem i dobrym powietrzem ;). Trzeba było to wykorzystać! Udało mi się wyciągnąć Lunę na dłuższy spacer, choć wierzcie mi, że łatwo nie było. Jutro jadę z nią do weterynarza i na pewno usłyszę, że się zaokrągliła… Wyczekujemy wiosny!
Nie zabrakło w tym tygodniu różnych dobrych, zdrowych rzeczy…
Ale i polskiej tradycji musiało stać się zadość wszystko domowe!
Dziś zamiast na obiad do rodziny, pojechaliśmy na miasto testować kolejne wegańskie miejscówki.
Jak ja dawno nie trafiłam na tęczowy! Wybaczcie jakość zdjęcia, nie wiem, czemu nie noszę ze sobą kompaktowego aparatu
Zgodnie z planem, w tym tygodniu zajęłam się finalizacją zakupu/leasingu samochodu. I serio brakuje mi słów, aby opisać to, jak bardzo nafaszerowana pułapkami jest umowa leasingowa. Przez cały weekend czytałam te kilkanaście stron drobnego druczku i z każdym kolejnym paragrafem otwierałam oczy coraz szerzej ze zdumienia. Jeszcze nigdy nie trzymałam w ręku umowy, która byłaby dla człowieka tak niekorzystna. Obudził się we mnie wewnętrzny bunt przeciwko tej trzymającej władzę instytucji, jaką jest bank…
Byłam przez to wszystko wyraźnie zestresowana, więc Luna nie odstępowała mnie na krok. Niesamowite, jak pies potrafi wyczuwać ludzkie emocje i jak bardzo próbuje je złagodzić. Przy okazji sprytnie czerpiąc korzyści z pieszczotek ;).
W piątek były też 5 adopciny Luny. Ale ten czas leci! Gdyby była dzieckiem, już zaraz szłaby do szkoły
Z innej beczki – nie wiem co się stało, ale moja cera ostatnio bardzo się pogorszyła. Przez ostatnie miesiące działałyśmy z Natalią i wydawało się, że jesteśmy na najlepszej drodze do doprowadzenia jej do naprawdę fajnego stanu… Aż nagle nastąpił jakiś gigantyczny krok w tył… Trochę mnie to martwi, ale nie poddajemy się
Nadal jest u mnie intensywnie jogowo, ostatnio udaje mi się ćwiczyć codziennie. Czasami są to tylko bardzo relaksujące sekwencje, a czasami bardziej intensywne.
I jeszcze coś archiwalnego, ale bardzo na czasie, gdybyście szukali pomysłów na Walentynki
10 słów, których prawdopodobnie używasz w złym znaczeniu – jest oczywiście nieśmiertelne “bynajmniej”, ale kilka może Was zaskoczyć.
Świetny wpis Kasi o małżeństwie multi-kulti.
Agnieszka z bloga To się opłaca startuje z kursem, który krok po kroku przeprowadzi Was przez… przejście na freelancing! Jeśli potrzebujecie takiego kopniaka do działania, a zarazem przewodnika po tym świecie pracy na swoim, zachęcam do zapoznania się z jej propozycją. Agnieszka napisała też książkę o freelancingu, którą recenzowałam tutaj: