To był świetny tydzień, udało mi się załatwić sporo spraw (m.in. upolować wreszcie półki na ramki w Ikei) i być w kilku fajnych miejscach. Poza tym znalazł się czas zarówno na pracę jak i na życie towarzyskie i rodzinne. Na coś jednak tego czasu nie wystarczyło. No właśnie…
Kiedy zafunduję sobie przerwę w bieganiu, jakiejś nauce czy innej tego typu regularnej czynności, później trudno mi do tego wrócić. Nie sądziłam, że to samo może dotyczyć prowadzenia bloga. Przyznaję, że ten tydzień totalnie wybił mnie z blogowego rytmu i to miejsce zeszło na dalszy plan. Powrót do regularnego dodawania wpisów będzie wymagał ode mnie odrobiny wysiłku, tym bardziej, że ten tydzień też zapowiada się bardzo intensywnie (i zacznie się dla mnie jutro o naprawdę nieludzkiej porze ;)).
Fotki niestety głównie z telefonu, bo nie zawsze miałam przy sobie aparat. Ostatnio notorycznie o nim zapominam, a jak już go wezmę, to na miejscu okazuje się, że karta została w domu (@#$%^%$#$%^).
Pogoda w tym tygodniu była niesamowita! Nie pamiętam, czy kiedykolwiek w październiku chodziłam tak ubrana…
W takich pięknych okolicznościach przyrody pracowałam w czwartek. I nawet nie pogryzły mnie pszczoły 😉 a strasznie się boję tych owadów.
Za to obsiadły mnie psy 😉
Piękna pogoda może być też utrudnieniem. To okrutne, że przed kamerą nie można występować w okularach przeciwsłonecznych. Na materiale pewnie nie będę miała oczu i będę skwaszona, a wtedy zamorduję mojego operatora.
Udało mi się w tym tygodniu nawet wpaść na herbatkę do Lucusia i Pankota
I spotkać z moim chyba ulubionym męskim blogerem 😉 wybaczcie, że nie zrobiłam mu zdjęcia 😉
Konstancin Jeziorna, jeden z moich ulubionych kierunków rowerowych wycieczek. Nasze podwarszawskie uzdrowisko, miejsce gdzie można pooddychać zdrowym powietrzem z tężni i odpocząć wśród zieleni.
Kolor błękitny toleruję tylko na niebie 😉
Naprawdę nie sądziłam, że w tym roku zaliczę jeszcze takie wylegiwanie się na kocyku…
Wiewióry 🙂
Ta druga próbowała się przed nami schować i udawała, że jest gałęzią 😉
I na koniec dwie fajne inicjatywy – przystanek książka, czyli samoobsługowa mini wypożyczalnia książek… I automat z karmą dla kaczek 🙂 super sprawa bo akurat chleb za bardzo tym ptakom nie służy.
Linków w tym tygodniu nie będzie, bo mam duże zaległości w Internecie i na blogach. Łapcie więc te kilkanaście fotek, a ja lecę dalej… Udanego wieczoru!