Trochę słabo, bo okazało się, że moja wiosenno-letnia wishlista ma moc sprawczą już na etapie przygotowywania jej i w 50% została już przeze mnie zrealizowana ;). Tym samym w dniu publikacji jest częściowo wishlistą, a częściowo haulem zakupowym… Ale nie odmówię sobie opublikowania jej, bo może kogoś coś zainspiruje.
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8
Plecaczek
Zaczął się czas, kiedy spacery z psem coraz bardziej się wydłużają i zaczynam odczuwać potrzebę zabierania ze sobą miseczki i wody dla Luny. Jednocześnie chcę, aby było mi wygodnie… Dlatego pomyślałam, że przydałby mi się jakiś mały plecaczek, który mogłabym zabierać ze sobą na takie codzienne spacery. Ten pochodzi z Bon Prix.
Przyczepka rowerowa dla psa
Znajduje się na mojej wishliście od kilku lat i już nie raz Wam o niej wspominałam. Od jakiegoś czasu czaję się na używaną, ale do tej pory nie udało mi się jej znaleźć. Chyba więc zaryzykuję i kupię nową, a najwyżej sama będę ją niedługo sprzedawać jako używaną ;)… Bo wątpię, aby Luna dała się przekonać do takich wycieczek…
Okulary przeciwsłoneczne
Miałam idealne okulary przeciwsłoneczne. No dobra – Wojtek miał, ale ja często z nich korzystałam, kochałam jak swoje. Niestety teraz prawdopodobnie cieszy się nimi ktoś inny :/. A ja poszukuję identycznych jak miałam, takich bardzo klasycznych, w stylu modelu wayfarer Ray Ban, ale nie za kilkaset złotych, bo nie zależy mi na marce. No nic, nie ustanę w tych poszukiwaniach ;). Te ze zdjęcia pochodzą z Paris Optique i takie też były w naszym posiadaniu. Niestety ostatnio już ich nie było.
Kask rowerowy
Nigdy nie czułam potrzeby, aby po mieście jeździć w kasku. Wynikało to z dwóch rzeczy… po pierwsze z tego, że na rowerze przemieszczałam się głównie po ursynowskich ścieżkach rowerowych, które nie są zatłoczone, są dobrze odseparowane od ulicy, nie ma wzdłuż nich słupków i po prostu czuję się na nich bezpiecznie. Zresztą – jeżdżę bardzo ostrożnie i nigdy nawet się nie przewróciłam na rowerze miejskim. Od pewnego czasu jednak coraz częściej jeżdżę na rowerze do centrum, a tam już nie jest tak przyjaźnie. Wojtek uświadomił mi np. to, jakim zagrożeniem są słupki, które w niektórych miejscach można spotkać bardzo gęsto rozmieszczone, tuż przy ścieżce rowerowej. Boję się też bliższego kontaktu z samochodem, bo jednak w sporej części Warszawy ścieżki rowerowe ciągle przecinają się z ulicami. Przemyślenie tego tematu spowodowało, że zdecydowałam się na zakup kasku. Nie będę z niego korzystać za każdym razem, bo często wsiadam na rower miejski bardzo spontanicznie, załatwiając jakieś sprawy na mieście… Ale kiedy będę wybierała się na planowaną wycieczkę rowerową, będę brała ze sobą kask. Ten ze zdjęcia kupiłam w Decathlonie. Jest bardzo lekki i przewiewny.
Krem z filtrem
Całe zeszłe lato moim głównym filtrem ochronnym na twarzy był podkład mineralny. Niektórzy złapią się za głowę, ale ja wiem, że to było jedyne, co byłam w stanie zaakceptować. I sprawdziło się, nie opaliłam się. W tym roku jednak intensywnie pracuję nad tym, aby móc czasami wychodzić bez makijażu… Dlatego chcę znaleźć krem, który będzie chronił moją skórę wtedy, kiedy nie będę miała filtrów w postaci podkładu mineralnego. Kupiłam krem z Make Me Bio z SPF25, ale obawiam się, że mnie on zapycha. Dodatkowo rozważam zakup tego kremu Clochee. Jest drogi, ale wiele osób go chwali. Dzięki uprzejmości Olgi testowałam go już w Poznaniu i sprawdził się bardzo fajnie, tylko niestety jego kolor nie odpowiada mi w 100%, jest trochę zbyt różowy. Ten So Bio natomiast ma lepszy dla mnie kolor, ale niestety tylko SPF10.
Reeboki
Kocham swoje granatowe Reeboki. Trochę są już zjechane (wszak przeszłam w nich już w sumie kilkaset kilometrów m.in. podczas różnych podróży), ale nadal są moimi ulubionymi butami sportowymi. Ostatnio u dwóch osób widziałam różowe buty tego typu i po prostu się w nich zakochałam… I jak mogliście zobaczyć na moim Insta Stories, stałam się już posiadaczką tych pięknych, różowo srebrnych Reeboków z Deichmanna.
Butelka filtrująca
Jakiś czas temu, za sprawą filtrującego dzbanka, przekonałam się do filtrowania wody z kranu. Latem zawsze przeraża mnie ilość produkowanego przez nas plastiku w postaci butelek po wodzie mineralnej, więc chcę zmniejszyć jego ilość, stosując właśnie takie rozwiązania, jak dzbanek czy butelka filtrująca. Z wody mineralnej tak całkiem nie zrezygnuję, ale na wynos będę ze sobą zabierać butelkę z filtrem.
Hulajnoga Oxelo Town 7XL
Hulajnoga zamarzyła mi się kilka lat temu. Nigdy żadnej nie miałam i nigdy o niej nie marzyłam, więc nie jest to kwestia sentymentalnego powrotu do dzieciństwa. Pomyślałam sobie po prostu, że to bardzo fajny sposób na pokonywanie krótkich dystansów po mieście. Można wygodnie zabrać ją ze sobą do metra lub do autobusu, jest znacznie praktyczniejsza od rolek. No i jako że Wojtek planuje zakup longboarda, chciałam mieć coś, na czym będę mogła mu towarzyszyć. Te kilka lat temu rzadko widywało się dorosłych na hulajnodze, więc trochę mnie to przyblokowało… A teraz mam wrażenie, że hulajnogi opanowały warszawskie ulice, więc i zapragnęłam mieć swoją. Postawiłam na model Oxelo Town 7XL w miętowym kolorze i póki co jestem bardzo zadowolona. Jedyny minus – to jednak waży prawie 6kg i jest dość spore, więc przy moich gabarytach robienie zakupów z hulajnogą na ramieniu nie jest wcale takie proste i przyjemne. Ale wiadomo, że po większe zakupy jeżdżę autem, a hulajnoga ma mi służyć tylko do docierania na te ekspresowe. W wielu miejscach nawet nie muszę jej składać i nosić, tylko mogę ją prowadzić.