Dzisiejszy post jest nawiązaniem do drugich urodzin bloga, które miały miejsce gdzieś pod koniec stycznia i które szczerze mówiąc przegapiłam. Blog nie ma dokładnej daty narodzin, zaniedbałam to jako jego matka 😉
Ale te około-urodziny to dobra okazja aby opowiedzieć Wam trochę o moich przemyśleniach na temat tego miejsca. Nie da się ukryć, że jest ono dla mnie bardzo ważne, ale w moich priorytetach jest gdzieś na dalszym miejscu, przez co nie rozwijało się do tej pory tak, jak bym tego chciała. Od pewnego czasu zastanawiam się jak to zmienić i kiełkują w mojej głowie pewne plany, które bardzo chciałabym wprowadzić w życie.
Zacznijmy jednak może od zmian, które już zaszły. Jak widzicie – jest to szablon bloga. Stary przez bardzo długi czas mi nie przeszkadzał, ale w pewnym momencie sama zauważyłam, że zaczynam mocno odstawać od reszty. Zaczęłam nawet szukać dla siebie jakiegoś gotowca, ale nic nie urzekło mnie na tyle aby zrobić rewolucję. Ostatecznie do zmiany przekonała mnie Elwira i jestem jej za to bardzo wdzięczna! Elwira otrzymała ode mnie właściwie tylko dwie wskazówki odnośnie wyglądu nowego motywu – chciałam aby był minimalistyczny i nie chciałam rozstawać się z różem. Powiedziałam niby bardzo niewiele, ale chyba trafiłam z tym ziarnem informacji na bardzo podatny grunt, bo już pierwszy zaproponowany przez Elwirę projekt to było TO. Totalna prostota i moje ulubione połączenie kolorystyczne… Mam nadzieję, że spodoba Wam się tak bardzo jak mnie. A Elwirze baaaardzo dziękuję za tę blogową rewolucję :).
A teraz czas na rachunek sumienia. Przyznaję – ostatnio strasznie rozleniwiłam się pod względem blogowym. Nie miałam weny do robienia zdjęć, nie dbałam o odpowiednią oprawę graficzną postów, nie mogłam zebrać się do napisania kilku bardziej pracochłonnych wpisów. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że pod względem kreatywnym koncentruję się teraz na ZdrowoManii, którą też traktuję jak część bloga. Na efekt w postaci tych dwóch 10 minutowych odcinków pracuję przez cały miesiąc. Oczywiście nie non stop, ale ZM nie jest moim jedynym projektem zawodowym. Nie mogę jednak pozbyć się wyrzutów sumienia spowodowanych moim ostatnim stosunkiem do bloga. Na początku tego roku otrzymałam kilka rewelacyjnych kopów motywacyjnych… Jednym z nich było oczywiście znalezienie się wśród nadziei blogosfery w rankingu Tomka (vel Jasona Hunta ex Kominka). Mam do tego dystans, ale nie da się ukryć, że jest to dla blogera spore wyróżnienie. Szczególnie, że znalazłam się tam wśród innych świetnych blogów, które sama podziwiam. Przyznam, że wtedy zrobiło mi się trochę wstyd, że zaniedbuję to miejsce… Kopem motywacyjnym jest dla mnie też przyrost czytelników i oczywiście maile od Was. Nie ma lepszej nagrody za pracę nad blogiem niż maile i komentarze od czytelników. Tylko znowu – czasami budzą one moje wyrzuty sumienia, bo cały czas uważam, że mogłabym robić jeszcze więcej. I jeszcze lepiej! Muszę tylko wprowadzić w życie wszystkie swoje (skrupulatnie zapisywane) plany.
Nie chcę Wam teraz obiecywać nie wiadomo jakich rewolucji… Ale nowy wygląd bloga to dla mnie trochę jak nowy początek i olbrzymia motywacja do cięższej pracy nad tym miejscem. Zaczęłam dziś od pobudki przed 7 rano i szybkiej sesji zdjęciowej do poniedziałków freelancera. Przede mną jeszcze duuużo pracy z podmianą starych, za małych zdjęć, z porządkowaniem tagów i kategorii, dostosowywaniem widgetów itp. Cóż… “It’s time to work a little harder” 🙂
Dajcie znać jak Wam się podobają zmiany 🙂 a jeśli komuś się nie podobają to mam złą wiadomość – są nieodwołalne. Ale przyzwyczaicie się ;).