Czy jest tu ktoś, kto wraz z nadejściem nowego roku postanowił sobie “będę żyć zdrowiej”? Myślę, że znalazłaby się niejedna taka osoba, ale cykl, który zapowiadam tym postem kieruję nie tylko do osób “początkujących”. Nowy rok to kolejna czysta kartka do zapisania. To nowa energia, nowe nadzieje i plany. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie pewien blogowy “projekt” związany ze zdrowym stylem życia i z motywacją…
Tak konkretnie to myślę o tym od około roku, kiedy to jedno z wydawnictw odezwało się do mnie z propozycją wydania książki, której miałabym być autorką. Śmieszna sprawa, nigdy nie miałam takich planów i ambicji… I nadal nie mam, bo mieliśmy z wydawnictwem inną wizję tego przedsięwzięcia. Jednak cała ta sytuacja okazała się inspirująca i przyszedł mi do głowy pewien pomysł na cykl wpisów na blogu. Uznałam, że styczeń to idealny moment na wdrożenie tego w życie. Wpisy będą pojawiać się codziennie (poza weekendami) i złożą się w jedną całość: cykl inspiracji jak w bardzo prosty sposób żyć zdrowiej i lepiej. To dobra okazja aby pewne sprawy uporządkować i żeby poruszyć na blogu kwestie, które wydawały mi się zbyt oczywiste. Kiedy wizualizuję sobie te wszystkie posty jako jedną całość, wszystko mi się lepiej układa w głowie i ma większy sens.
Najpierw jednak wyjaśnijmy sobie coś, co moim zdaniem powinno być oczywiste, a jednak jak się ostatnio przekonałam – oczywiste nie jest. Mój blog jest zbiorem moich subiektywnych odczuć i doświadczeń związanych ze zdrowym stylem życia. Moim. Opowiadam Wam o moich ulubionych aktywnościach fizycznych, prezentuję moje ulubione potrawy, dzielę się stosowanymi przeze mnie patentami z zakresu logistyki zdrowego odżywiania, opowiadam o moich przygodach ze służbą zdrowia, o problemach z jakimi ja się borykam. Czasami na podstawie zdobytych z różnych źródeł informacji podpowiadam dlaczego warto jeść jakieś produkty, a w ramach ZdrowoManii zapraszam gości, którzy dzielą się swoją wiedzą z różnych zakresów. Będę z dużym przekonaniem namawiać Was do ograniczenia cukru, jedzenia większej ilości warzyw czy posiadania psa, ale nie znajdziecie tutaj teorii w stylu “tylko dieta wegańska jest zdrowa” czy “gluten to zabójca”. Przede wszystkim dlatego, że u zdrowych osób nie jestem zwolenniczką diet eliminacyjnych i nie mam zamiaru ich promować. Natomiast u osób z różnymi chorobami przewlekłymi dietę powinien doradzać lekarz lub wykwalifikowany dietetyk, a nie jakaś blogerka lajfstajlowa. Wierzę, że macie swój rozum i nie muszę tego podkreślać w każdym poście. I choć otwarcie mówię, że zmagam się np. z PCOS czy insulinoopornością – również dla osób z podobnymi problemami moja dieta nie może stanowić wzoru. To naprawdę cholernie indywidualna sprawa i osobiście uważam, że podstawą jest słuchanie swojego organizmu oraz dobrego specjalisty, który zna całą Waszą historię. Podkreślam więc – ja nikomu nie doradzam, to zupełnie nie leży w zakresie moich kompetencji. Co więcej uważam, że udzielanie indywidualnych porad przez internet nie leży w zakresie niczyich kompetencji, nawet kiedy ktoś jest lekarzem lub dietetykiem. Dlatego powinniście zrozumieć – również Wasze porady będę traktować tak, jak Wy moim zdaniem powinniście traktować wskazówki zawarte na moim blogu – jako inspiracje.
No i tu dochodzimy do sedna. Prowadzę ten blog po to, aby inspirował i motywował osoby, które tego potrzebują. Jestem taka jak Wy – mam swoje mocne i słabe strony, bywam leniwa, miewam ograniczony budżet, czasami mam ochotę zjeść coś obrzydliwie niezdrowego (i robię to). A kiedyś byłam naprawdę beznadziejnym przypadkiem – nie ruszającym tyłka z kanapy i zajadającym się chipsami podczas cowieczornego seansu “M jak miłość”. Byłam nieszczęśliwa, zazdrościłam innym i gdyby blogi i YouTube w tamtym czasie były bardziej popularne to kto wie, może nawet byłabym sfrustrowaną, wyżywającą się na innych hejterką? Ale poukładałam jakoś to swoje życie, zarządziłam nim na tyle, że dziś uważam się za szczęśliwą 30-latkę, dbam o siebie i uważam, że niczego mi w życiu nie brakuje (poza domem z ogródkiem, w którym mogłabym mieć więcej zwierząt ;)). I założyłam tego bloga po to, żeby pokazać innym, że naprawdę można ogarnąć swoje życie i że wcale nie kosztuje to wiele wysiłku. Dlatego uzewnętrzniam się tutaj pokazując co jem, jak żyję, przyznaję się do swoich słabości, do tego że chodziłam do psychologa, że mam cellulit i problemy z cerą. I pisanie o tym wszystkim jest według mnie potrzebne, aby pokazać każdemu kto ma chwile zwątpienia, że DA SIĘ wprowadzić pewne zmiany i że wszystko jest w naszych rękach (i głowach).
Ale podkreślę to jeszcze raz – nie jestem wyrocznią, nie traktujcie tego co piszę jako doradzania. To są wyłącznie moje doświadczenia, Wy sami musicie znaleźć swój sposób na życie i na zdrowie. Nie ma jednej drogi, nie ma uniwersalnych rozwiązań. To by było zbyt proste.
Wracając do sedna – wierzę, że w tym cyklu każdy znajdzie coś dla siebie. To “zdrowie” w nazwie cyklu jest bardzo pojemne – nie będę pisać tylko o zdrowiu fizycznym, ale też o dobrym samopoczuciu psychicznym, o dobrym życiu po prostu. Posty będą pojawiać się codziennie od poniedziałku do piątku o 9 rano, a jeśli będę chciała dodać coś poza cyklem, to pojawi się to nadprogramowo jako drugi post w ciągu dnia. To do przeczytania!