Uwielbiam robić sobie urlop na początku września. Abstrahując od tego, że poza szczytem sezonu jest luźniej, taniej i mniej upalnie, to dla mnie prywatnie jest to też taki fajny “separator” pomiędzy spokojnym okresem wakacyjnym, a intensywniejszą jesienią.
Dlatego po powrocie z urlopu lubię planować. Choć rok temu po raz kolejny przekonałam się, że robienie planów i mówienie o nich jest ryzykowne. Naobiecywałam Wam wtedy co tu się nie będzie działo, a potem problemy zdrowotne i wyjęty z życia październik i kawałek listopada spowodowały, że na wiele rzeczy nie miałam po prostu siły. W tym roku takich problemów zdrowotnych nie przewiduję, więc zaryzykuję i opowiem Wam, czego możecie się u mnie spodziewać w najbliższych tygodniach i miesiącach.
Prywatnie
Najbliższe dni i tygodnie upłyną mi na powracaniu do mojej rutyny. Niestety podczas wyjazdów nie jestem w stanie odżywiać się i funkcjonować tak, jak na co dzień. Częściej sięgam po jakieś niezdrowe rzeczy, mój codzienny jadłospis jest daleki od ideału. Nie ma też mojej standardowej aktywności fizycznej, ale na szczęście zastępują ją inne rzeczy – dużo chodzenia, pływanie, wiosłowanie na SUPie.
Jesienią będzie rządzić joga, taniec i energiczne spacery lub slow jogging z psem. W tym roku na pewno będzie więcej biegania, bo już w chłodniejsze, letnie dni przetestowałam to z Emi i wiem, że jest do tego idealną towarzyszką. Postaram się też więcej wskakiwać w domu na chustę – to też latem kuleje, bo jest po prostu za gorąco.
Czuję, że wraca mi też wena do gotowania. Bardzo mnie to cieszy, bo to ostatni moment, kiedy można jeszcze wykorzystać typowo letnie, świeże produkty. Mam nadzieję, że kulinarne eksperymenty zaowocują jakimiś nowymi przepisami dla Was.
Prywatnie czeka mnie też duże wyzwanie w postaci pracy nad psami. Proces adaptacji i oswajania Emi mamy już w dużej mierze za sobą. W międzyczasie powychodziły różne jej problemy behawioralne i teraz czas nad nimi popracować. Inaczej rzecz się ma w przypadku Luny – ta różnego rodzaju problemy miała zawsze, ale ostatnio bardzo się one uwydatniły. Mam jednak odpowiednie narzędzia (świetna książka “Słuchając psa”), aby zacząć nad tym wszystkim pracować. Wiem tylko, że z dwoma psami treningi będą o wiele trudniejsze, niż z jednym. No nic, nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale może jakoś to ogarniemy.
Blog
Być może już widzicie, że blog przechodzi właśnie zmianę szablonu. Nie jest jeszcze doskonały, dopiero po powrocie miałam możliwość, aby do tego usiąść i zgłosić pierwsze poprawki… Mam nadzieję, że ostateczny efekt będzie nie tylko atrakcyjny wizualnie, ale przede wszystkim funkcjonalny.
Jeśli chodzi o posty, to w przeciwieństwie do zeszłego roku, nie zasypię Was treściami z podróży. Tegoroczne “przystanki” na trasie do Chorwacji były trochę inne, więc myślę, że opiszę je bardziej w formie pamiętnikowej (z przemyceniem informacji praktycznych i geograficznych o danym miejscu). Jestem bardzo ciekawa, czy taka forma przypadnie Wam do gustu. Kilka osób prosiło o kosztowe podsumowanie tegorocznej podróży, więc może i to uda mi się przygotować. Na dniach opublikuję też wreszcie post o Varennie.
A poza podróżami – w najbliższym czasie możecie spodziewać się wpisu, który może okazać się kijem włożonym w mrowisko. Kiedy ostatnio na prośbę jednej z Was udostępniłam na IG filmik Uli Pedantuli o pytaniach o ciążę i podzieliłam się swoją opinią na ten temat, dostałam masę wiadomości, które mocno dały mi do myślenia. Niektóre z nich przekonały mnie, że warto jednak przerwać swoje milczenie w tym temacie. Wiem, czym ryzykuję, ale… Cóż, chyba trzeba wypowiedzieć się raz, a porządnie ;).
Chodzi mi po głowie też kilka innych wpisów typowo światopoglądowych. Zawsze mam opory przed publikacją takowych, bo czy one coś wnoszą, poza tym, że się lepiej poznajemy? No i czy warto je publikować, skoro przedstawienie jakiegokolwiek swojego światopoglądu często jest odbierane jako wywyższanie się, choć niczego takiego nie mam na celu? Myślę, że jak ktoś z Was jest ze mną dłużej, ten na pewno wie, że jestem bardzo tolerancyjna wobec innych stylów życia czy poglądów, dlatego takie zarzuty uważam za niesprawiedliwe. Zobaczę, jak zostanie zrozumiany i przyjęty ten post o bezdzietności i na tej podstawie podejmę decyzję. Choć oczywiście już teraz zachęcam Was do napisania, czy czytalibyście takie wpisy.
YouTube
W najbliższym czasie spodziewajcie się przede wszystkim zaległych vlogów z podróży. Na razie są dwa:
Może we wrześniu uda mi się nagrać też kolejny test sprzętu. Od kilku miesięcy u mnie na tapecie walka z sierścią, więc będzie to kolejny odkurzacz. Bardzo chciałam wyeliminować z naszego domu standardowy odkurzacz i teraz wreszcie będzie to możliwe, bo do Mańka dołączył odkurzacz pionowy, który zagląda tam, gdzie Maniek nie daje rady i zajmuje tak mało miejsca, że praktycznie nie muszę go rozkładać i składać.
Nagram też obiecany test szczotki prostującej z Lidla.
Instagram, a raczej Insta Stories, to wciąż moje ulubione medium społecznościowe i to tam koncentruje się moja codzienna działalność. Opowiadałam Wam ostatnio o moich dylematach związanych z poruszaniem trudnych tematów. Wspomniałam, że to się nie opłaca, co niektórzy odebrali bardzo dosłownie, że przekłada się to na mniejsze dochody. Pośrednio być może tak będzie, ale teraz tego nie odczuwam, bo i tak mam bardzo mało współprac typowo na Instagramie. Bardziej chodziło mi o to, że kiedy przez trudne tematy spadają zasięgi, tracą na tym wszystkie moje treści, a nie tylko te “kłopotliwe”. A umówmy się – po to się coś tworzy, żeby docierać z tym do ludzi, więc spadki zasięgów smucą. Algorytm IG jest niedoskonały, jeśli ktoś wyłącza moje stories na pogadankach, których nie lubi (do czego ma prawo i nie mam o to pretensji), całe moje konto spadnie mu niżej w priorytetach. Więc jeśli zaobserwował mój profil dla inspiracji żywieniowych, czy innego rodzaju rekomendacji, to te też Instagram zepchnie mu na dalszy plan. I tylko nad tym trochę ubolewam.
Niemniej jednak – nie wyobrażam sobie, aby narzucić sobie ograniczenie w postaci braku możliwości poruszania jakichś tematów. Takie założenie bardzo szybko zaczęłoby mnie uwierać. Chcę, aby mój Instagram był różnorodny, tak, jak do tej pory. Sama takie konta najchętniej obserwuję i takich treści szukam u innych. Inna sprawa, że dostaję od Was sporo wiadomości, że poruszenie jakiegoś tematu otworzyło komuś oczy, dało do myślenia itp. I to jest powód, dla którego warto to robić. Nawet jeśli na 100 takich wiadomości przypadnie 1 z pretensjami, że ktoś ma dość “narzekania”. Oczywiście nie będzie tak, że trudne tematy zdominują mój Instagram – do tej pory tak nie było i to się nie zmieni.