Czy Wam też wrzesień minął tak ekspresowo? Ogólnie czas szybko mi leci, ale w tym miesiącu stało się coś naprawdę dziwnego… Ale nie narzekam – jak część z Was wie – odliczam czas do zdjęcia aparatu, więc nie przeszkadzają mi szybko upływające dni, tygodnie i miesiące. Poza tym październik też jest super.
Nie udało mi się tak w 100% zrealizować mojego wrześniowego planu, ale i tak chciałam się z niego tutaj rozliczyć. Po kolei:
Praca – całkiem spoko poszło mi uporządkowanie sobie różnych rzeczy i wypracowanie rytuałów. Teraz muszę to tylko udoskonalić i utrzymać. W ramach tego punktu zrobiłam też trochę porządków na blogu i pozbyłam się początkowych postów, których nie udało mi się doprowadzić do porządku.
Mieszkanie – i tu jest problem. Jak wiecie (bo się chwaliłam) – wybrałam już zdjęcia do ramek, zdecydowałam się też na ich ułożenie na półkach. Niestety – sprawa utknęła w miejscu przez brak półek. Są już w mojej Ikei, ale nie mam czasu po nie jechać. Przy okazji – gdzie wywołujecie zdjęcia? Czy Empik jest ok?
Aktywność fizyczna – znowu los pokrzyżował mi plany, bo nie było dwóch moich zajęć tańca, przez co miałam ich w miesiącu mniej niż zaplanowałam. Brak czasu nie pozwolił mi też na częstą jazdę na rolkach (bo to dla mnie cała wyprawa, nie jeżdżę na nich po osiedlu), dlatego musiałam znaleźć inny sposób. Rower! Jeździłam nim wszędzie gdzie było to możliwe, zaliczyłam też kilka weekendowych wycieczek rowerowych.
Ogólnie nie jest źle, ale wyzwanie mieszkaniowe zdecydowanie przechodzi na październik. Za miesiąc pokażę zdjęcie ramek na ścianie ;). W zasadzie mam tu więcej do zrobienia niż te ramki, ale jeśli październik będzie tak ładny jak wrzesień, to znowu sprawy mieszkaniowe zejdą na dalszy plan i przejdą na listopad.
Poza tym na październik nie planuję nic szczególnego bo czeka mnie jedno duże wyzwanie zawodowe. Po raz pierwszy wystąpię w zupełnie nowej roli, będzie to wymagało ode mnie wyjścia poza moją strefę komfortu. I jeśli wszystko się uda – będzie to mój jedyny projekt zawodowy, w który Was wtajemniczę. Mam nadzieję, że będziecie kibicować :).
I to tyle w temacie wyzwań, mogłabym w tym momencie zakończyć ten wpis, ale czuję niedosyt, że jest tak krótki, więc zdradzę jeszcze kilka moich planów. W październiku muszę:
- ugotować zupę dyniową
- zrobić jesienną sesję w liściach
- iść na długi spacer po lesie z jesiennymi muffinkami i termosem herbaty
Przyznacie, że bardzo przyjemne te plany… Tak więc październik witam z radością i ekscytacją 😉 A jak tam u Was?