To był tydzień mieszanych uczuć i emocji. Z jednej strony ta piękna, złota jesień i cudowna pogoda, a z drugiej strony problemy, które nie dają mi spokoju od kilku tygodni i narastają z każdym dniem. I ta jesień i moje pogodowe FOMO (fear of missing out) są w tym momencie moimi głównymi motywatorami, aby wbrew kiepskiemu samopoczuciu psychicznemu korzystać z życia i robić swoje.
Zgodnie z nową tradycją, w ramach której co tydzień będę wybierać jedno pytanie z instagramowego, weekendowego Q&A, w przeglądzie tygodnia pojawia się nowa kategoria:
Tak naprawdę, to jest bardzo, bardzo złożone pytanie i nie wiem od czego zacząć…
Faktem jest, że kiedyś byłam zupełnie inną osobą, a moje życie było pasmem mniej lub bardziej wyimaginowanych nieszczęść ;). Nie byłam pogodzona ze sobą, nie akceptowałam tego, jak pod pewnymi względami różnię się od innych. Miałam sporo kompleksów, nie tylko tych wynikających z wyglądu, ale przede wszystkim tych dotyczących pochodzenia i różnych nazwijmy to “braków”. Często zazdrościłam czegoś innym. Miałam wtedy oczywiście momenty radości i uśmiechu, ale gdzieś w głębi duszy ciągle czułam się źle.
Dziś wszystko wygląda inaczej, bo zaakceptowałam to, na co nie mam wpływu i dałam sobie prawo do bycia sobą. Co więcej, zauważyłam wreszcie jak wiele mam i jaką jestem szczęściarą. Stało się tak m.in. na skutek pewnego wydarzenia, które wiele zmieniło w moim podejściu do życia.
I uważam, że straszną głupotą było wyczekiwanie, aż coś takiego się wydarzy, aby wreszcie spojrzeć na swoje życie z zupełnie innej strony. Dziś każdemu polecam ćwiczenie, jakim jest praktykowanie wdzięczności, bo to bardzo pomaga zmienić spojrzenie na swoje życie. U mnie to działa i od Was też dostawałam sygnały, że moja akcja “styczeń wdzięczności” bardzo Wam pomogła.
Wiem, że to co piszę to straszne banały, ale naprawdę – nie widzę innej drogi. Samoakceptacja i wdzięczność okazały się moimi kluczami do sukcesu. To dzięki nim przestałam zazdrościć innym i zaczęłam więcej robić i dawać od siebie. A to skutkuje tym, że w moim życiu jest znacznie więcej radości, uśmiechu i pozytywnych emocji.
Ale przy okazji tego pytania chciałabym zwrócić uwagę na inną kwestię… Tak jak wspomniałam na wstępie – mam ostatnio kiepski czas i choć przez większość czasu daleka jestem od radości, to w moich social mediach tego nie widać. Wrzucam zdjęcia posiłków, fotki ze spacerów, odpowiadam na dziesiątki wiadomości dziennie, zachwycam się jesienią… To są te piękne, wybrane z całej doby fragmenty, którymi chcę się podzielić, bo faktycznie sprawiają mi radość. I tak jest codziennie – nawet jeśli poszaleję któregoś dnia z Insta Stories, to zbierze się tego w sumie może 5-10 minut, ale to jest czas wyselekcjonowany z 24 godzin! W moim życiu są też negatywne emocje – strach, wkurzenie, irytacja, smutek, zniechęcenie… To jest ludzkie i potrzebne. Nigdy nie porównujcie się z innymi myśląc, że oni są tacy pozytywni i dzięki temu na pewno lepiej radzą sobie z problemami. Pamiętajcie o tych 23 godzinach i 50 minutach, do których nie macie wglądu.
Dodam jeszcze, że przy okazji moich gorszych momentów mam ochotę zaszyć się w kokonie i odciąć od świata. Nie mam wtedy ochoty na budowanie relacji z jakimikolwiek ludźmi, nawet Wojtek ma wtedy problem z przebiciem się przez moją skorupę. Dlatego proszę Was o wyrozumiałość, jeśli nie odpiszę komuś na wiadomość, albo – tak jak dzisiaj – pominę wiele pytań w Q&A.
Mimo wszystko, na tle różnych problemów to był naprawdę super tydzień. M.in. dlatego, że udało mi się spędzić dzień z Olgą
Odwiedziłyśmy m.in. Natalię. Z Olgą byłam tam towarzysko, ale kolejnego dnia miałam tam godzinkę dla siebie. Wróciłam po wakacyjno-chorobowej przerwie i przetestowałam nowy zabieg.
Przy okazji odwiedziłam też Ilonę, której od kilku miesięcy z sukcesem powierzam swoje włosy.
Poza tym to był tydzień jarania się gołymi kostkami i wiosenno-jesiennymi ubraniami.
I spacerami, słońcem, dywanami liści… Coś wspaniałego.
W weekend wybraliśmy się na nasze tradycyjne, coroczne grzybobranie. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że będzie co zbierać, bo przecież ta jesień taka sucha… Ale to były najlepsze zbiory od lat!
A spacer po lesie w tych okolicznościach przyrody… Poezja.
Niestety, w lesie znaleźliśmy nie tylko grzyby… Wojtek przez całe grzybobranie uzbierał cały wór śmieci. Gorąco zachęcamy do tego, aby przy okazji spacerów po lesie w ten sposób odwdzięczyć się mu za to, co nam oferuje…
Vlog z mojego babskiego dnia z Olgą:
I ostatnie wpisy:
Pamiętacie Magdę Widłak-Langer, naczelną psycholożkę ZdrowoManii? U Kameralnej Magda opowiada o swoim domku o powierzchni 18m2 🙂 bardzo ciekawa historia, polecam 🙂
Dziękuję za uwagę <3 (wciąż jestem w szoku, że nadal tak dużo osób czyta moje przeglądy tygodnia) i życzę Wam pięknego tygodnia!