Ten ważny dzień, kiedy słowo “przyszłej” zniknie z tytułu cyklu, zbliża się wielkimi krokami… 😉 Już za niecały tydzień będę obolałą aparatką. W weekend muszę przeszukać blogi kulinarne pod kątem zup o konsystencji kremu ;).
Powoli dobiega końca cały ten proces przygotowań… Cieszę się, bo już mam dość ;). Chociaż – muszę to zaznaczyć – to wszystko naprawdę nie było tak straszne jak początkowo mi się wydawało, że będzie. Odwlekałam w nieskończoność coś, co spokojnie mogłam załatwić w 2-3 tygodnie.
Nawet nie wiecie jakim wyzwaniem dla mnie było zrobienie tego zdjęcia. Od wielu lat nie uśmiecham się szeroko do zdjęć, jeśli takie fotki w kolekcji posiadam, to zostały one zrobione przez przypadek i nie były pozowane. Teraz chciałam zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie “przed” i było to dla mnie bardzo trudne. Taki uśmiech do zdjęć jest dla mnie zupełnie nienaturalny. I jeszcze miałam dzisiaj totalny bad-hair-day. No nic, może fotkę do rodzinnego albumu zrobię sobie jeszcze w przyszłym tygodniu 😉 może ktoś mi ją zrobi i mnie rozśmieszy 😉
Z myślą o osobach, które cały ten proces i zakładanie aparatu mają jeszcze przed sobą, napiszę o tym co trzeba zrobić zanim usiądziemy na fotelu ortodontycznym w celu zadrutowania się. Po wstępnej konsultacji u ortodonty trzeba bowiem zrobić kilka ważnych rzeczy.
1. Wyleczyć wszystkie zęby, powymieniać niektóre stare plomby – to chyba jasne, trzeba zminimalizować ryzyko, że w trakcie leczenia ortodontycznego coś będzie nam się działo z zębami. Jeśli jednak coś się wydarzy – nie będzie tragedii, tylko przed wizytą u stomatologa będziemy musieli poprosić ortodontę o “uwolnienie” zęba, który ma być leczony.
2. Czasami trzeba jakiś ząb usunąć. Najczęściej jest to czwórka. Nie zawsze jest to konieczne, mnie ortodontka powiedziała, że jestem na granicy “usuwać/nie usuwać”. Zasugerowała jednak, abym tego nie robiła – spróbujemy tego uniknąć.
3. Pantomogram, wyciski i tele RTG (rentgen boczny) – czyli wszystko to, co musimy zrobić u ortodonty, co pomoże lekarzowi ustalić plan leczenia. Pantomogram i tele to zabiegi trwające dosłownie chwilę (jak wygląda wykonanie pantomogramu można zobaczyć np. tu), natomiast wyciski wspominam nieco gorzej – wciskanie do jamy ustnej tych foremek z plastyczną masą nie było zbyt przyjemne ;).
Jeśli chodzi o cenę – w moim gabinecie każdy z tych zabiegów kosztował 100 zł.
4. Czyszczenie zębów – piaskowanie i scaling, czyli usuwanie kamienia nazębnego. To i tak trzeba wykonywać raz na jakiś czas, a przed założeniem aparatu obowiązkowo. Nie jestem fanką tych zabiegów, ale nie zajmują one wiele czasu i nie są zbyt bolesne, więc da się je przeżyć 😉
5. Separacja zębów, na które nakładane będą pierścienie. To takie małe gumeczki, które mają za zadanie przygotować nasze trzonowce do noszenia aparatu, bo to właśnie na nich będzie się opierała cała konstrukcja. Przez ok. tydzień przed założeniem aparatu gumki pracują rozpychając przestrzenie międzyzębowe. Nie u wszystkich ten zabieg jest konieczny. Gumki rozpychają zęby, więc musimy być przygotowani na to, że już zaczną się problemy z rozgryzaniem pokarmu. U mnie właściwie już na tym etapie konieczne było przejście na dietę płynną. A niektóre rzeczy starałam się rozgryzać siekaczami ;). Zęby podczas noszenia gumek bolały tylko podczas jedzenia, normalnie dyskomfort nie był odczuwalny.
Ufff… To wszystko już za mną 🙂 Czekam więc na środę. Najprawdopodobniej na początku będę miała zakładany tylko górny łuk, a po 2 miesiącach dołożymy aparat ortodontyczny na dół. To by nawet było spoko.
To trzymajcie za mnie kciuki, a ex-aparatki proszę o porady JAK JEŚĆ przez te pierwsze dni 🙂