Dzisiejsza ZdrowoMania chyba będzie jednocześnie “przepisowym piątkiem”, bo w tym tygodniu nie dałam rady przygotować nic innego. Chyba, że jeszcze jutro mi się uda? Okaże się. Póki co jednak zapraszam Was na film z przepisem na prosty i pyszny torcik naleśnikowy:
Mam jeszcze kilka komentarzy do przepisu i parę ogłoszeń parafialnych… Zacznijmy od proporcji.
Przepis na naleśniki:
1 niewielka chochelka/ok. 0,5 szklanki mąki owsianej
1 niewielka chochelka/ok. 0,5 szklanki mąki orkiszowej
łyżka śmietany
2 jajka
szczypta soli
łyżka cukru/ksylitolu
ok. 0,5 szklanki wody – dodać więcej, jeśli ciasto będzie zbyt gęste
Naleśniki możecie oczywiście przygotować też z dowolnego, lubianego przez siebie przepisu. Ja bardzo polecam ten – jest pyszny, prosty i ekspresowy.
Pozostałe dodatki to już kwestia Waszych upodobań, ale my bardzo polecamy takie:
kilka łyżek domowej bitej śmietany
dowolny lekko posłodzony serek, np. mascarpone, ricotta lub homogenizowany (również kilka łyżek)
dżem o lekko kwaśnym smaku (np. czarna porzeczka)
zmielone orzechy włoskie
owoce sezonowe
My w filmie użyłyśmy takiego gotowego serka, który był miksem ricotty i mascarpone, ale osobiście polecam, aby taką mieszankę serów przygotować samodzielnie. Wystarczy mascarpone wymieszać z łyżeczką cukru lub jeszcze lepiej ksylitolu z dodatkiem wanilii, albo samego + dodać trochę ekstraktu waniliowego. Można też użyć jakiegoś innego serka… Nie jest to coś, co jadamy codziennie, więc można pozwolić sobie nawet na coś kalorycznego i słodzonego. To w końcu ma być tort :). Świetny kiedy zapomniało się o czyimś święcie lub nie ma się czasu (lub umiejętności) aby zrobić coś bardziej skomplikowanego :D. To też dobry pomysł na śniadanie dla jubilata lub solenizanta. To jest naprawdę przepyszne!
Teraz ogłoszenia parafialne…
Po pierwsze – zaraz na liczniku wybije 1000 subskrypcji, dlatego przygotowuję dla Was kolejny odcinek specjalny z bloopersami. Będzie w kolejną środę, zamiast zwykłego odcinka. Początkowo planowałam nagrać kulisy powstawania ZdrowoManii, tak z mojej perspektywy, w formie vloga, ale ta propozycja jakoś nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem, więc odpuściłam :).
Po drugie – dziękuję Wam za ten prawie 1000 subskrypcji, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Bardzo dziękuję też każdemu, kto przyczynił się do tej liczby polecając ZdrowoManię innym. Jednocześnie pozwalam sobie po raz kolejny poprosić Was o wsparcie – jeśli lubicie ZdrowoManię i uważacie ją za wartościową, puszczajcie ją dalej w świat, polecajcie znajomym, udostępniajcie itp. Oczywiście nienachalnie, tylko kiedy uznacie jakiś odcinek za interesujący. Nigdy nie wiadomo na jaki grunt trafi Wasze polecenie, zresztą ziarnko do ziarnka i… Zbierze się kolejny tysiąc!
Ale żeby nie było tak super hiper pozytywnie… Niedługo minie rok od kiedy produkuję ZdrowoManię, to ważna część mojego życia, ale ostatnio też źródło przykrości, a nie tylko satysfakcji. Jestem tylko człowiekiem i zwyczajnie opada mi entuzjazm kiedy patrzę jak liczby, które miały być miarą mojego sukcesu, maleją zamiast rosnąć. Ciągle ktoś mi radzi – zrób coś kontrowersyjnego, zrób materiał o dopalaczach, o oszukanych kurczakach w marketach itp. Ale to wbrew mojej wizji, chciałam aby program inspirował, a nie wybijał się na aferach. Zaczęłam natomiast tworzyć materiały dodatkowe – instruktaże, filmy z ćwiczeniami, rozszerzone wywiady… I nic. Koszty rosną, oglądalność maleje. Jak to było z tym schodzeniem ze sceny niepokonanym? No właśnie ;). Najbliższe 2 miesiące rozstrzygną wszystko i wiele zależy od Waszego wsparcia, za które z góry dziękuję (bo wiem, że ZM-ka ma swoich fanów <3).
A przy okazji – kiedy piszę te słowa jest mi strasznie przykro, bo przed chwilą musiałam usunąć pierwszy w życiu komentarz… Podkreślałam już nie raz, że nie zgodzę się na obrażanie lub nie merytoryczną krytykę moich programowych gości, szczególnie jeśli dla tych osób jest to pierwszy raz przed kamerą, a komentarz będzie z rodzaju tych nietaktownych i co najgorsze – podcinających skrzydła. Sama na początku byłam beznadziejna, doskonale wiem jak bardzo stresuje kamera i gdybym ja pod pierwszymi swoimi filmami czytała, że się nie nadaję do występowania przed kamerą itd. nigdy nie doszłabym do punktu w którym jestem. Proszę, ugryźcie się czasami w palce, a jak już chcecie skrytykować to postarajcie się aby to było taktowne i merytoryczne, albo wyślijcie mi PW, albo pojedźcie po mnie, ale nie podcinajcie skrzydeł moim gościom :(, pierwsze występy przed kamerą są naprawdę CHOLERNIE trudne i takie osoby potrzebują wsparcia i co więcej – zasługują na nie, chociażby dlatego, że się odważyły i wyszły poza swoją strefę komfortu. Czy proszę o wiele? Z przykrością będę takie komentarze usuwać.
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko i w celu uczczenia tego tysiąca… Częstujcie się pysznym torcikiem :)!