Wydaje mi się, że każdy, kto stara się odżywiać zdrowo, miewa czasem ogromną ochotę na coś niezdrowego. Czasem trzeba tej pokusie ulec, nie ma sensu narzucać sobie aż takiego rygoru i odmawiać różnych spożywczych przyjemności.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy ochotę na takie produkty mamy zbyt często ;). Wtedy przydają się zdrowsze alternatywy.
Napiszę więc, jak to wygląda u mnie, czym ja zastępuję produkty wykluczone lub ograniczone w diecie.
1. Słodkie napoje gazowane
Oj dopada mnie czasem ochota na taką zimną colę… Czasem ulegam, ale częściej stosuję inny patent. Wydaje mi się, że ochota na colę to tak naprawdę ochota na coś słodkiego i gazowanego. Oszukuję swój organizm podając mu jakiś rozpuszczony w mineralce suplement diety, np. końską dawkę witaminy C (1000 mg). Ma dobry, np. cytrynowy smak, jest gazowana, więc przyjemnie łaskocze gardło… I zamiast pół szklanki cukru dostarcza do organizmu jakieś bardziej wartościowe składniki (choć przy okazji też trochę chemii, ale tu znowu – nie popadajmy w paranoję).
I szczerze mówiąc czasem ochotę na słodki, gazowany napój można zabić nawet pijąc zwykłą, gazowaną wodę mineralną.
2. Czekolada
Kocham czekoladę mleczną, w szczególności z różnymi dodatkami. Niestety nie mogę jej jeść ze względu na dietę niskoglikemiczną. Ale dobrej jakości czekolada >70% kakao, jedzona w rozsądnych ilościach (max 2 kostki na dzień) jest zdrowa. W dodatku ma niski indeks glikemiczny – 25.
Dlatego ja zwykłą czekoladę zastępuję gorzką z wysoką zawartością kakao i jestem w pełni usatysfakcjonowana 😉
3. Chipsy, paluszki i inne słone przekąski.
Niestety – lubię je. Ale nie jadam od dawna, nie licząc kilku sytuacji kiedy uległam zachciance.
Jeśli ktoś nie musi zwracać uwagi na indeks glikemiczny – nieco zdrowszym zamiennikiem będzie popcorn. Niestety ma on bardzo wysoki IG, więc nie nadaje się dla każdego.
Dlatego ja, jeśli mam ochotę coś podgryzać np. w trakcie filmu, szykuję sobie pokrojone owoce lub warzywa (do nich można zrobić jakieś dipy).
Na blogach kulinarnych aż roi się od przepisów na różne zdrowe, słone przekąski, np. pieczoną ciecierzycę, którą sama również robiłam.
Oczywistą oczywistością są tutaj też różnego rodzaju orzechy, rzecz jasna naturalne a nie jakieś panierowane, solone itp. 🙂
I ostatnią lubianą przeze mnie przekąską idealną np. na seans filmowy są sery pleśniowe typu brie lub camembert, koniecznie w połączeniu z jakimś kwaskowym owocem – dobrze sprawdzają się winogrona lub jabłka.
4. Słodycze
Na rynku jest tyle kuszących słodkości… Rezygnacja z nich jest bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Ochotę na słodkie można zaspokoić słodyczami przyrządzanymi w domu, gdzie można kontrolować ilość dodawanego cukru, albo jeszcze lepiej zastąpić go zdrowszymi odpowiednikami – ja stosuję fruktozę i ksylitol. Jeżeli nie mam akurat nic przyrządzonego przez siebie (a rzadko mam ;)) to słodyczowego głoda zabijam gorzką czekoladą.
Ta sama zasada (zamiennik “home-made”) dotyczy lodów, z których latem absolutnie nie potrafię i nie mam zamiaru rezygnować. Gorąco polecam stosowany przeze mnie przepis na łatwe w wykonaniu i przepyszne domowe lody.
Świetną alternatywę dla deseru w postaci słodyczy jest owocowy koktajl, np. z banana i masła orzechowego, albo z dodatkiem kakao.
Jeśli już muszę zjeść jakiegoś słodyczowego gotowca, wybieram ciastka owsiane lub zbożowe.
5. Fast foody
O tym już pisałam – potrawy tego typu przygotowuję w domu, nie jadam ich na mieście. Szczerze mówiąc mój organizm tak się przyzwyczaił do zdrowego odżywiania, że jeśli zgrzeszę gdzieś w trasie w jakimś McDonaldzie, to czuję się potem fatalnie. Fizycznie. Ale dzięki temu już nawet mnie do tego jedzenia nie ciągnie ;).