Jednym z moich planów na tegoroczną majówkę było rozpoczęcie biegania. Niestety pogoda do tego nie zachęcała, aż do dzisiaj… Obudziłam się wcześnie, na spacerze z psem wybadałam, że jest piękna pogoda. Uznałam, że niedzielny poranek, jeszcze przed godziną 8 to świetna pora na pierwszy trening, bo raz że nie ma tak dużo ludzi, a dwa, że rano i powietrze jest czystsze.
Jako że to blog z założenia przedstawiający moje osobiste odczucia związane ze zdrowym stylem życia, pozwolę sobie tu na wpis o bieganiu z perspektywy pozbawionego kondycji laika. Być może wywołam uśmiech na twarzy doświadczonych biegaczy, ale cóż, nie każdy musi być maratończykiem ;).
Samopoczucie przed
Tak naprawdę to miałam sporo obaw, bo zawsze uważałam, że biegać nie cierpię.
Uznałam jednak, że nie mogę mówić o nienawiści do biegania bez dania mu kolejnej szansy. Tak, po części uległam modzie, przyznaję się. Ta moda przekonała mnie do tego, że skoro tyle osób może biegać, to ja też powinnam spróbować. W końcu to sport ogólnodostępny, wystarczą dobre buty i można startować, o dowolnej porze dnia lub nocy.
Plan treningowy
Tu muszę podkreślić, że moja kondycja jest fa-tal-na. Jestem zdyszana po wejściu na 2 piętro czy podbiegnięciu do autobusu. Jakby nie było – przez wiele lat byłam strasznym leniem jeśli chodzi o aktywność fizyczną, a nawet kiedy we wrześniu zaczęłam tańczyć – oczywiście nie wpłynęło to na moją kondycję.
Znalazłam plan treningowy dla rozpoczynających bieganie i bardzo mi on podpasował, wydawał się dziecinnie prosty. 5 minut marszu przeplatane 1 minutą biegu? Nawet dla człowieka powątpiewającego we własną kondycję wydawało się to banalne. Ruszyłam więc 😉
Strój
Założyłam moje nowe, do dziś nie rozdziewiczone adidasy do biegania (bardzo wygodne!), do nich skarpetki typu “multisport”, leginsy, zwykłą bokserkę i na to bluzę. Aha no i co ważne – dwa staniki 😉 taki dobrze dobrany przez brafiterkę, a dodatkowo jeszcze sportowy, który nie trzyma jakoś super, ale w połączeniu z tym zwykłym świetnie się sprawdził. To nie jest najlepsza kombinacja (pod względem wygody), ale mam spory biust, a nie spotkałam jeszcze biustonosza sportowego z obwodem 65-70 i miseczką większą niż D. Jeśli znacie miejsca w Warszawie, gdzie wybór biustonoszy do biegania jest większy, to będę wdzięczna za podzielenie się namiarami.
Samopoczucie w trakcie
W sumie to już sam marsz okazał się trochę męczący, bo mimo że wiosną i latem zazwyczaj chodzę całkiem sporo, to jednak robię to w zupełnie innym tempie. Przeplatanie marszu z biegiem, tak jak było to w planie, okazało się dla mnie męczące, ale jednak bez większego problemu wykonalne.
Samopoczucie po
Fizyczne zmęczenie szybko zniknęło i poczułam się świetnie. Po południu zaczęłam mieć zakwasy w pośladkach (oh yeah, podoba mi się to!) i czuję, że jutro będzie ciężki dzień ;). Zgodnie z założeniami planu treningowego następny raz zaplanowałam na wtorek. Jestem bardzo ciekawa, czy moja kondycja poprawi się tak, jak tam obiecują 😉 że po 10 tygodniach będę mogła biec bez przerwy przez pół godziny!? To niemożliwe, ale chętnie sprawdzę jak bardzo mnie to nie dotyczy ;).
Można powiedzieć, że rozpoczęłam dziś swoje “joggingowe wyzwanie”. Trzymajcie za mnie kciuki a za jakiś czas dam znać, jakie postępy robi moja kondycja ;).