Nigdy nie lubiłam pić wody. Ale kiedy byłam jeszcze nastolatką, na rynek wkroczyły wody smakowe. Cóż to było za wybawienie ;). Teraz trochę mi wstyd, że byłam taka głupia, ale cóż, kto by wtedy czytał składy… A jest co czytać, tradycyjnie już w ramach cyklu “domowe odpowiedniki” prześwietlę kilka składów wód smakowych, które dostępne są w sklepach. Proszę bardzo:
woda źródlana, cukier, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, substancja konserwująca: benzoesan sodu, aromat, sok truskawkowy z zagęszczonego soku (0,1%)
naturalna woda mineralna Nałęczowianka (96%), syrop glukozowo-fruktozowy i cukier, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, naturalny aromat cytrynowy z innymi naturalnymi aromatami, naturalny aromat pomarańczowy, CO2, substancja konserwująca: sorbinian potasu, substancje słodzące: acesulfam K i sukraloza
naturalna woda mineralna, cukier, regulator kwasowości (kwas cytrynowy), naturalny aromat cytrynowy z innymi naturalnymi aromatami, substancje konserwujące (benzoesan sodu, sorbinian potasu), substancje słodzące (cyklaminian sodu, sacharynian sodu, acesulfam K, aspartam)
I tradycyjnie już powstrzymam się od komentarza, bo tu nie ma co komentować – te składy mówią wszystko.
Temat wody i tego, że nawadnianie organizmu jest niezwykle ważne szczególnie latem, przewija się we wszystkich mediach, łącznie z blogosferą. Dlatego daruję sobie wywody na ten temat. Moim celem jest jedynie namówienie każdego kto to przeczyta, aby nigdy już nie sięgał na sklepową półkę po te wstrętne gotowce, które nie mają nic wspólnego ze zdrowiem i naturą. Naturę mamy teraz na licznych straganach, a łącząc ją z wodą mineralną sami tworzymy pyszny i zdrowy napój. Przygotowanie dzbanka takiej wody zajmuje rano dosłownie 5 minut, a później pozostaje już tylko popijanie jej przez cały dzień. Wiem, że już mnóstwo osób tak robi, sama inspiruję się również Waszymi fotkami na Instagramie 🙂 niestety na sklepowe wody smakowe wciąż jest popyt, więc czuję silną potrzebę pokazywania społeczeństwu, że MOŻNA INACZEJ. Tym bardziej, że bardzo często widzę, że takimi wodami matki poją też swoje dzieci… Czy muszę mówić, że ja nawet Lunie bym ich nie dała? 😉
Ja udokumentowałam 6 propozycji smakowych, ale nie ma tutaj reguł, do wody można dodawać dowolne owoce, zioła, a nawet warzywa (ogórek zielony) 🙂. Jeśli koniecznie chcecie mieć słodki napój, można posłodzić go miodem lub ksylitolem, nie ma sensu niwelować właściwości takiej wody dodając do niej zwykły cukier. Kilka inspiracji:
Cytryna + rozmaryn
Rozmaryn przed włożeniem do wody trzeba trochę “pomiętosić” w dłoniach aby lepiej oddał swój aromat. Cytrynę dodaję w postaci wyciśniętego soku. Słodzę trochę ksylitolem, bo lubię taką typową, lekko słodką lemoniadę.
Owoce leśne
W moim przypadku to maliny i borówki, ale mogą być też jeżyny, porzeczki… Te okrągłe owoce nie oddają za bardzo smaku, więc można je trochę porozgniatać.
Melon + rozmaryn
Nie wymaga komentarza 😉
Nektarynka
Gruszka + melisa
Melisa ma delikatnie cytrynowy, orzeźwiający smak, bardzo pasuje do takich napojów.
Ogórek zielony + mięta
Owoce i zioła nadają wodzie bardzo delikatny smak, ale zależy to też od ich ilości. Moimi faworytami są owoce leśne i truskawka (której nie ma na zdjęciach, bo nie kupuję już truskawek, jak dla mnie jest już po sezonie 🙁 ). A wy jakie najbardziej lubicie?