Miałam plan. Wiedziałam, że jest on dość ambitny, ale nie myślałam, że aż tak. Myślałam, że to mnie to wszystko przerośnie, że nie będę w stanie się przełamać, że jednak odpuszczę… Ale kurczę, zależy mi aby program nie powstawał cały czas według tego samego schematu i żeby czasem tchnąć w niego jakiś powiew świeżości. Wymarzyłam więc sobie sondę uliczną. Ale zaraz, zaraz zacznijmy od tematu odcinka… Ten (męski stosunek do zdrowego stylu życia) wymyśliłam na samym początku choroby, więc mogłam nie być do końca trzeźwa na umyśle. Ale pomysł się zrodził i od razu przystąpiłam do realizacji. Nie chciałam aby była to sztywna rozmowa z lekarzem, stwierdziłam że lepiej podejść do tematu od takiej bardziej lajfstajlowej strony. Stąd zaproszenie Tomka, autora bloga lifestylowego dla mężczyzn, który traktuje m.in. o zdrowym stylu życia. No ale żeby było o czym gadać, trzeba zobrazować problem… No i tu zrodził się mój naiwny pomysł na sondę.
Wczoraj o godzinie 11tej punktualnie stawiłam się na warszawskim Placu Zamkowym i wbrew towarzyszącemu mi poczuciu zażenowania (no nie oszukujmy się, nie mam w zwyczaju zaczepiać ludzi na ulicy, nie jest to dla mnie chleb powszedni i zupełnie bezstresowa sytuacja) przystąpiłam do poszukiwania ankietowanych. Dodam, że płci męskiej. Nie było to łatwe bo 90% ludzi na Starówce stanowili obcokrajowcy. Dlaczego wybrałam Stare Miasto? Bo jest tam dużo ludzi i większość z nich się nie spieszy. Robią fotki, podziwiają, delektują się klimatem… No i miałam tam przekrój mieszkańców całej Polski a nie tylko Warszawy. Miało być fajnie :). Przygotowałam tylko 3 proste i szybkie pytania. Nie uważam też aby były one zbyt intymne, nie pytałam przecież o stan zdrowia, tylko zupełnie naturalne czynności życiowe.
- Co najczęściej je pan na śniadanie – to miało dać pogląd na sposób odżywiania.
- Czy jest jakiś sport/aktywność fizyczna, którą uprawia pan regularnie.
- Kiedy ostatnio robił pan rutynowe badania kontrolne, np. morfologię krwi.
Szybko uświadomiłam sobie, że nikt nie będzie chciał mi odpowiedzieć przed kamerą. Bo tak jakby… Nie było czym się chwalić? “To zrozumiałe, nic straconego – pomyślałam – przeprowadzę ankietę na papierze i po prostu o niej opowiem. Nie będzie fajnego urozmaicenia odcinka, ale przynajmniej będzie coś, na czym oprę wywiad z Tomkiem”. Cóż, w wywiadzie musiałam jednak iść na żywioł.
Początkowo kiedy do kogoś podchodziłam nawet nie było tak źle, nikt nie rzucił hasłem “nie mam czasu” nie zaszczycając mnie nawet swoim spojrzeniem. Problem zaczynał się kiedy tłumaczyłam, że realizuję odcinek o męskim podejściu do zdrowego stylu życia i chciałabym zadać 3 króciutkie pytania które poruszają kwestię dbania o zdrowie. Wtedy z ust panów padało krótkie “o nieeee” albo “nie, ja się spieszę” i zaczynali się wycofywać. Czy muszę mówić, że przez cały czas mojego krążenia po placu niektóre z tych osób stały w miejscu i rozglądały się dookoła siebie w poszukiwaniu ładnych detali na kamienicach? Tylko jeden dał się przekonać, ale powoływać się na 1 wypowiedź to przecież żenujące… Odpowiedź ta nie była też zbyt optymistyczna, pan nie pamięta kiedy ostatnio robił jakieś badania, na śniadanie jada najczęściej kanapki z wędliną, a sport… “Chodzenie”.
Osobiście dostrzegam, że faceci największy problem mają z chodzeniem do lekarza. Mój niby dba o zdrowie, ale o wizycie u dermatologa i kontroli znamion nie chce słyszeć. Wczoraj w rozmowie “off the record” Tomek też żartobliwie powiedział, że faceci idą do lekarza wtedy kiedy umierają albo kiedy trzeba ich wnosić na noszach. Coś w tym jest ;).
Napisaliście mi wczoraj na Fb, że trzeba było zrobić ankietę w sieci. Otóż nie. Sieć i ulica to dwa różne światy, po raz kolejny się o tym przekonuję. W internecie wydaje mi się, że 90% społeczeństwa wie co to zdrowy styl życia i mniej lub bardziej dynamicznie wdraża go w swoje życie. A potem wychodzę z domu i widzę u rodziców ten cholerny syrop 0,001% jakiegoś owocu, albo idę do supermarketu i widzę koszyki pełne Danio i parówek. O, albo wpadam na pomysł zrobienia ankiety ulicznej i ponoszę klęskę :D. No, tak więc… Sporo jest jeszcze do zrobienia w tym temacie, ale do pewnej grupy społeczeństwa może dotrzeć chyba tylko telewizja. Tej jednak trudno w tej kwestii zaufać, skoro puszcza reklamy, które przedstawiają pewne wątpliwej jakości produkty jako idealną przekąskę czy składnik zdrowego śniadania. Nie mam TV, ale ilekroć jestem u mamy lub nieformalnej teściowej, widzę że nic w tej kwestii się nie zmienia.
Z jednej strony co mnie obchodzą obcy ludzie, świata nie zbawię… Z drugiej strony buntuję się przeciwko temu czym karmią nas koncerny spożywcze i chcę aby ludzie dokonywali mądrych wyborów… Nie akceptuję robienia biznesu kosztem zdrowia ludzi.
No dobra, bo trochę odbiegłam od tematu odcinka :D. Drogie panie! Obejrzyjcie ten odcinek mimo że teoretycznie nie jest on skierowany do Was. Rozejrzyjcie się w swoim otoczeniu – jak żyją Wasi faceci, bracia, ojcowie? Może potrzebują inspiracji lub motywacji aby coś zmienić? Czasami wystarczy jedno nasze zdanie aby w ich głowach coś przeskoczyło na właściwe tory. Podam przykład mojego taty, który prowadzi totalnie anty-zdrowy styl życia i aż się bałam, że jak coś zmusi go do robienia badań, to otworzy się puszka Pandory i zaczną się poważne problemy… Serce mi prawie stanęło kiedy spotkałam go w przychodni z plikiem skierowań na badania od lekarza internisty. Okazało się jednak, że niektóre wyniki ma lepsze ode mnie 😀 taaak, ponad 100kg facet na tłustej diecie ma cholesterol niższy od dbającej o zdrowie kobiety <50kg. Pochwaliłam go za jedzenie pewnego magicznego produktu dzięki któremu prawdopodobnie ma takie wyniki (o tym produkcie musi powstać osobny post) i nagle stał się cud. Tata zaczął zwracać uwagę na to co je. Ostatnio zauważyłam, że celowo przy mnie wszedł na wagę i niby mimochodem zauważył, że spadło mu kilka kg (obserwując przy tym moją reakcję). Chwalę więc i wierzę, że on tego potrzebuje. Nie karcenia go za kolejną jajecznicę na boczku, tylko pochwały za zrobienie sobie do pracy sałatki. Na każdego można znaleźć sposób a jeśli faceci sami nie potrafią o siebie odpowiednio zadbać to musimy im w tym pomóc.
O Tai Chi nie będę się rozgadywać, bo to nie jest moja bajka. Na takie aktywności oczywiście też musi się znaleźć miejsce w ZdrowoManii, bo nigdy nie wiadomo co kogo zainspiruje. Ja ogólnie nie przepadam za sportami walki i tym podobnymi, a Tai Chi trochę na tym się opiera. Jestem ciekawa czy kiedyś próbowaliście i czy przypadło Wam to do gustu :). Gdyby ktoś był zainteresowany to szkołę prowadzoną przez mojego gościa odcinka znajdzie tutaj.
Wybaczcie długość tego posta, ale nie dodawałam tu nic przez prawie tydzień, to musiałam sobie ulżyć ;).