Ogłaszam start nowego cyklu na blogu 🙂 przymierzam się do niego od dawna, aż w końcu nadszedł ten moment, kiedy dojrzałam do napisania otwierającego go wpisu ;). .
Logistyka zdrowego odżywiania – co się pod tym kryje? Tak naprawdę mnóstwo rzeczy – robienie zakupów, przygotowywanie posiłków, konkretne, sprawdzone produkty spożywcze i proste przepisy. To jest coś, nad czym ja pracuję od ponad 2 lat. Na początku miałam ogromny problem z nieprzemyślanymi zakupami, co kończyło się wyrzucaniem jedzenia albo wpraszaniem się na ostatnią chwilę na obiad do mamy, bo po otwarciu lodówki okazywało się, że nic w niej nie ma. Nadal nie jest pod tym względem idealnie, a do mamy też zdarza mi się wpraszać ;)… Ale problem ten ma zdecydowanie mniejszą skalę niż kiedyś.
I tu jak zwykle zaznaczę, że to co opisuję to wyłącznie moje spostrzeżenia, które niekoniecznie muszą się sprawdzić u innych. Nie chodzi mi tu o wymądrzanie się i przedstawianie jedynych słusznych rozwiązań, a tylko o inspirowanie, może komuś moje doświadczenia pomogą w ogarnięciu swojej domowej logistyki. A może to tylko ja jestem taka nieogarnięta, że odnalezienie się w tym zajęło mi 2 lata?
Ok, to tyle słowem wstępu, na końcu zdradzę o czym jeszcze będę pisać w tej serii, a teraz przechodzimy do tematu dzisiejszego wpisu czyli ZAKUPÓW.
Jak było?
Kiedyś mieliśmy w zwyczaju robić ogromne zapasy jedzenia, bo chciałam aby na wszelki wypadek wszystko było w domu. Jeździliśmy mniej więcej raz na 2 tygodnie do supermarketu i kupowaliśmy tam wszystko, w tym również owoce i warzywa. Efekt oczywiście był taki, że w drugim tygodniu połowa warzyw i owoców nie nadawała się do jedzenia. Do dziś mam też zapasy takich rzeczy jak makaron do cannelloni czy jakaś kasza, z którą nie mam pojęcia co zrobić i na którą w ogóle nie mam ochoty. Kiedyś kupowaliśmy też mleko w kartonach, które miało długi termin przydatności. Nie był to najlepszy wybór, bo mleko UHT jest najmocniej przetworzone i w zasadzie zupełnie bezwartościowe.
To akurat jakieś zdjęcie sprzed roku, teraz mój koszyk wygląda zazwyczaj nieco inaczej 😉 np. nie kupuję już gotowych mieszanek zup, ale o tym innym razem 😉
Jak jest teraz?
Lepiej. Od jakiegoś czasu działamy według innego schematu, który całkiem nieźle się sprawdza.
Zakupy spożywcze w supermarkecie – mniej więcej raz na 2 tygodnie
Podczas takich zakupów kupujemy rzeczy, których nie opłaca się kupować w osiedlowych sklepach, a które mogą postać w domu dłużej. Przykładowo: mąka, ryż, kasza gryczana, makaron, przyprawy, cebula, mrożonki, drób (który jest porcjowany i mrożony) itp. Najpierw oczywiście robimy przegląd szafek i lodówki aby sprawdzić czego brakuje. Do tych zakupów zalicza się też nabiał – jest wiele rzeczy, które mają dłuższy termin przydatności, np. ser parmezan czy feta.
Zakupy owocowo-warzywne – zimą raz w tygodniu, latem prawie codziennie
To chyba największy postęp jaki udało nam się wprowadzić – oddzielenie zakupów owocowo-warzywnych od tych większych supermarketowych. Dzięki temu już prawie nic się nie marnuje, chyba że marchewki, które nie mogą się doczekać kiedy komuś będzie się chciało złożyć a potem umyć sokowirówkę 😉 – takie wpadki mamy jeszcze na koncie :(.
Latem jest więcej owoców i warzyw szybko-psujących się, dlatego kupuję je na pobliskim bazarku mniej więcej co dwa dni.
Zakupy drobne w osiedlowych sklepach – co kilka dni
Pieczywo (kupujemy taki chleb domowy na zakwasie, który jest w sklepie tylko w określone dni), wiejskie jajka, mleko (teraz kupujemy tzw. mleko świeże, poddawane procesowi mikrofiltracji/pasteryzacji, ma ono krótki termin przydatności do spożycia), nabiał z krótkim terminem ważności, szybko psujące się owoce (banany!).
Do tego dochodzi 4 kategoria zakupów, czyli te zachciankowe 😉 bo są rzeczy, których nie mamy nigdy w domu (np. ziemniaki) albo które najlepiej kupić świeże (ryba), a na które czasami nachodzi nas ochota. To nie są regularne zakupy i najczęściej wykonuje je mój chłop wracając z pracy ;). Rzeczy z tych zakupów są zjadane tego samego lub następnego dnia.
To tyle jeśli chodzi o terminarz zakupów, ale to nie koniec tematyki zakupowej. Chciałabym w kolejnych wpisach poruszyć jeszcze następujące tematy
- gdzie najlepiej robić większe zakupy i dlaczego nie są to dyskonty 😉
- co kupować aby zawsze mieć składniki na niezaplanowany, ale zdrowy obiad bez konieczności wychodzenia do sklepu
- po które produkty warto sięgnąć na półkę, bo mają lepszy skład niż konkurencja
Iiiiii… nie będę zdradzać wszystkiego ;). Mam po prostu nadzieję, że ten cykl Was zainteresuje 🙂