Uwielbiam wrzesień! To miesiąc, w którym budząca się już tęsknota za latem przeplata się z uczuciem ekscytacji na myśl o jesieni. Tak, tak, ekscytuje mnie jesień, bo zawsze wiąże się z jakimiś nowymi planami. Nieco zmienia się mój styl życia – mam więcej czasu na pracę, mniej rzeczy mnie rozprasza, czuję potrzebę uporządkowania swoich codziennych czynności, bardziej dbam o moje otoczenie… Na okres letni zawiesiłam też moje comiesięczne wyzwania, które w tym roku zastępują mi postanowienia noworoczne. Przyszedł jednak czas, w którym chciałabym do nich powrócić, a może tradycyjnie już ktoś do mnie dołączy?
W tym miesiącu chciałabym skoncentrować się na trzech obszarach – pracy, mieszkaniu i aktywności fizycznej, którą paradoksalnie – przez lato trochę zaniedbałam.
Praca
Pisałam wczoraj, że kiepsko u mnie z organizacją i że naprawdę bardzo bym chciała to zmienić. Nie chodzi tu już nawet o organizację czasu, a raczej o moje narzędzia pracy. Ostatnio przeczytałam ten wpis Agnieszki i muszę przyznać, że mnie zawstydziła. Ja za bardzo polegam na mojej pamięci i myślę że to już czas, abym nieco ją odciążyła. Postanowiłam uporządkować wszystko i wypracować sobie jakieś rytuały i techniki ułatwiające mi pracę.
Mam dość chaosu, na który do tej pory sobie pozwalałam. Jak tylko wypracuję jakieś skuteczne rozwiązania, na pewno napiszę o nich w poniedziałkowym cyklu.
Mieszkanie
Ach, mieszkanie… Przewinęło się ono już w jednym z tegorocznych wyzwań. W ramach mojej wiosennej mobilizacji miałam wreszcie powiesić ramki, zmienić niezbyt lubianą tapetę itp. HA HA HA. Moja ściana nad kanapą jak była goła, tak nadal taka jest. Wiosna to dla mnie jednak kiepski czas na takie rzeczy. Pisałam o tym rok temu – to właśnie jesienią włącza mi się syndrom wicia gniazda i dopiero teraz zaczynam odczuwać potrzebę zmian w moim otoczeniu. Cóż, tapety idealnej nadal szukam, ale te ramki to już serio po ponad 3 latach mieszkania tutaj muszę wreszcie powiesić. Tylko wciąż nie wiem która opcja będzie najlepsza 😉
Aktywność fizyczna
Tego lata nie było z tym najlepiej – zabrakło mi systematyczności. W wakacje nie chodzę na taniec, bo wolę aktywność na świeżym powietrzu, zresztą w sierpniu i tak mój instruktor jest na urlopie. W tym roku mocno podupadło też moje bieganie, bo mimo iż trenowałam je zimą i wiosną, to latem jakoś opadł mi cały zapał i robiłam to nieregularnie. Preferowałam jazdę na rolkach, ale tu też trudno mówić o jakiejś regularności.
Na szczęście od września wracam na taniec, a jesień to obok wiosny moja ulubiona pora roku na rolki. Powrót do regularnego biegania rozważam, ale jeśli się na to nie zdecyduję, nie będę mieć do siebie pretensji.
Podsumowując…
Mam mnóstwo energii do realizacji tych planów (które nazywam wyzwaniami, aby wejść samej sobie na ambicje), ale… wiecie co będzie najtrudniejsze? Te ramki!
A jak tam Wasze wrześniowe plany?